Szczęście w nieszczęściu. Jarosław Niezgoda mimo wszystko może dziś odetchnąć z ulgą. Zdiagnozowano u niego wadę serca zwaną zespołem Wolffa-Parkinsona-White’a. Snajper Legii straci około dwa miesiące treningów, ale zyska bezpieczeństwo swojego zdrowia i życia. Kamień z – nomen omen – serca.
Czym jest zespół WPW? Jedną z najczęstszych wad serca. Dotyczy tylko jednego promila ludności, ale gdybyśmy przesiali się przez te wszystkie choroby sercowe, to WPW jest jedną z tych, która najczęściej męczy ludzi. Objawia się zasłabnięciami, napadami kołatania serca czy napadami migotania przedsionków. Raczej nie prowadzi do śmierci, choć znane są przypadki, że w konsekwencji prowadziła do zgonu.
Jarosław Niezgoda bać już się nie musi. Podczas badań profilaktycznych lekarze zauważyli nieprawidłowości w pracy serca, a szczegółowe konsultacje wykazały, że snajper Legii faktycznie zmaga się z tą chorobą. W klubie długo się nie zastanawiano i szybko załatwiono piłkarzowi operację. 23-latek przejdzie zabieg kardiologiczny, po którym przez następne osiem tygodni będzie wyłączony z treningów. Skuteczna operacja zniweluje ryzyko zasłabnięcia w trakcie meczu. Chłop będzie już zdrowy i gotowy do gry. Niezgoda najadł się strachu, ale – na szczęście – może już odetchnąć spokojnie. Trafna diagnoza i zabieg, który jest przed nim, wyciąga go poza grupę ryzyka.
Co ta niecodzienna “kontuzja” oznacza dla Legii?
Przede wszystkim mistrz Polski traci swojego najlepszego napastnika na cały okres przygotowawczy i całe eliminacje do europejskich pucharów. Niezgoda do treningów wróci jakoś na przełomie sierpnia i września, a pamiętajmy, że pewnie drugie tyle będzie potrzebował, by w ogóle dojść do formy, którą pokazywał w zeszłym sezonie. Legioniści o Ligę Mistrzów będą się zatem bić z Jose Kante i Eduardo. No chyba, że ściągną kogoś jeszcze do ataku.
Ponadto Niezgoda na pewno nie odejdzie w tym oknie transferowym. Jest to po prostu nierealne. Chyba, że znajdzie się ktoś odważny, kto rzuci kilka baniek euro za piłkarza, który dopiero co przeszedł operację serca i który nawet nie będzie mógł podejść do testów medycznych.
No i na koniec – informacja o chorobie serca nie działa dobrze na potencjalny przyszły transfer. Nawet jeśli lekarze odwalą kawał dobrej roboty, nawet jeśli po operacji wada zostanie całkowicie usunięta, to zawsze kontrahent będzie mógł w ostatniej chwili wycofać się z umowy nie chcąc ryzykować swoją kasą. Gdyby chodziło o kostkę czy kolano – nie byłoby pewnie problemu, choć znamy i takie przypadki, gdzie drobny problem z kolanem sprawił, że transfer nie wypalił (vide Gumny do Gladbach). Ale tu chodzi o serducho, o cholernie delikatną sprawę. A Niezgoda po prostu okazem zdrowia nie jest – jak nie serce, to plecy, jak nie plecy, to noga. Jeśli coś może przeszkodzić mu w zrobieniu kariery, to właśnie cherlawy organizm.
Nam – ludziom stojącym gdzieś z boku – pozostaje się jedynie cieszyć z trafnej diagnozy i pogratulować lekarzom tego, że wykryli nieprawidłowości w sercu na tyle wcześnie, że nie musieliśmy oglądać piłkarza leżącego bezwiednie na boisku. Słyszeliśmy o zbyt wielu przypadkach, gdy “wada nie do wykrycia” zatrzymywała nie tylko karierę piłkarza, ale i całe jego życie. Całe szczęście – Niezgoda nie będzie jednym z nich.
fot. FotoPyk