O tym, że sportowcy w parlamencie to nie jest nasza ulubiona konfiguracja, pewnie wiecie. Efekty ich pracy są z reguły albo nazbyt widoczne, jak na przykład Jagna Marczułajtis i Igrzyska Olimpijskie w Krakowie, albo nie widać ich wcale. Ciężko rozstrzygać, które z tych rozwiązań jest gorsze, ale też równie ciężko przejść obojętnie obok ignorowania swoich obowiązków przez posłów, którzy wynagrodzenie otrzymują przecież z naszych kieszeni. Przykład – były piłkarz, a obecnie przedsiębiorca Cezary Kucharski.
Wczoraj pan poseł Kucharski dołączył na Twitterze do grona osób, które wypowiedziały się tam tysiąc razy. Gdyby sejmowy barometr sprawdzający aktywność posłów obejmował statystki w mediach społecznościowych, Kucharski miałby pewnie szansę na żółtą koszulkę lidera. Niestety dla niego, pełnienie funkcji posła zobowiązuje do czegoś więcej. Wypada więc zadać pytanie – jak osoba, która ma na co dzień tak wiele do powiedzenia na temat sportu, może marnotrawić zaufanie i pieniądze wyborców, nie dyskutując o nim w miejscu, w którym wydawać by się mogło, że jest to jego obowiązkiem?
Takim miejscem jest sejmowa Komisja Kultury Fizycznej, Sportu i Turystyki. Kucharski zasiada w niej od początku, a więc od października 2011. Od tego czasu zebrała się ona 110 razy, co oznacza mniej więcej kilkaset godzin dyskusji o sporcie. Wydawać by się mogło, że to idealne pole do działania dla byłego piłkarza, który podczas swojej kampanii wyborczej przedstawił chociażby pięciopunktowy plan-diagnozę dla polskiego sportu. Podczas posiedzeń była m.in. możliwość konfrontacji z ekipą PZPN pod wodzą Grzegorza Laty, a później Zbigniew Bońka. Poruszano kwestie ustawy hazardowej, zagospodarowania Orlików, niedociągnięć związanych ze Stadionem Narodowym (w kontekście Superpucharu i meczu na wodzie z Anglią). To tylko przykłady spraw, które oczywiście można mnożyć. Tymczasem ze stenogramów z posiedzeń Komisji wynika, że Cezary Kucharski swój mikrofon uaktywnił… raz. Tylko raz wypowiedział się podczas dyskusji na tematy, które teoretycznie powinien znać doskonale i o których często wypowiada się na Twitterze. Złośliwych, którzy twierdzą, że chciał tylko spytać się o hasło do Wi-Fi, uspokajamy – wypowiedź była na temat.
Nie zmienia to faktu, że statystyki posła – delikatnie mówiąc – nie powalają na kolana. Zdajemy sobie sprawę, że od samej dyskusji dzieci się nie rodzą, ale od czegoś trzeba zacząć. Zostając przy tej metaforze – Kucharski nie rozpoczął nawet gry wstępnej. Mamy nadzieję, że pan poseł się zreflektuje i na ślady jego aktywności trafimy jeszcze przed 2000. tweetem.