Koniec ukraińskiego Eldorado? Konflikt z Rosją chwieje tamtejszym futbolem

redakcja

Autor:redakcja

04 marca 2014, 18:29 • 6 min czytania

Piłka nożna i polityka. Środowiska niby tak skrajnie różne, ale niemal od zawsze wzajemnie się przenikające. Napięta sytuacja na Ukrainie odbija się nie tylko na samopoczuciu Europejczyków, gwałtownie spadających kursach walut czy giełdowych bessach. Swoje odzwierciedlenie znajduje w każdej dziedzinie życia, także w futbolu. Liga ukraińska miała wznowić rozgrywki od początku marca, a wciąż stoi. Zagraniczni piłkarze albo uciekają, albo chcą dać dyla jak najszybciej będzie to możliwe. Jak przewidują eksperci, nad ukraińską piłką zbierają się naprawdę czarne chmury, mogące spowodować dramatyczny w skutkach potop.
Bernard, 21-letni reprezentant Brazylii, do Szachtara Donieck trafił pół roku temu. Zagrał na nosie wielkim klubom z zachodu i wybrał wschód, z prostej przyczyny. Skusiła go niebotycznie wysoka, a także stosunkowo łatwa gaża, którą zaoferował mu właściciel klubu, Rinat Achmetow. Najbogatszy człowiek na Ukrainie, związany z Partią Regionów i obalonym Wiktorem Janukowyczem. Wyraziste poglądy mają też tamtejsi kibice. Mecz z Victorią Pilzno w ramach Ligi Europy został poprzedzony symboliczną minutą ciszy, ku czci poległych na Majdanie. Ta została jednak zagłuszona przez okrzyki z trybun, które pokłoniły się nie zabitym, a zabójcom, czyli Berkutowi.

Koniec ukraińskiego Eldorado? Konflikt z Rosją chwieje tamtejszym futbolem
Reklama

Kiedy Brazylijczyk za 25 milionów euro zamieniał Atletico Mineiro na Szachtar, nie spodziewał się, że trafi do kraju, w którym istnieje realne zagrożenie wybuchu wojny. Do Europy przeprowadził się z całą rodziną, a teraz nie wyklucza ewentualności jej ewakuacji. Coraz bardziej także obawia się o bezpieczeństwo samego siebie. Chciałby odejść, ale problemem jest kontrakt, który kończy się dopiero za 4,5 roku.

Reklama

– Jak na razie jest bezpiecznie, ale ludzie zjeżdżają się do Doniecka, bo jeszcze nie było tu żadnej demonstracji. Jestem w kontakcie z brazylijską ambasadą i jeśli coś by się działo, błyskawicznie wsadzają nas w samolot. Na razie nie ma jednak mowy o tym, żebym zmienił klub. Prezes zainwestował we mnie ogromne pieniądze – żalił się brazylijskim mediom.

Bernard to jedna z największych gwiazd ligi i zawodnik mistrza kraju. Skupmy się na przypadkach mniej skrajnych. Takich jak pięciu piłkarzy Czornomorca Odessa, którzy właśnie rozwiązali swoje kontrakty. Była to reakcja klubu na „uporczywe prośby zawodników i ich rodzin”, którzy obawiali się o swoje bezpieczeństwo, a także nie widzieli perspektyw pozostania na Ukrainie. Klub z Odessy ma realne szanse na kwalifikację do europejskich pucharów i obecnie zajmuje piątą pozycję w lidze. Wszyscy piłkarze, którzy odeszli – Markus Berger, Anderson Santana, Sito Riera, Franck Dja Djedje i Pablo Fontanello – byli jego podstawowymi piłkarzami. To jednak dopiero początek. Zwiastun exodusu, który w najbliższych tygodniach, czy też miesiącach, może zrujnować dumny futbol naszych sąsiadów.

Mariusz Lewandowski z Sewastopola odszedł w najlepszym momencie. Wiadomo, że to właśnie przyszłość klubów na Krymie wygląda najmniej pewnie. Ze strony Rosjan padła nawet propozycja, żeby były pracodawca Polaka oraz drugi największy w tamtym regionie klub – Tawrija Symferopol – przyłączyły się do tamtejszych rozgrywek. Dla samych przedsiębiorstw byłoby to korzystne pod względem finansowym, jak i logistycznym. Wyjazdy na antyrosyjski zachód Ukrainy i rozgrywanie meczów chociażby w Kijowie, będą ogromnym problemem. Z drugiej strony, żeby oba kluby zostały wcielone w szeregi ligi rosyjskiej, grający tam Ukraińcy powinni przyjąć paszporty swojego wielkiego sąsiada. W innym przypadku przy każdym przekraczaniu granicy pojawiałyby się problemy. Jak na razie wszystko pozostaje jednak w sferze fantazji i domniemywań. Prezes Sewastopola przyznał, że w przyszłości jest to opcja do rozważenia, ale w chwili obecnej pozostaje „nielogiczną”.

Warto uświadomić nieuświadomionych, a innym przypomnieć, że ukraińska piłka klubowa jest w rękach oligarchów. Miliarderów, dla których futbol jest pożyteczną zabawką. Marionetką pozwalającą zyskać poklask i szacunek u społeczeństwa. Zachwianie sytuacji politycznej skutkuje odpływem gotówki i niesprzyjającymi prognozami na najbliższe miesiące czy lata. Jest nieuniknionym, że część z bogaczy najzwyczajniej w świecie zbiednieje, a niektóre kluby albo zmienią właścicieli, albo – co gorsza – zaczną popadać w ruinę.

Ostatnio w dramatycznej sytuacji znalazł się chociażby Metalist Charków. Pojawiły się poważne zaległości w płacach. Z pełnienia swojej funkcji, przytłoczony całym zamieszaniem, zrezygnował także trener. W międzyczasie na Białoruś uciekł z kolei tajemniczy właściciel klubu, Serhij Kurczenko. 27-latek, który w ciągu zaledwie roku dorobił się fortuny, inwestując w branżę paliwową. Plotki, jego nagłe wzbogacenie się łączą z osobą syna Wiktora Janukowycza. Kurczenko miał święty spokój, dopóki węszyć nie zaczęli dziennikarze ukraińskiego „Forbes’a”, którzy napisali o nim obszerny artykuł i po raz pierwszy opublikowali jego zdjęcie. Reakcja biznesmena była natychmiastowa. Jakiś czas później wydawnictwo było już jego własnością. W ostatnim oświadczeniu przekazał jednak, że mimo trudnej sytuacji nie zamierza zaprzestawać finansowania klubu, a jego celem niezmiennie pozostaje walka o mistrzostwo Ukrainy. Będzie ciężej o tyle, że w ostatnich dniach okna transferowego, spłoszony niepewną sytuacją, do Rubina Kazań przeniósł się najlepszy strzelec Metalista, jak i całej ligi – Marko Dević.

Spokojni o los swoich klubów mogą być kibice Dnipra Dniepropietrowsk, czy wspomnianego wcześniej Szachtara. Fortuna i autorytet Achmetowa pozostaną niepodważalne, choćby wszystko się paliło i waliło. Dynamem rządzą z kolei bracia Surkis, którzy – zdaniem dobrze poinformowanych ukraińskich mediów – bez problemu osiągną nić porozumienia z nowym rządem. Finansowo najwięksi powinni sobie zatem poradzić. Problemem może okazać się natomiast utrzymanie najlepszych zagranicznych piłkarzy oraz pozyskiwanie innych, równie dobrych, w razie ewentualności masowej emigracji.

Złudzeń nie pozostawia jednak były piłkarz, a obecnie trener Ołeh Fedorczuk. Jego zdaniem, ukraiński futbol klubowy czeka przynajmniej częściowa zagłada, a rozchwiana gospodarka sprawi, że część z futbolowych przedsiębiorstw znajdzie się na samym dnie. – W ciągu ostatnich piętnastu lat piłką na Ukrainie rządziły grupy polityczne i gospodarcze. Ta, w naszym dalekim od demokracji ustroju, była swoistą łapówką wciskaną w kieszenie elektoratu. W normalnym kraju nie miałoby to większego znaczenia. U nas miało i to wielkie. Myślę, że w tej sytuacji wielu polityków odwróci się od osób finansujących kluby. Piłkarze z zagranicy zaczną masowo wyjeżdżać. Możemy spodziewać się zatem upadku, na bezprecedensową skalę – powiedział w wywiadzie dla football.ua.

Szachtar, Metalist, Dynamo, Dnipro i Czornomorec. Wielkie, bogate, uznane w Europie marki. Tak na tę chwilę wygląda pierwsza piątka ligi ukraińskiej. Czempionatu, który powinien wznowić rozgrywki z końcem marca. Można zadawać dziesiątki pytań. Czy rzeczywiście zdąży wrócić tak szybko? Jak będą wyglądały mecze pomiędzy kibicami prorosyjskimi, a tymi, którzy trzymają stronę nowego rządu Ukrainy? Gdzie spotkania domowe rozgrywać będzie kijowskie Dynamo? Bo chyba nie na swoim stadionie, na który z majdanu można dojść spacerkiem, na piechotę? Czy ukraińskie kluby zaczną padać jak domki z kart? I wreszcie – jak będzie wyglądała przyszłość tamtejszej reprezentacji?

Może być tak, że na arenie zostaną Dynamo, Szachtar, Dnipro i może Metalist. Kibice pozostałych powinni powoli, na zapas, oswajać się z przeciętnością. Taką, jaką mieli zanim ich kluby przejęli wspierani przez rządzących magnaci. Wiele wskazuje więc na to, że ukraińskie Eldorado, przynajmniej częściowo, trzeba będzie zamknąć.

Najnowsze

Anglia

Kolejne zwycięstwo Aston Villi! Błąd Casha nie przeszkodził [WIDEO]

Wojciech Piela
0
Kolejne zwycięstwo Aston Villi! Błąd Casha nie przeszkodził [WIDEO]
Reklama

Weszło

Reklama
Reklama