„Henry” afrykańską przygodę zaczyna w Paryżu

redakcja

Autor:redakcja

20 lutego 2014, 10:10 • 14 min czytania

Dzień w prasie nieco lepszy od wczorajszego, choć ciągle bez szału. Nie ma ani jednego porywającego materiały, ale chociaż część tytułów prezentuje tym razem w miarę przyzwoitą formę. Do Rzeczpospolitej można zajrzeć, by przeczytać rozmowę z Kamilem Kosowskim (jednak nie o nim, lecz w głównej mierze o lidze). Do Gazety Wyborczej i Przeglądu Sportowego, by dowiedzieć się, co z Ondrejem Dudą w kontekście Legii, a na łamy Sportu, by przestudiować niedługi, ale przyjemny, egzotyczny wywiad z Henrykiem Kasperczakiem. „Henry” rozesłał już pierwsze powołania kadrowiczom z Mali i na początku marca rozegra pierwsze spotkanie – z Senegalem. Nie w dalekiej Afryce, a tym razem w Paryżu.

„Henry”  afrykańską przygodę zaczyna w Paryżu
Reklama

FAKT

Fakt nadrabia dziś zaległości i w efekcie piłki w najnowszym numerze nie brakuje. Od czego zaczynamy? Od tekstu „Uwaga, brutal!” traktującego o… Adamie Kokoszce i w odrobinę mniejszym stopniu o Łukaszu Burlidze. Obaj mają w tym sezonie już po 11 kartek. Fakt twierdzi, że co drugi faul obrońcy Śląska kończy się upomnieniem. Ścigają Tomasza Hajtę, który kilka sezonów temu zebrał ich aż 15.

Reklama

Zmontował składak i jedzie po mistrzostwo – to niespodziewanie o Wiśle czasów Smudy.

– W Wiśle chcę zrobić coś na wzór Lecha. Jak przychodziłem do poznańskiego klubu, to był tam taki składam. Szybko zmontowałem z niech silną ekipę – mówił w czerwcu zeszłego roku. Teraz okazuje się, że krakowski składak Franza jeździ i to całkiem nieźle. W zasadzie niczego więcej ciekawego w tym tekście nie ma. Chodzi o to, że bez pieniędzy udało się po okazji ściągnąć Stilicia oraz Dudkę.

Aha, Michał Miśkiewicz chce grać w Wiśle, ale na razie rozmowy kontraktowe nie idą po jego myśli.

Dalej: „Berg dba o synów”. Najwyraźniej któryś foto ruszył śladem trenera Legii.

Joakim i Andreas przyjechali do ojca na kilka dni. Berg skorzystał z okazji i zabrał synów do… jednej z warszawskich prywatnych przychodni. W Polsce koszty leczenia są niższe niż w Norwegii, dlatego dla szkoleniowca opłata za wizytę u lekarza nie była zapewne wielkim wydatkiem. Wczoraj trener Legii dał swoim zawodnikom dzień wolnego. Piłkarze byli zaskoczeni jego decyzją, bo już w sobotę czeka ich mecz ligowy z Górnikiem. Berg wykorzystał jednak czas wolny na oprowadzenie swoich synów po stolicy. – Moja rodzina była bardzo zaskoczona ofertą z Polski, dlatego potrzebowałem czasu, żeby wszystko dokładnie przemyśleć. Sprawdziłem jednak historię klubu i byłem przekonany, że będę tutaj pasował – mówił.

Wawrzyniak zagra w Rosji – o tym napisaliśmy już wczoraj.

Wawrzyniak już w grudniu usłyszał w Legii, że ma wolną rękę w poszukiwaniu nowego pracodawcy. Warunek: trzeba zapłacić niewielką kwotę odstępnego. Kontrakt piłkarza wygasa po zakończeniu obecnego sezonu. Jeśli chciałby podpisać nowy, musiałby zgodzić się na znaczną obniżkę pensji (zarabiał 80 tys. miesięcznie). Legia teraz nie sprowadzi zawodnika na lewą obronę, zrobi to latem. Wtedy też może stracić Jakuba Koseckiego, którym coraz mocniej interesuje się Espanyol Barcelona.

RZECZPOSPOLITA

Pozytywnie zaskakuje dziś Rzeczpospolita. Sporo tekstów, piłki nie brakuje. Jako ten numer jeden wyłania nam się dość duża (jak na warunki prasy frukowanej) rozmowa z Kamilem Kosowskim o lidze.

Z kim Legia będzie walczyła o mistrzostwo?
Ze sobą. Tak jest od kilku lat. Za Macieja Skorży tę walkę przegrała, za Jana Urbana zdobyła mistrzostwo Polski i puchar. Nie ma co się oszukiwać, pieniądze rządzą piłkarskim światem, a w Polsce nie ma lepiej zorganizowanego klubu niż Legia.

Mistrz i lider ekstraklasy zimą zmienił jednak trenera…
Można było pozwolić Urbanowi jeszcze raz wszystko zbudować, ale nowi właściciele klubu chcieli rozpocząć kolejny rozdział. Urban mówi, że nie ma pretensji, że jak będzie taka potrzeba, to do Legii wróci. Taka jest piłka, a on w Polsce najlepiej sobie z tym radzi. Cały czas jest uśmiechnięty, nawet kiedy rzeczy nie idą po jego myśli. Ma dystans do siebie i całej sytuacji.

Wierzy pan w Henninga Berga?
Dla mnie to człowiek znikąd. Po nieudanej przygodzie w Lidze Europejskiej przeczuwałem, że w Legii może dojść do zmiany trenera. Urban miał skład na Polskę, ale kiedy przyszło zmierzyć się z drużynami trochę lepiej zorganizowanymi taktycznie, plan się posypał. Myślałem jednak, że Legia zaangażuje kogoś z wielkim nazwiskiem albo młodego trenera już z sukcesami na koncie. Klub z Warszawy to wizytówka polskiej ligi. Bogusław Leśnodorski pracuje tak, by jak najszybciej wywalczyć awans do Ligi Mistrzów. Są stadion, kibice, pieniądze – wszystko, by odnosić sukcesy. Gwarantem tego ma być Berg, ale tak naprawdę nikt jeszcze nie wie, jaki jest jego styl.

Oprócz tego trochę sztampy, czyli relacja z meczu Arsenalu z Bayernem i informacja przepisana przez Stefana Szczepłka, że w związku z wydarzeniami na Ukrainie przeniesiono mecz Dynama Kijów.

Taką decyzję podjęła UEFA, biorąc pod uwagę zamieszki w stolicy Ukrainy, gdzie w ostatnich dwóch dniach zginęło 26 osób. Stadion Olimpijski (miejsce finału Euro 2012), na którym miał być rozegrany mecz, znajduje się w odległości nieco ponad kilometra od Majdanu. Stadion Dynama jest jeszcze bliżej tego miejsca i budynków rządowych. Nie ma dziś w Kijowie bezpiecznego stadionu na rozegranie ważnego meczu. Termin i godzina spotkania nie uległy zmianie: 20 lutego, godz. 19.00, stadion GSP w Nikozji. Inne mecze z udziałem ukraińskich klubów, Dnipro – Tottenham w Dniepropietrowsku oraz Czernomorec – Olympique Lyon w Odessie odbędą się zgodnie z planem. Dziś rozegranych zostanie 16 meczów Ligi Europejskiej. Wezmą w nich udział 24 najlepsze drużyny fazy grupowej (po dwie z grupy) oraz osiem klubów, które zajęły trzecie miejsca w swoich grupach Ligi Mistrzów. Najciekawiej zapowiadają się następujące mecze: Juventus – Trabzonspor, Porto – Eintracht Frankfurt, Ajax – Salzburg, Swansea – Napoli, Viktoria – Szachtar.

GAZETA WYBORCZA

W Wyborczej tym razem cisza jak makiem zasiał. Tylko malutki tekst o Legii i Ondreju Dudzie z Koszyc, który z pewnością trafi na Łazienkowską. I to wkrótce, z tego co nam wiadomo.

We wtorek Leśnodorski i kierownik ds. rozwoju Legii Dominik Ebebenge polecieli do Koszyc spotkać się z prezesem miejscowego MFK Błażejem Podolakiem i odpowiedzialnym za transfery jego bratem Marcelem. Rozmowy o kwocie odstępnego trwały kilka godzin i, według legijnej delegacji, zakończyły się pomyślnie. Choć Leśnodorski konkretów nie podaje. – Ondrej trafi do nas na pewno. Ale nie jestem w stanie powiedzieć w tej chwili, kiedy dokładnie to się stanie. Chcemy, by to stało się jak najszybciej – powiedział w środę prezes Legii. W Polsce transferów można dokonywać do końca lutego. Ofensywny pomocnik Duda to spory talent, młodzieżowy reprezentant Słowacji, który w tym sezonie strzelił dla MFK pięć bramek i zaliczył trzy asysty. Jego kontrakt z dziewiątym obecnie zespołem ligi słowackiej kończy się w sierpniu, piłkarz nie przedłuży umowy. Oficjalnej stronie klubu z Koszyc już w styczniu mówił, że chce zmienić klub w zimie. Pożegnał się nawet z kolegami z drużyny, mówił, że odchodzi do Legii. Duda był już w Warszawie, rozmawiał o czteroletnim kontrakcie. Latem do Legii trafi na pewno, ale wszystkim zależy, by stało się to już teraz. Także MFK, bo w takiej sytuacji klub z Koszyc dostanie za piłkarza pieniądze.

SPORT

Okładka Sportu:

… w którym chętnie wiele rzeczy pominiemy. Chętnie pominiemy na przykład wszystkie cytaty Dariusza Dudki z konferencji prasowej i przejdziemy od razu do tekstu o „lidze stałych fragmentów”.

W miniony weekend ligowy jej wyznawcy triumfowali: dwanaście z siedemnastu trafień padło właśnie po rzutach karnych, wolnych bądź rożnych. – To co zrobił zawodnik Śląska, który powinien kryć Hamalainena to dywersja! Ł»adnej walki o pozycję, żadnego przewidywania rozwoju wydarzeń – Bobo Kaczmarek bardzo uważnie oglądał mecz Lecha z wrocławianami (…) – Nie brak nam w lidze zawodników potrafiących dorzucić piłkę w punkt – uważa Czesław Michniewicz, wymieniając Sebastiana Milę, Macieja Iwańskiego, Marka Zieńczuka. – Patrząc zaś na tendencję w sędziowaniu, gdzie coraz częściej zwraca się uwagę na szarpanie za koszulkę, jest to sposób na szukanie goli albo przynajmniej rzutów karnych.

No i tak dalej. Sami widzicie, że artykuł kompletnie bez historii.

Dalej Michał Zichlarz rozmawia z Henrykiem Kasperczakiem.

Ostatnio delegacja Malijskiej Federacji gościła w Barcelonie, gdzie namawiano utalentowanego Adama Traore do występów w kadrze. Henryk Kasperczak też się tam pofatygował?
– Pojechał prezes z wiceprezesem. Oni dobrze znają rodziców Adama i jego brata. Młody piłkarz Barcelony obecnie negocjuje nowy kontrakt z klubem. Konkretną odpowiedź ma dać po załatwieniu te sprawy. Na najbliższy mecz z Senegalem jeszcze go nie powołam, ale na kolejny już tak.

W styczniu obserwował pan w RPA Mistrzostwa Narodów Afryki. To turniej dla piłkarzy grających w ligach w swoich krajach. Jak wrażenia?
– Wysoki poziom, świetna organizacja i piękne stadiony. Grano przecież na obiektach, na których cztery lata temu rozgrywano mundial. Afryka cały czas się rozwija, cały czas idzie do przodu. Nie twierdzę, że poziom jest lepszy niż w Europie, ale jest progres. Jest wiele indywidualności, wielu ciekawych piłkarzy.

Czy któryś z piłkarzy krajowej reprezentacji Mali ma szansę na występy w kadrze?
– Rozesłałem już powołania do 34 zawodników. Potem ta kadra zostanie okrojona do 23 nazwisk. Jest tylko bramkarz z ligi malijskiej, ale i tak miałem kłopot, bo nie wiem, czy pan wie, jak wielu piłkarzy z Mali gra w europejskich klubach? Adama Traore jest najlepszym przykładem. W kadrze jest tylko trzech starszych zawodników. To Cedric Kante, Adam Tamboura i kapitan zespołu Seydou Keita. Teraz chodzi o to, żeby dobór był odpowiedni i żeby był pomysł na grę. Malijczycy zrobili takie postępy, że teraz myślą o kolejnych sukcesach i dobrych wynikach.

Ten wywiad akurat polecamy. Przynajmniej ze względu na jego lekką egzotykę.

Dalej mamy jeszcze oczywiście całą stronkę o śląskich klubach. Możemy się dowiedzieć, że Stawarczyka, który zobaczył ostatnio czwartą żółtą kartkę, w następnym meczu zastąpi Szyndrowski, który zagra w parze z Malinowskim. Generalnie, pół strony rozprawiania o wyjściowej jedenastce Ruchu Chorzów. Jeśli kogoś to aż tak szczegółowo interesuje, to sygnalizujemy, że coś takiego można w Sporcie znaleźć.

Na czym polega tymczasem dylemat Ryszarda Wieczorka? Kogo wystawić w bramce. Górnik naściągał sobie specjalistów, przedłużył kontrakt z Witkowskim, dał umowę Kasprzikowi i teraz nie wie którego wybrać.

– Mamy kilka dni, ale jest o czym myśleć – powiedział Wieczorek. Trudno uwierzyć, że Witkowski jeszcze raz stanie między słupkami. Gdyby to była jego pierwsza wpadka, być może dostałby szansę numer dwa. Problem w tym, że w Lubinie bronił pierwszy raz od meczu z Ruchem, w którym popełnił równie kuriozalny błąd. – Nie zazdroszczę mu. Kolejna szansa? Zagrałby pod ogromną presją. Nie wierzę, by sobie poradził. Skoro trenerzy Górnika mówią, że zima nie wyłoniła zdecydowanej jedynki, to po takim kiksie dokonałbym zmiany – mówi Marek Kostrzewa, kiedyś piłkarz i drugi trener Górnika.

SUPER EXPRESS

Z Super Expressem pójdzie nam dziś bardzo szybko. Kibice sportów zimowych pewnie znajdą coś dla siebie, ale sympatycy piłki nożnej mają do przeczytania wyłącznie tekst po meczu Arsenalu z Bayernem.

Zgodnie z zasadą, zwykłych relacji nie cytujemy, każda jest z grubsza taka sama.

PRZEGLĄD SPORTOWY

Nieszczęsny Arsenal na okładce Przeglądu. Tu powinno być więcej czytania.

Dziennikarz PS był, zdaje się, na Emirates Stadium, ale akurat gazetowa wersja relacji nie jest niczym innym jak sprawozdaniem, które można by napisać sprzed telewizora. Przechodzimy więc na kolejną stronę, na której czytamy, że Kamil Grosicki bryluje (duże słowo!) w Ligue 1, ale zdaniem Adama Nawałki to wciąż za mało, żeby zmieścić się na liście powołanych na mecz ze Szkotami.

– Po cichu liczyłem na powołanie, ale jestem spokojny – mówi „PS” Grosicki. – Wiem, że wróciłem do gry po dłuższej przerwie. Przez pół roku byłem bardziej kibicem niż piłkarzem. Ostatnio dzwonił do mnie trener Nawałka. Powiedział ogólnikowo, że cieszy się z moich występów, obiecał, że będę obserwowany. Nie powiedział tego wprost, ale domyśliłem się, że jednak nie będę powołany – przekonuje. W klubie gra w pierwszym składzie, ale trener nie daje mu jeszcze występować do końca. – O braku powołania na pewno nie zdecydowało, że nie zaliczam całych meczów. Niektórzy zawodnicy też nie grają po 90 minut, a są powołani – zauważa skrzydłowy. Ma rację, bo patrząc na jego dorobek z ostatnich tygodni i skrzydłowych zaproszonych na zgrupowanie, raczej nie ma czego się wstydzić. Sławomir Peszko ostatnio zwykle tylko podnosi się z ławki FC Köln. Na sześć ostatnich meczów w 2.Bundeslidze, tylko raz wystąpił w pierwszym składzie, czterokrotnie wszedł z ławki i raz pauzował za kartki. Na gola lub asystę czeka od października! Waldemar Sobota w ostatnim meczu Club Brugge wszedł na ostatnią minutę. Wcześniej grał w pierwszej jedenastce, ale specjalnie się nie wyróżniał. W pięciu tegorocznych spotkaniach nie trafił jeszcze do siatki, z jego podania nie padła też żadna bramka. Z kolei Maciej Rybus występuje regularnie w zespole Tereka Grozny, ale tylko w sparingach, bo liga rosyjska startuje dopiero 8 marca…

A teraz uwaga, bo objawił nam się „polski Usain Bolt”. Paweł Wszołek.

Niedawno podczas sprawdzianu wytrzymałościowego Polak wypadł najlepiej w zespole. Z kolei na początku sezonu, jeszcze za kadencji Delio Rossiego, znakomicie pokazał się podczas testów szybkościowych, co zaowocowało nadaniem mu w zespole pseudonimu „Bolt”. Dynamiki nie stracił, sam Mihajlović nazwał go niedawno „małym skuterem”. Do pełni szczęścia mu brakuje tylko gola albo asysty. Ma też pecha do sędziów. We wrześniu w spotkaniu z Cagliari (2:2) nie uznano mu prawidłowo zdobytej bramki. W niedzielę arbiter nie zauważył ewidentnego faulu na nim w polu karnym. Wszołek, przygotowując się do wyjazdu, jeszcze w Polsce zaczął uczyć się włoskiego. Zdał też egzamin na prawo jazdy za pierwszym podejściem. Dziś jeździ terenowym Volvo XC60, z nowym trenerem porozumiewa się już po włosku i zwiedza Italię. Był na wycieczkach we Florencji czy Wenecji. W niedzielę okaże się, czy pochwały od Mihajlovicia i dobry występ z Romą wystarczą, by w meczu z Milanem Polak znów zagrał od początku. „La Gazzetta dello Sport” przewiduje, że usiądzie jednak na ławce. Najważniejsze, że będzie mógł zagrać. Władze ligi podały, że nie będzie zawieszony za 4. żółtą kartkę po meczu z Romą. Wbrew raportom, wcale nie został nią upomniany.

Ah ten pech do sędziów… W każdym razie: życzymy powodzenia.

Kolejne teksty w dzisiejszym PS dublują się z tym, co już widzieliśmy w Fakcie:
– Wawrzyniak odejdzie do Rosji
– Kokoszka i Burliga łapią najwięcej kartek w lidze
– Wisła jedzie składakiem po mistrza

Może więc zacytujmy jeszcze coś z mniejszych tekstów w ramkach. Lechia nie zmieniła właściciela…. a jednak go zmieniła. Tak wynika z krótkiej wyliczanki w poniższym materiale.

Jeśli ktoś się zastanawiał, dlaczego nowi właściciele Lechii Gdańsk tak długo mogą pozostawać anonimowi i dlaczego nic wciąż nie wiadomo o strukturze klubu, oto odpowiedź: dzieje się tak, ponieważ Lechia… nie zmieniła właściciela. Do tej pory właścicielem klubu z Gdańska była spółka żony Andrzeja Kuchara – Ewy Andreasik-Kuchar – Wrocławskie Centrum Finansowe. W tej kwestii nic się nie zmieniło. Przedmiotem transakcji nie były akcje klubu, ale spółka, do której Lechia należała w około 75 procentach i… wciąż należy. – Potwierdzam, że sprzedane zostało Wrocławskie Centrum Finansowe, którego sens istnienia polegał na zaangażowaniu w Lechię Gdańsk – przyznaje nam Andrzej Kuchar. Po zimowej zawierusze nic się więc formalnie nie zmieniło i to wciąż WCF jest właścicielem klubu. Zmienili się tylko właściciele spółki WCF. To ten twór został przejęty przez – jak poinformował w Lidze+ nowy dyrektor sportowy Lechii, Andrzej Juskowiak – niechcących się ujawnić biznesmenów ze Szwajcarii i Portugalii.




Adam Dawidziuk precyzuje również to, co możecie przeczytać w Gazecie Wyborczej odnośnie Ondreja Dudy. GW pisała, że transfer dojdzie do skutku, ale nie wiadomo kiedy, zaś dziennikarz PS informuje swoich czytelników, że w ciągu kilku najbliższych dni. Słowak ma kosztować 400 tysięcy euro.


ANGLIA: Specjaliści od porażek

Zdjęcie z gestem Wojtka Szczęsnego znajdujemy tylko w jednej gazecie, bo wszędzie przegrywa ono z jego wcześniejszą interwencją. „Okradziono nas” – pisze angielska prasa, bawiąc się słowami (robbed jak Robben) i opierając się na wypowiedzi Wengera, który stwierdził, że Holender w polu karnym nurkował. Dziś wygląda to tak: „Po katastrofalnej nocy Arsenal został z górą, na którą dopiero musi się wspiąć”, tona kłopotów w Londynie i specjaliści od porażek, nawiązując do niedawnego hasła Mourinho. Oj, dzisiejsza prasówka zaboli kibiców Kanonierów… Na koniec ciekawostka: czerwona kartka Szczęsnego była setna w drużynie Wengera.

Image and video hosting by TinyPic

Image and video hosting by TinyPic

Image and video hosting by TinyPic

Image and video hosting by TinyPic

Image and video hosting by TinyPic

HISZPANIA: Jakie świetne to Atletico

Jacy oni są świetni – zachwyca się Marca, pisząc o środowym zwycięstwie Atletico w Mediolanie. Piłkarze Simeone szturmem przechodzą przez Ligę Mistrzów, właśnie rozegrali dobry mecz, Courtois zanotował kapitalną paradę a Diego Costa mówi “Ludzie zdążyli w nas zwątpić, my w siebie nigdy. Jesteśmy mocni”. Nic dziwnego, że cytowany jest akurat Costa, skoro prasa pisze, że stadion na San Siro zdobyli Atletico i właśnie Hiszpan. W Barcelonie mamy echa zwycięstwa z Manchesterem City przedstawione jako trium Taty Martino. – Jesteśmy na prawidłowej ścieżce – przyznaje trener.

Image and video hosting by TinyPic

Image and video hosting by TinyPic

Image and video hosting by TinyPic

Image and video hosting by TinyPic

WفOCHY: Wszyscy tylko o pechu

Wystarczyło obejrzeć przynajmniej skrót meczu Milanu (a najlepiej – cały występ), żeby domyśleć się, jaki wydźwięk będą miały dzisiejsze gazety. “Ajjj, Milan! Poprzeczka, słupek, zepsute sytuacje i niepodyktowany karny. Co za pech” – tego typu teksty, jak w La Gazzetta dello Sport, to norma. Atletico okazało się bezlitosne wobec naprawdę niezłego Milanu, i o tym wszyscy pamiętają. Znajdujemy też pompowanie przed Ligą Europejską, a właściwie starciem Juventusu z Trabozonsporem. Znowu ci przeklęci Turcy… – Koniec gadania, trzeba wygrywać – mówi dziś Conte, który ostatnio gadał bardzo dużo. W ataku Juve ma zagrać Tevez z Osvaldo.

Image and video hosting by TinyPic

Image and video hosting by TinyPic

Image and video hosting by TinyPic

PORTUGALIA: Mistrzostwo to dla Porto za mało

Powraca, aby zwyciężać – oto tekst o Salvio, który po pięciu miesiącach przerwy od gry (kontuzja) znów ma wybiec na boisko. Najprawdopodobniej dziś, przeciwko PAOK w Lidze Europy, bo już jest gotowy na 100 procent. Porto podejmuje u siebie Eintracht, a to dobra okazja, by zweryfikować cele na ten sezon. Trener Fonseca mówi, że priorytetem jest liga, ale myśli też o tym, co znajduje się wyżej. – Chcemy czegoś więcej niż tylko mistrzostwa kraju – przyznaje piłkarz Alex Sandro.

Image and video hosting by TinyPic

Image and video hosting by TinyPic

Image and video hosting by TinyPic

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama