Warzycha w Zabrzu. Oby wiedzieli o nim więcej, niż tylko to, co mówi Wikipedia

redakcja

Autor:redakcja

12 marca 2014, 16:57 • 6 min czytania

Robert Warzycha trenerem Górnika Zabrze. To już przesądzone – dziś o 19. były 47-krotny reprezentant Polski zostanie oficjalnie przedstawiony w nowej roli. Sam, bo asystentów oraz pozostałych członków sztabu odziedziczy po poprzedniku (a wręcz dwójce poprzedników – po Nawałce również). Przed kilkoma dniami, kiedy nazwisko Warzychy nie było jeszcze oficjalnie potwierdzone, wiceprezydent Zabrza Krzysztof Lewandowski mówił: – Dla kibiców będzie to niespodzianka. Sądzę, że bardzo pozytywna.
Niespodzianka jest. Pytanie, czy równie pozytywnie odbierana będzie po miesiącu, dwóch czy czterech. W mediach (choćby w śląskim „Sporcie”) zdążyły już paść dyżurne niby-argumenty pod tytułem: „Warzycha – trener to ryzyko, bo kraju i polskiej ekstraklasy nie zna, pewnie nie śledził, mało wie o piłkarzach”. Jak niewielki to w praktyce problem najłatwiej byłoby zapytać po sąsiedzku – w Chorzowie. Wiedza Kociana o polskiej ekstraklasie była na poziomie zero. Jednak nie przeszkodziło mu to w posiadaniu własnej wizji i umiejętności jej wdrożenia. Pradoksalnie, można by założyć, że Warzycha z pewnością wie dziś o nas więcej… niż my wszyscy wiemy o nim. A to drugie wydaje się w tej chwili kluczowe.

Warzycha w Zabrzu. Oby wiedzieli o nim więcej, niż tylko to, co mówi Wikipedia
Reklama

Ostatni namacalny kontakt Roberta Warzychy z polską piłką to występy dla Górnika – 24 lata temu i w reprezentacji – lat temu 21. Zaryzykowałbym stwierdzenie, że podstawowym znakiem zapytania jest więc nie to, ile sam Warzycha wie o polskiej lidze, ale ile o Warzysze wiedzą ludzie, którzy oferują mu dziś kontrakt. To zawsze niebezpieczne, gdy zatrudnia się „swojego człowieka”, kogoś, kto tu 20-30 lat temu kopał piłkę i owszem – pewnie na wstępie spodoba się kibicom, tylko nie wiadomo o nim najważniejszego:

JAKI DZIŚ JEST W SWOIM FACHU?

Reklama

Jedno, co pewne: Warzycha na starcie będzie miał znacznie lepszą aurę wokół siebie niż Wieczorek, na którego wszyscy od początku patrzyli nieco z przymrużeniem oka. Jak widać – z decydentami włącznie.

Ci, którzy z Warzychą w ostatnich latach mieli kontakt, mówią o nim: PORZÄ„DNY CZفOWIEK (jak Tadeusz Pawłowski – też porządny, tylko specjalista… jeszcze nie wiadomo jaki). Szczerze, wolałbym, by o Warzysze mówili: PORZÄ„DNY TRENER, niż porządny człowiek, a tego dotąd nie słyszałem. Nie twierdzę, że nim nie jest. Nie mam ku temu wystarczająco mocnych podstaw. Chciałbym tylko wierzyć, że nowy prezes zabrzan i wszechmocna prezydent Mańka-Szulik naprawdę orientują się , kogo zatrudniają, że mają świadomość, jakim trenerem jest Warzycha, jaką ma wizję, czego wymaga i jak to egzekwuje.

Krótko mówiąc: że przynajmniej dla nich nie jest on znakiem zapytania. Zatrudnianie trenerów to nie skreślanie liczb w dużym lotku.

Trenerska kariera Warzychy to de facto dziesięć, prawie jedenaście lat przepracowanych w Stanach. Najpierw w roli asystenta, później od 2009 do 2013 roku już jako pierwszy szkoleniowiec.

Columbus Crew, w momencie gdy Polak samodzielnie przejmował nad nim stery, było najlepszym zespołem ligi, mistrzem MLS roku 2008. Odrobinę niepokoi fakt, że przez blisko pięć lat pracy Warzycha w żadnym stopniu do tego sukcesu nie nawiązał, że pod koniec już sami zawodnicy wypowiadali się o nim dość dwuznacznie, a kibice domagali się odejścia klubowej legendy – bo 18 lat spędzonych w CC jako piłkarz, a następnie trener z pewnością go taką czyni. Legendą, dobrze wspominaną głównie z tego, co robił na boisku, nie z tego, co na ławce. Zresztą, spróbujmy prześledzić, jak to było rok po roku:

ROK 2009

Warzycha przejmuje najlepszy zespół ligi. Gra w CONCACAF Champions League. Przebija się przez fazę grupową, w której wyprzedza kluby z Kostaryki i Portoryko, po czym odpada po dwumeczu z meksykańską Tolucą. W krajowym US Open Cup przegrywa już w pierwszej rundzie z Rochester Rhinos – klubem, który nawet nie marzy o występach w MLS. W ligowych play-offach Columbus Crew również okazuje się gorsze od Realu Salt Lake City. Pierwszy mecz to katastrofa. Kibice i media mają poważne wątpliwości co do decyzji personalnych Warzychy, m.in. rezygnacji z najlepszego strzelca Guillermo Barrosa Schelotto.

ROK 2010

Klub Polaka dociera do finału US Open Cup, w którym przegrywa 1:2 z Seattle Sounders. W MLS z piątego miejsca wchodzi do play-offów, ale już w pierwszej rundzie ulega Colorado Rapids. Warzycha drugi rok z rzędu prowadzi zespół także w CONCACAF Champions League, w którym udział rok wcześniej zagwarantowała tak zwana Supporters Shield Award (nagroda dla zespołu, który zebrał najwięcej punktów w sezonie zasadniczym). CC ponownie wychodzi z grupy, realizuje minimum wyprzedzając kluby z Gwatemali oraz Trynidadu i Tobago, po czym wysoko przegrywa z Realem Salt Lake City. Znów odpada.

ROK 2011

Blamaż w krajowym pucharze. CC przegrywa z amatorami z Richmond Kickers, w pierwszej rundzie. W lidze też idzie coraz gorzej. Dziewiąte miejsce rzutem na taśmę gwarantuje awans do play-offów, ale przygoda z nimi, jak rok wcześniej, kończy się bardzo szybko – jeszcze raz przegraną z Colorado Rapids.

ROK 2012

Powtórka z rozrywki w US Open Cup: amatorzy z Dayton Dutch Lions górą. Wzmocnienia w postaci Jairo Arriety i Federico Higuaina (brat Gonzalo) dają nadzieję na awans do play-offów w MLS, ale ostatecznie Crew odpadają też z tego wyścigu, przegrywając decydujące starcie z DC United. Drużyna prowadzona przez Warzychę po raz pierwszy od 2007 roku nie wchodzi do fazy pucharowej rozgrywek.

ROK 2013

Jest źle. Bardzo źle. Na etapie 1/8 finału US Open Cup Columbus odpada z Chicago Fire. Warzycha notuje fatalną passę w lidze, przegrywa aż 8 z 11 kolejnych meczów. Jego zespół jest najniższej od dawna – na ósmym miejscu (na dziesięć drużyn) we wschodniej konferencji. Nowi właściciele klubu, po trzech miesiącach urzędowania, decydują, że kontrakt Polaka nie tylko nie zostanie przedłużony, ale na osiem kolejek przed zakończeniem rozgrywek musi dojść do natychmiastowej zmiany pierwszego trenera.

Tyle, koniec.

Oczywiście, przydałby się szerszy kontekst. Bardziej szczegółowe informacje o sytuacji klubu, o jego realnych możliwościach w kolejnych sezonach, ale wnioski nie są optymistyczne. Warzycha miał niespełna pięć lat na stworzenie własnego zespołu, wypracowanie autorskiego stylu i nie zrobił tego. I to nie jest moje zdanie – to zdanie Amerykanów. Z roku na rok osiągał coraz gorsze wyniki, drużyna zjeżdżała w dół tabeli, zaliczała wstydliwe wpadki z amatorami, za co Warzycha zapłacił w końcu głową.

Kiedy go zwolniono, Guardian cytował wypowiedzi ludzi ze stowarzyszenia kibiców Columbus. Najpierw Bena Hoelzera, który mówił: „Uwielbiałem Warzychę jako zawodnika. Zawsze będę mile wspominał czasy, gdy grał dla nas albo gdy był asystentem. Ale oglądając ten zespół w ostatnich latach dochodzę do wniosku, że taktycznie pozostał w epoce, w której sam grał w piłkę. MLS stała się dynamiczna, płynna, wymagająca dostosowania do rywala. My graliśmy cały czas sztywny, defensywny futbol”. Później jeszcze parę zdań dorzucił Ian Fraser: – Kiedy brakowało wyników, zawsze znajdowały się jakieś wymówki i wytłumaczenia. Pod koniec nastroje „anty-Warzycha” były już naprawdę bardzo widoczne”.

Nie twierdzę, że Warzycha w jedynym miejscu, w którym samodzielnie pracował jako trener, dał ciała na całej linii. Tego na sto procent nie wiem. فatwo jednak dostrzec, że nie zrobił niczego „ekstra”, za co zostałby zapamiętany. Przez pół roku po utraty pracy nie został też zatrudniony w żadnym innym klubie.

Władze Górnika na dzisiejszej konferencji z pewnością będą roztaczać piękne wizje i wspominać stare czasy, w których Warzycha dał się poznać z jak najlepszej strony. Niestety to czasy, które nie mają najmniejszego przełożenia na „tu i teraz”. Pozostaje mieć nadzieje, że w Zabrzu jednak wiedzą, co robią, że dysponują wiedzą wykraczającą poza suche liczby z Wikipedii i trochę lepszym planem niż tylko ten pt. „zatrudnijmy człowieka stąd, kogoś, kto będzie dobrze się kojarzył”. Znając polską piłkę, można mieć co najmniej obawy.

PAWEف MUZYKA

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama