Public Enemy number one. Niełatwy żywot Toma Cleverleya

redakcja

Autor:redakcja

06 marca 2014, 21:21 • 3 min czytania

Andy Warhol mawiał, że każdy ma swoje 15 minut sławy. Nie o takiej jednak sławie marzył zapewne Tom Cleverley, który stał się ofiarą publicznej nagonki ze strony kibiców. Fani wystosowali otwarty list, w którym domagają się niepowoływania pomocnika Manchesteru United do szerokiej kadry na Mistrzostwa Świata w Brazylii. Pod petycją podpisało się już ponad 10 tysięcy sympatyków kadry dumnych synów Albionu. Piłkarza w obronę postanowił wziąć selekcjoner Anglików Roy Hodgson, ale nagonka nie ustaje. Anglia ma zatem nowego ukochanego wroga publicznego numer jeden, ale czy Tom zasłużył na taką falę krytyki? Przypomina się kazus Davida Beckhama z 1998 roku.
Oczywiście Beckham nabroił bardziej, kopnięcie Diego Simeone i czerwona kartka dla „Spice Boya” kosztowały poniekąd Anglików odpadnięcie z mundialu roku 1998. David wracał do ojczyzny z przypiętą łatką winowajcy i musiało minąć sporo czasu, zanim szeroko pojęta opinia publiczna wybaczyła niecny uczynek swojemu złotemu chłopcu. Oczywiście wspominając dzisiaj „Becksa” używamy głównie superlatyw, ale też Beckham sporo później osiągnął i nie mówimy o reklamowaniu bielizny. Problem z Cleverleyem jest nieco inny – Tom tak naprawdę jeszcze niczego nie złego nie zrobił, ale z jakiegoś powodu stał się przyczyną wszelkich problemów w kraju. Ok, może pomocnik „Czerwonych Diabłów” nie imponuje ostatnio formą, ale czy to powód, aby go tak szykanować?

Public Enemy number one. Niełatwy żywot Toma Cleverleya
Reklama

Według Hodgsona cała ta akcja to bzdura, a sam selekcjoner zdaje się nie ulegać sympatiom i antypatiom tłumu: – Nie rusza mnie to (…) Tom był częścią szerokiej kadry Anglii od końca Euro 2012, zagrał dla nas parę dobrych meczów i był bardzo pożytecznym członkiem tej drużyny. Całkowicie szczerze, nie widzę najmniejszego powodu, by ominąć go w powołaniach tylko dlatego, że jego klub nie radzi sobie dobrze i piłkarz jest krytykowany.

O Royu Hodgsonie można powiedzieć wiele, ale tą deklaracją dał jasny sygnał, że ostatecznej selekcji dokona tylko on, a ludzie mogą sobie gadać. Mamy nieodparte wrażenie, że Roy stał się bardzo asertywny, pamiętamy przecież jak prasa angielska wielokrotnie krytykowała go bez najmniejszych skrupułów. Śmiano się z jego wady wymowy, kpiono z jego pracy szkoleniowej. Hodgson jest jednak twardy, dlatego Cleverley może spodziewać się uczciwego traktowania, a coś podpowiada nam, że i pewnej nici sympatii ze strony selekcjonera. W końcu podobne doświadczenia zbliżają.

Reklama

Tom Cleverley stał się ofiarą fatalnego sezonu Manchesteru United. Od pomocnika wymagano wiele, pewnie ponad jego umiejętności, ale nie może być inaczej, skoro zastępuje się kogoś takiego jak Paul Scholes. Cleverley wydawał się naturalnym następcą „Ginger Prince`a”, ale jak pokazał czas, to zdecydowanie za duża para kaloszy jak na małe póki co stópki Toma. O beznadziejnych poczynaniach Moyesa i spółki napisaliśmy już w tym sezonie przepastne tomy, ale czy Cleverley jest głównym winowajcą? Wątpliwe. Czy powinien grać w kadrze? Dobre pytanie. Twórca petycji Glenn McConnell pisał: „Tom Cleverley rozegrał w kadrze 13 spotkań, to o sześć więcej niż Leon Osman, Adam Lallana i Ross Barkley razem. Mimo braku jakichkolwiek zalet, jest notorycznie powoływany przez Roya Hodgsona”. Oczywiście forma protestu jest mało wyrafinowana, ale czy Cleverley zasłużył na takie szykany? Nie, to trener powołuje Toma, on sam nie pcha się na siłę do reprezentacji. Wróćmy zatem jeszcze raz do zadanego przed chwilą pytania – czy Tom zasługuje, aby być powołanym do szerokiej kadry Anglii? Na tę chwilę absolutnie nie, ale na szczęście nie my musimy podjąć tę ciężką decyzję. Cleverley ma talent, ale ten sezon jest dla niego fatalny, piłkarz gdzieś zatrzymał się w rozwoju.

Z drugiej jednak strony, wielkie imprezy kreują własnych herosów, częstokroć niespodziewanych. Iluż było już takich piłkarzy w dziejach, których nie chciano lub powoływano w ostatniej chwili, a Ci grali „życiówki” na wielkich imprezach? Wątpliwe, aby to właśnie Cleverley zbawił Anglików na mundialu, ale któż to wie? Nigdy nie mów nigdy. Może akurat Toma czeka następne 15 minut sławy, tym razem już tej pozytywnej?

KUBA MACHOWINA

Fot.FotoPyK

Najnowsze

Niemcy

Potulski rośnie w siłę, ale Mainz bez zwycięstwa w polskim meczu

Wojciech Piela
0
Potulski rośnie w siłę, ale Mainz bez zwycięstwa w polskim meczu
Reklama

Weszło

Reklama
Reklama