Pisaliśmy to już wiele razy i napiszemy jeszcze raz. System VAR wyznacza drogę, którą w zakresie sędziowania powinien podążać futbol. Kiedy więc jasne stało się, że na nowa technologia będzie pomagać arbitrom biegającym po boiskach w czasie trwającego mundialu, uznaliśmy, że wreszcie wszystko będzie tak, jak być powinno. Wygląda jednak na to, że w tych naszych przekonaniach troszkę się zagalopowaliśmy. VAR już drugiego dnia Mistrzostw Świata pokazał bowiem, że nie zawsze jest pomocny. Albo inaczej – że nie tak łatwo z niego korzystać.
Co konkretnie mamy na myśli? Oczywiście starcie Diego Costy z Pepe przy bramce tego pierwszego na 1:1. Sędziujący dzisiejsze spotkanie Gianluca Rocchi po konsultacjach z wozem uznał, że w tej sytuacji nie było faulu.
Pepe (#POR) vs Diego Costa (#ESP)
Ronde 1: pic.twitter.com/F3gQjgONPp— Empu Piala Dunia (@EmpuPialaDunia) 15 czerwca 2018
Okej, możemy zgodzić się z z tym, że w pierwszej chwili ciężko prawidłowo ocenić nieczyste zagranie napastnika reprezentacji Hiszpanii. Wszystko działo się bardzo szybko, chwilę później akcja była kontynuowana, wszystko działo się blisko bramki, więc sędzia niekoniecznie zastanawiał się nad tym, czy faktycznie doszło do złamania przepisów, czy nie, skoro wie, że w razie czego mógł liczyć na pomoc VAR-u. Tym razem niezbędne wsparcie jednak nie nadeszło, co trochę wykrzywia wrażenia związane z tym skądinąd świetnym meczem.
Patrzymy i patrzymy na tę sytuację i jednocześnie zachodzimy w głowę. Jeśli VAR nie jest pomocny w takich sytuacjach, to, cholera, w jakich będzie? Co musi stać się na boisku, by ludzie odpowiadający za oglądanie powtórek na wozie i wydawanie werdyktów na ich podstawie, z pełnym przekonaniem stwierdzili: „nie no, teraz to trzeba zmienić decyzję”? Przecież Costa wpieprzył się w swojego przeciwnika z pełną premedytacją. Nawet przez ułamek sekundy nie był zainteresowany piłką, chciał po prostu zyskać przewagę w nieuczciwy sposób. W chwili popełnienia faulu pewnie nawet nie myślał o tym, że jakiś ciamajda siedzący przed monitorem może się do tego zagrania przyczepić post factum.
Oczywiście akcja z Costą i Pepe nie była jedyną, w której komunikacja na linii wóz VAR-arbiter główny wywołała sporo kontrowersji. Podobnie rzecz miała się bowiem z pierwszą bramką dla Portugalczyków i faulu na Cristiano Ronaldo, po którym Rocchi podyktował rzut karny. Włoski sędzia sam powtórki nie obejrzał, znów zaufał tym, którzy sytuację oceniali za niego i znów – zdaniem sporej grupy kibiców – zwyczajnie się przejechał. Okej, akurat w tym przypadku pewnie wybroni się ze swojej decyzji, my też jesteśmy w stanie się do tej decyzji przychylić.
Ale nawet, jeśli dziś wyszło słabo, to swojego zdania na temat systemu powtórek, z których mogą korzystać sędziowie nie zmieniamy. Mamy tylko nadzieję, że ludzie odpowiedzialni za jego prawidłową działalność dokładnie wszystko sobie przeanalizują i poważnie potraktują powstały problem. VAR naprawdę jest ogromnym udogodnieniem, ale VAR w wersji mundialowej wymaga natychmiastowej poprawki.
Fot.FotoPyK