– Z pięciu ostatnich meczów towarzyskich biało-czerwoni wygrali jeden. Bardziej bolesne i denerwujące niespełna dwa tygodnie przed premierowym występem na mundialu było to, że przeciwko Chile po raz trzeci od października ubiegłego roku nasi nie potrafili utrzymać dwubramkowej przewagi. Z Czarnogórą w el. MŚ i Koreą Południową udało się wygrać (odpowiednio 4:2 i 3:2), ale mundialowi rywale nie będą tak łaskawi – czytamy w Przeglądzie Sportowym, w którym dominującym tematem jest wczorajsze spotkanie biało-czerwonych. Zapraszamy na przegląd prasy.
PRZEGLĄD SPORTOWY
Łatwo strzelają gole, ale jeszcze łatwiej tracą. Polska znowu nie utrzymała dwubramkowej przewagi.
Z pięciu ostatnich meczów towarzyskich biało-czerwoni wygrali jeden. Bardziej bolesne i denerwujące niespełna dwa tygodnie przed premierowym występem na mundialu było to, że przeciwko Chile po raz trzeci od października ubiegłego roku nasi nie potrafili utrzymać dwubramkowej przewagi. Z Czarnogórą w el. MŚ i Koreą Południową udało się wygrać (odpowiednio 4:2 i 3:2), ale mundialowi rywale nie będą tak łaskawi.
– Największą niedoskonałością drużyny są chyba drugie połowy. Zdarzało się, że do przerwy prowadziliśmy, a potem mieliśmy kłopot. Każdy piłkarz tak ma, że kiedy wygrywa 2:0, nie atakuje tak, jak wcześniej. Nie jesteśmy zespołem, który cały mecz gra atakiem pozycyjnym, a rywale tylko za nami biegają. My to nie Brazylia, Hiszpania i Niemcy, które zawsze dyktują warunki. Wygląda tak, jakbyśmy pierwsze połowy grali na 120 procent, a drugie na 90. Pracujemy nad tym, trener analizuje przyczyny, a przed wyjściem z szatni Robert Lewandowski zawsze przypomina, że druga połowa to moment, w którym powinniśmy pokazać moc. Wszyscy się staramy, ale czasami po błędach tracimy bramki i robi się nerwowo – mówił Juracie Kamil Grosicki. Jakby znał scenariusz piątkowego meczu z zespołem z Ameryki Południowej.
Dalej noty za mecz z Chile. Najwyżej oceniony został Robert Lewandowski (7). Większość Polaków otrzymała “szóstki” i “piątki”. Jedynie dwójka stoperów – Pazdan i Bednarek – została oceniona poniżej średniej wyjściowej (4).
Na kolejnej stronie krótka notka z meczu Senegalu, który znów nie odniósł zwycięstwa.
Spotkanie z Chorwacją na pewno jednak nie wlało w serca senegalskich kibiców optymizmu. Chociaż wszystko wyglądało dość obiecująco, kiedy Afrykanie wyszli na prowadzenie. W pewnym momencie powinno być nawet 2:0, ale Sadio Mane źle przyjął piłkę w sytuacji, gdy przed sobą miał tylko bramkarza. Pierwszy rywal Polski podczas MŚ akcje przeprowadzał głównie skrzydłami, licząc na szybkość gwiazdy Liverpoolu. Często jednak dał się łapać na spalone, co zniweczyło wiele dobrze zapowiadających się akcji.
Najpoważniejsze ostrzeżenie dla Senegalu wysłał Andrej Kramarić, który w drugiej połowie trafił w poprzeczkę. Kilka minut później Chorwaci mieli rzut wolny i zamienili go na gola po uderzeniu Ivana Perisicia (bramkarza z Senegalu zmyliło, że piłka odbiła się od muru). Zwycięską bramkę zdobył Kramarić, który wykorzystał gapiostwo obrońców z Afryki.
Wywiad z Michałem Listkiewiczem.
Pierwszy raz od 28 lat nie jedzie pan na mundial.
Mecze obejrzę w telewizji, będę ekspertem TVP do spraw sędziowskich. W 1990 i 1994 roku byłem na mundialach jako sędzia, w 1998 roku jako koordynator FIFA, w 2002 i 2006 roku jako prezes PZPN, a osiem i cztery lata temu jako przedstawiciel komisji sędziowskiej FIFA. Po odejściu szefa FIFA Seppa Blattera sporo się pozmieniało, przestałem oceniać arbitrów. Życie idzie do przodu, cieszę się tym, co mam. Nie jadę do Rosji, ale specjalnie mi to nie doskwiera – na miejscu widzi się dużo mniej niż przed telewizorem.
Czuje się pan odsunięty na boczny tor?
Nie. 20 maja skończyłem 65 lat. Wystąpiłem do ZUS-u o emeryturę, ale pierwszej wypłaty jeszcze nie otrzymałem. W moim życiu nastąpiło sporo zmian. Właśnie skończyła się dwuletnia umowa z czeską federacją, w której byłem szefem sędziów. Dostałem propozycje pracy z Węgier, Słowacji i Mołdawii, na razie obserwuję sędziów w IV lidze na Mazowszu – czyli wracam do korzeni. Prywatnie, jestem mieszkańcem Gdyni, dokąd przeniosłem się po ponad pół wieku życia w stolicy. Zostałem doradcą ds. sportowych w III-ligowym Bałtyku. Wróciłem na ten sam poziom, co kiedyś – dawno temu pracowałem w III-ligowej Polonii.
Warszawa ma być tylko stacją przesiadkową dla Mateusza Wieteski.
Wystarczy jeden sezon regularnej gry w lidze, by wyjechać na Zachód. Mateusz Wieteska dopiero co pokazał się w ekstraklasie, a wygląda na to, że już wkrótce z niej wyjedzie. 21-letnim obrońcą bardzo poważnie interesuje się Montpellier, które musi wyłożyć na stół dwa miliony euro, by sprowadzić do siebie bramkostrzelnego defensora. Tyle oczekuje Legia.
Na kolejnej stronie raporty z Ekstraklasy – Piątek w Genui, Kacper Przybyłko zastąpi w Koronie Kielce Nikę Kaczarawę, a Wisła Płock chce wykupić Igora Łasickiego.
W swoim felietonie Mateusz Borek pyta, czy ktoś z Legii lub Lecha pomyślał o Recy?
A gdyby taki Reca był do wzięcia za milion euro, sięgnęliby po niego działacze Legii Warszawa czy Lecha Poznań? Ktoś w tych klubach pomyślałby, że chłopaka można wziąć za milion, by po jakimś czasie sprzedać za sześć albo siedem? Mam wątpliwości. W czołowych polskich klubach często brakuje podjęcia ryzyka i odwagi, albo kompetencji.
Tomasz Włodarczyk porusza z kolei temat Jana Bednarka.
Myślę, że Adama Nawałkę zmroziło, gdy dowiedział się, jak poważny to uraz. Glik jest jednym z tych zawodników, którzy – czy by się paliło, czy waliło – mieli gwarantowane miejsce w jedenastce. Można ich policzyć na palcach jednej ręki: Robert Lewandowski, Grzegorz Krychowiak lub Łukasz Piszczek. Mimo wszystko to Glik zagrał najwięcej minut i meczów u obecnego trenera – 36 z 45. Selekcjoner sam nigdy tego nie przyzna, bo to byłoby okazaniem słabości, jednak widziałem na jego twarzy duże zmartwienie. Chyba pierwszy raz tak duże. Na poniedziałkowym ogłaszaniu 23-osobowego składu wyglądał, jakby zobaczył ducha.
(…) Myślę, że Nawałka już wybrał i przeprowadził rozmowę, w której podkreślił wagę zadania i odpowiedzialności spoczywającej na barkach. Wzmocnił wiarę w zawodniku, żeby czuł się pewnie. Według mnie tym piłkarzem jest Jan Bednarek.
Krzysztof Stanowski pisze o Kamilu Gliku.
A dlaczego to zrobił? A czy to było potrzebne? A czy rozważne? A po co wsiadł na rower? A dlaczego szedł po schodach? A czemu pod prysznic wszedł bez klapek? A czy musiał się schylać? Albo prostować? Dlaczego biegł szybko, a nie wolno? Dlaczego podskoczył, zamiast zaczekać? Po co on w ogóle tam wszedł? I wreszcie najważniejsze: w jakim celu wykonał przewrotkę?
Jeśli zajrzy się w niewłaściwe rejony internetu, można się dowiedzieć, że piłkarz przed zbliżającym się mundialem nie może być już piłkarzem. Najlepiej gdyby nie trenował zbyt intensywnie, na pewno wyzbył się wszelkich ćwiczeń gimnastycznych, a kto wie – może najlepiej, aby w ogóle nie wychodził z łóżka. Szanowni państwo: zwariowaliście.
GAZETA WYBORCZA
Piłce nożnej została poświęcona cała jedna strona. Wnioski po meczu z Chile.
Znów należy jednak przywołać klasyczną mantrę o przedturniejowych gierkach towarzyskich, które nie powinny ani nadmiernie cieszyć, ani nadmiernie martwić. Bo nasi piłkarze z założenia powinni wyglądać na ociężałych, skoro w Arłamowie ćwiczyli jeszcze mocniej niż przed dwoma laty. Bo rywale również nie przylecieli umierać na boisku. Bo o tej samej porze przed Euro 2016 wybrańcy Adama Nawałki ulegli Holandii, a kilkanaście dni później wzbili się na zupełnie inny poziom.
Super Express
Ze sportu mamy pomeczówkę, którą nie będziemy zawracać sobie głowy, a z większych rzeczy tekst, w którym główną bohaterką jest mama Macieja Rybusa.
Nie spodziewałam się, że syn zajdzie tak daleko, że będzie grał za granicą, że trafi do kadry. Chciałabym, aby na mundialu w Rosji wypadł dobrze, a Polska z nim w składzie odniosła sukces.
fot. FotoPyk