Blatter chce walczyć z symulantami, ale nie tymi, co trzeba

redakcja

Autor:redakcja

04 stycznia 2014, 19:10 • 2 min czytania

Prezydent FIFA Sepp Blatter zaproponował zmianę w przepisach. Z początku aż się ucieszyliśmy: „ostrzejsze kary dla symulantów”. Klik, czytamy dalej i niestety uśmiech zszedł z twarzy, a ręce opadły do samej ziemi. – To irytujące, gdy „ledwie żywy” gracz odradza się i w ciągu kilku sekund wraca na murawę – powiedział szwajcarski dziadzia. Blatter wyszedł z założenia, że czas na „dojście do siebie” cierpiących graczy należy wydłużyć. – W praktyce sprowadza się to do chwilowego wykluczenia. Może to skłoniłoby „aktorów” do zastanowienia się, czy warto – uznał.
Cała walka z symulantami w istocie ma być walką z tymi, którzy udają, że coś ich boli, a po opatrzeniu szybko zdrowieją. To prawda, irytujące typki.

Blatter chce walczyć z symulantami, ale nie tymi, co trzeba
Reklama

Jednak nie oni są problemem futbolu, a zaproponowana przez Blattera zmiana jest po prostu idiotyczna. Już teraz absurdem jest, że brutalnie sfaulowany zawodnik musi zejść z boiska, w celu otrzymania pomocy lekarskiej, a gra toczy się bez niego, za to z udziałem tego, który agresywnie faulował. Powstaje oczywista niesprawiedliwość: pokrzywdzona jest drużyna, przeciwko której popełniono rażący faul. W skrajnych wypadkach gra bez opatrywanego zawodnika może toczyć się nawet kilka minut. Gdzie tu logika?

Blatter proponuje, by obligatoryjnie zabraniać sfaulowanym piłkarzom wracać do gry zbyt szybko. Boli cię? Trudno, twoja drużyna będzie grała w dziesiątkę, a brutalni przeciwnicy w jedenastu. Czy więc w takim wypadku prawo chroni poszkodowanego, czy wręcz przeciwnie? Czyż to nie zachęcenie do ostrej gry, przez którą wprawdzie można stracić zawodnika (czerwona kartka), ale można też czasowo wykluczyć z gry przeciwnika (kara blatterowa).

Reklama

Dzisiaj przepisy są głupie, a szef FIFA chciałby je zmienić na jeszcze głupsze.

Już mieliśmy nadzieję, że naprawdę chce walczyć z symulantami. To jest prawdziwa plaga – te wszystkie gnojki, nabierające bezradnych sędziów. Piłka znormalnieje, jeśli wprowadzi mechanizmy walki z oszustami. W sytuacjach oczywistych – gdy nie było kontraktu z przeciwnikiem – symulant powinien być na podstawie zapisu video dyskwalifikowany na pięć spotkań. Wprowadzenie sędziego w błąd poprzez wyolbrzymianie skutków zdarzenia? Trzy mecze. Piłka musi znowu być grą prawdziwych mężczyzn, a nie cwaniaczków typu Ashley Young.

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama