U nas wyczekiwanie na kolejne wieści ws. Kamila Glika, u Kolumbijczyków też duży cios dla defensywy, ale żadnego wyczekiwania nie ma. Sprawa od początku jest jasna. Na mundialu nie zagra podstawowy lewy obrońca naszych grupowych rywali – Frank Fabra.
Piłkarz Boca Juniors podczas piątkowego treningu zerwał więzadła w kolanie. Badania nie pozostawiły wątpliwości: kilka miesięcy przerwy to konieczność. 27-latek stosunkowo późno trafił do reprezentacji, zadebiutował w niej w 2015 roku, ale w eliminacjach do rosyjskiego turnieju był ważną postacią. Do tego sporo znaczył w szatni. Jose Nestor Pekerman naprawdę mógł się zmartwić.
Nie będziemy udawać, że na te wieści się skrzywiliśmy, że zakrzyknęliśmy: jaka szkoda! Rzecz w tym, że być może nieszczęście kolegi pozwoli zabłysnąć komuś jeszcze lepszemu, choć do tej pory będącemu w cieniu. Fabrę będzie musiał zastąpić Johan Mojica, który w ostatnim sezonie Primera Division bardzo dobrze prezentował się w barwach Girony (wypożyczenie z Rayo Vallecano). Dotyczy to zwłaszcza ofensywy (przeważnie ustawiano go na wahadle w systemie z trójką stoperów), bo w tyłach bywało już słabiej. Jego reprezentacyjny dorobek jest na razie skromny – zaledwie cztery mecze – ale przy takim rywalu musiał grzecznie czekać na swoją szansę. I teraz ją dostanie.
Miejmy nadzieję, że akurat przeciwko Polsce prędzej wyjdą na wierzch jego wady niż zalety. Wiele jednak wskazuje na to, że absencja Fabry bardziej może Kolumbii zaszkodzić w kwestii atmosfery niż czysto boiskowej i głównie na to moglibyśmy liczyć.
Fot. newspix.pl