Kocian słucha rapu, uwielbia Eminema i nie myśli o wyłącznie polskim Ruchu

redakcja

Autor:redakcja

27 grudnia 2013, 10:30 • 14 min czytania

Nie ma w piątkowej prasie jednej informacji, która mogłaby naprawdę zwalić z nóg. Bo umówmy się – nie będzie nią fakt, że Ludo Obraniak ciągle nie zamierza uczyć się polskiego, że Robert Lewandowski spędził rodzinne święta przy choince, Mateuszem Zacharą interesuje się Botew Płowdiw albo że Mariuszowi Lewandowskiemu nie w głowie powrót do Polski, skoro póki co bawi się w Emiratach. Brak pieniędzy na kontrakty w Śląsku też jakoś szczególnie nie szokuje. Paradoksalnie, najbardziej zaskoczyli nas chyba Krzysio Król i Jan Kocian. Pierwszy dlatego, że rozsyła swoje wakacyjne zdjęcia do tabloidu, co najmniej jak jakaś Honey Skarbek. Drugi, bo nie sądziliśmy, że stateczny Słowak w średnim wieku może być zakręcony na punkcie rapu i Eminema, o czym dość barwnie opowiedział na łamach „Sportu”.

Kocian słucha rapu, uwielbia Eminema i nie myśli o wyłącznie polskim Ruchu
Reklama

FAKT

Zaczyna się naprawdę dobrze. Cztery strony czytania wyłącznie o piłce. Legia poszuka piłkarzy na Wyspach – to tytuł pierwszego tekstu, choć wynika z niego, że będzie mieć też oko na kierunki skandynawskie.

Reklama

W ostatnich dniach pojawiła się plotka o zainteresowaniu ze strony Legii Szwedem Johanem Elmanderem (32 l.), który jest wypożyczony właśnie do Norwich z Galatasaray Stambuł. Informacje na temat tego zawodnika Leśnodorski zdementował. – Nie sądzę, aby taki transfer doszedł do skutku, ale w Anglii i innych wyspiarskich krajach jest kilku ciekawych piłkarzy do wyjęcia – mówi prezes mistrza Polski. Wiadomo natomiast, że jednym z głównych kandydatów do gry w drużynie Berga jest Amadou Jawo (29 l.). Napastnik Djurgardens Sztokholm był obserwowany na żywo przez Tomasza Kiełbowicza (37 l.), który latał do Szwecji.

Trwa szaleństwo wokół Mateusza Zachary. Tym razem zainteresowany jego usługami ma być bułgarski Botew Płowdiw, zdolny zaoferować 500 tysięcy euro. Kaktus wyrośnie nam na ręce jeśli Zachara odejdzie z Górnika akurat do Bułgarii. Ale jedziemy dalej – Zdzisław Kręcina zapowiada, że może wrócić do polskiej piłki, choć nie w roli działacza Polskiego Związku Piłki Nożnej. Konretów brak.

Dalej wywiad z Mariuszem Lewandowskim.

Myśli pan o zakończeniu kariery?
– Mam 34 lata, ale sił nie brakuje. Miałem bardzo ciężką kontuzję kolana, wielu mówiło mi, że już nie wrócę na boisko, ale udało mi się to po roku rehabilitacji. Na razie forma jest wakacyjna, wróci z treningiem. Jak będę czuł, że nie jestem w stanie trzymać poziomu reprezentacyjnego czy klubowego, to trzeba będzie podjąć decyzję o zakończeniu kariery.

Sporo mówi się, że negocjuje pan z Zagłębiem Lubin.
– To spekulacje powtarzane przez dziennikarzy, a ja nie chciałbym rozmawiać o czymś, co nie miało miejsca. Powrót do Polski? Dziś o tym nie myślę. Co do Zagłębia – widziałem bazę i to, jak klub się rozwija.

Rozważa pan grę poza Europą?
– Sprawa jest otwarta. Ł»ycie nauczyło mnie, że czasem w nieoczekiwanym momencie przychodzi oferta i daje sporo do myślenia.

Czyli u „Cycusia” luzik. Pachnie nam to Zatoką Perską…

Do tego jeszcze trzy kolejne materiały. Kamil Glik ochrzścił syna w święta. Są nawet zdjęcia. Z kolei فukasz Piszczek wziął udział w meczu wychowanków Gwarka Zabrze. Dzień przed wigilią, mimo świątecznych przygotowań, obrońca BVB skorzystał z zaproszenia Gwarka i wziął udział w pokazowym meczu wychowanków. Zanim jednak Piszczek przebrał się w piłkarski strój, musiał porobić sobie wiele zdjęć z fanami i rozdać im autografy. Wychowanków Gwarka pojawiło się tak wielu, że rozegrano aż trzy mecze. Piszczek wziął udział w dwóch spotkaniach. Najpierw zagrał przeciwko obecnym juniorom, a później przeciwko innym wychowankom. Drużyną rywali dowodził reprezentant i obrońca Górnika Paweł Olkowski.

Na sam koniec dowiadujemy się, że Krzysztof Król bawi się na Bahamach. Nie chcemy być złym prorokiem, ale nie zdziwimy się jak chłopak z piłkarskiej kariery wyjdzie w samych skarpetkach. Oby miał chociaż łeb do interesów, bo póki co żyje chyba dość szeroko, a zarabia… jak piłkarz Piasta Gliwice.

RZECZPOSPOLITA

Znowu nadrabiamy zaległości. Przegapiliśmy świąteczny wywiad w „Rz” z Robertem Lewandowskim. Nie odmieni on wprawdzie waszego życia, sporo powielania i wałkowania tematów, ale cierpliwi mogą zajrzeć.

To prawda, że 3 stycznia zwoła pan konferencję, by poinformować o podpisaniu kontraktu z Bayernem Monachium?
– Nie zapowiadałem żadnej konferencji, niczego nie planuję. Oczywiście przyjdzie taki czas, kiedy wszyscy się dowiedzą, jaka będzie moja przyszłość, ale nie wiem jeszcze, kiedy to nastąpi.

Nie ma pan rozdwojenia jaźni? W Dortmundzie budzi się pan ze świadomością, że jest dobrym piłkarzem. Po meczach reprezentacji 
– że złym.
– Mam z tym problem. Nie wiem, dlaczego w kadrze nie strzelam tylu goli co w klubie. Może za bardzo chcę, za bardzo się mobilizuję i potrzebuję po prostu więcej luzu. W reprezentacji walczę o każdą akcję, chcę mieć piłkę przy nodze i może to nie pomaga, a działa wręcz przeciwnie. Trzeba chyba podejść do wszystkiego spokojniej.

Adam Nawałka pracuje nad taktyką, która pozwoliłaby bardziej wykorzystywać pana możliwości. W meczach ze Słowacją i Irlandią się nie udało?
– W tych meczach nie miałem więcej okazji niż wcześniej. Ale kto się spodziewał, że nagle koledzy stworzą mi ich pięć czy sześć, a ja będę tak skuteczny jak w klubie? Musimy być cierpliwi, nie można się załamać, trzeba iść dalej, kiedyś w końcu się uda.

GAZETA WYBORCZA

GW publikuje dziś wywiad z Ludovikiem Obraniakiem.

Dlaczego zrezygnowałeś z gry w drużynie Fornalika?
– Decyzję podjąłem z dużym żalem. Ówczesna sytuacja spowodowała, że poczułem się ciężarem, a może i hamulcem w rozkwicie reprezentacji. Szczerze, pomyślałem, że moje odejście ułatwi wszystkim zadanie.

Na ile twoja rezygnacja wynikała z wypowiedzi prezesa Bońka, a na ile z tego, że Fornalik nie wystawił cię w meczu z Ukrainą?
– Ł»adna z tych hipotez nie jest prawdziwa, ponieważ ja nie oczekuję bicia się w piersi ani nie szukam winowajców. Oczywiście były różnice między Zbigniewem Bońkiem a mną. Niemniej mam dużo szacunku do niego jako piłkarza i człowieka. Jego kariera budzi uznanie, nikt nie może tego kwestionować. Co do Waldemara Fornalika, to byłem rozczarowany, że nie zagrałem w tym meczu. Który piłkarz byłby zadowolony z odsunięcia od gry w tak ważnym spotkaniu? Jednak mimo rozczarowania to nie decyzja sportowa spowodowała moje odejście.

Dlaczego od jesieni 2008, czyli od debiutu, nie nauczyłeś się polskiego? Teraz uczysz się języka?
– Przede wszystkim powiem, że byłbym szczęśliwy, mogąc się swobodnie posługiwać naszym językiem. Niestety, kiedy przyjechałem po raz pierwszy do kraju, nie miałem żadnych podstaw języka. Szczerze mówiąc, jest bardzo trudno nauczyć się języka kraju, w którym się nie mieszka. W dodatku kalendarz zajęć w moim klubie nie zostawia mi praktycznie wolnego czasu dla siebie. Dla mnie najważniejsze jest to, że czuję się Polakiem w sercu i przez więzy krwi. Reszta przyjdzie z czasem. Czy moją rolą jest mówić biegle po polsku, czy pomóc drużynie wygrywać mecze? Wszyscy wiedzą, jaki jest mój poziom znajomości polskiego, zapewniam, że mogę się tylko poprawiać. Obiecuję, że będę nad tym pracował.

Wraca stary Ludo. Bardzo, naprawdę bardzo chciałby nauczyć się języka, ale ma tyle zajęć, że to po prostu niemożliwe. Gdyby te wszystkie słówka same wpadły mu do głowy, no, tak by mogło być!

W wydaniu stołecznym mamy natomiast wywiad z Dusanem Kuciakiem, uznanym zasłużenie piłkarzem roku w Warszawie. Problem w tym, że Dusan jest znacznie lepszym bramkarzem niż mówcą i znów to potwierdza.

Kto był twoim idolem z dzieciństwa?
– Pierwszy raz, tak świadomie, oglądałem mistrzostwa świata w USA w 1994 roku. I największe wrażenie zrobił na mnie Gianluca Pagliuca z reprezentacji Włoch. Wpatrywałem się w niego, ale to był taki chwilowy idol, po mistrzostwach mi przeszło. Później starałem się podpatrywać każdego, ale najbardziej chyba mojego starszego o trzy lata brata Martina, który też jest bramkarzem i cały czas broni w Zlate Moravce – zespole, który występuje w słowackiej ekstraklasie.

Masz w ekstraklasie napastników, przeciwko którym szczególnie nie lubisz grać?
– Zapamiętałem Roberta Demjana, który będąc jeszcze w Podbeskidziu, zawsze znalazł sposób, aby mnie pokonać. Ciężko grało mi się też przeciwko Artjomowi Rudniewowi z Lecha. Teraz też jest sporo groźnych napastników, ale ich nazwisk jeszcze nie kojarzę.

Słabiutki wywiad. Sporo abstrakcyjnych pytań, dalekich tematycznie od samej Legii, niby dających rozmówcy pole do popisu, ale Dusan za nic w świecie nie chce współpracować i zabija nas nudą.

SPORT

Katowicki dziennik coraz częściej pomija piłkę na swoich okładkach.

Choć, paradoksalnie, materiałów dzisiaj nie brakuje. Na start rozmowa z Tomaszem Hajto:

Nie uważam, żeby to, co pokazała Legia było wstydem. Na dzień dzisiejszy taki jest po prostu poziom polskiej piłki. Syrenką z prędkością 300 km/h nie pojedziesz. Mamy więc ją krytykować za to, że jest słaba? W meczach z udziałem dobrych, zagranicznych klubów nie ma przypadku. Powtarzalność jest tam na naprawdę wysokim poziomie. Wtedy wychodzą wszelkie braki.

Mówi się, że na ławce chciałby pana widzieć Widzew.
– Odebrałem telefon od człowieka działającego przy Widzewie. Rozmawialiśmy, ale krótko: nie padły żadne konkrety. W ogóle telefonów i zapytań był sporo, ale na razie nie zaprzątam tym sobie głowy. Wiem, że w piłce każdy swoją szansę w końcu otrzyma. Uważam natomiast, że jako kraj jesteśmy ostatnio trochę zbyt gościnni. Wielu młodych trenerów chciałoby się sprawdzić na dobrym poziomie, ale naprawdę ciężko się przebić. Musimy zacząć szanować samych siebie.

Podsumowanie roku 2013 w piłce. Jak na Hajtę, trochę poniżej możliwości, ale bez dramatu.

Dalej mamy obszerną sylwetkę Jana Kociana.

Tenis nie jest jedyną pasją Jana Kociana, a Lendl nie jest jedynym mistrzem. – Nie, nie słucham Heleny Vondraczkowej, Karela Gotta, Jirzego Korna – Kocian wybucha śmiechem na pytanie o czechosłowackich piosenkarzy. – Nie jestem też miłośnikiem „Purpli i Zeppelinów”, uwielbiam natomiast hip hop i jego niekwestionowanego króla – Eminema. O Eminemie wiem chyba wszystko. Doskonale znam jego biografię, wiem jakie było jego dzieciństwo, jakie losy rodziny. Mam wszystkie płyty i już wyczekuję kolejnego krążka.

No proszę, kto by się spodziewał, prawda?

Na dwóch kolejnych stronach mamy z kolei alfabet Mirosława Sznaucnera.

Długi – Słowo, z którym stykałem się w każdym dotychczasowym klubie. Są poślizgi w wypłatach, czasami trzymiesięczne – przyznawał Marcin Mięciel, kiedy pytałem go o Iraklis. Ale w GieKSie w 2003 roku były duuużo większe, więc i tak brzmiało to atrakcyjnie W PAOK-u też były problemy. Ale przed sezonem 2012/13 znaleźli inwestora, rosyjskiego miliardera, który na dzień dobry spłacił 12 milionów euro zadłużenia. Ze mną zawarł porozumienie, spłatę należności rozłożyliśmy na raty. W sumie więc przez rok dostawałem dwie pensje – jedną w Verii, drugą zaległą z PAOK-u.

To chyba najlepszy numer Sportu od dawna. W końcu coś do poczytania.

SUPER EXPRESS

„SE” nie może być gorszy, więc jak przystało na tabloid też publikuje trochę świąteczno – piłkarskich fotek. Jesteśmy przy choince z Lewandowskim, Tomaszem Kuszczakiem, siostrami Radwańskimi i nie tylko.

Coś do poczytania? Rozmowa z bramkarzem Wisły Kraków Michałem Miśkiewiczem. Szkoda, że mniej więcej taka jak każda poprzednia – trochę o Wiśle, trochę o Milanie. Standard.

Wspominasz jeszcze przygodę w Milanie?
– Wy, dziennikarze, mi cały czas przypominacie (śmiech). Z kimkolwiek bym rozmawiał, to jest pytanie: „A jak tam ten Milan, może zadzwonisz do jakichś kolegów?”. Trenowałem w ośrodku Milanello, czasem obok na boisku ćwiczył pierwszy zespół. Kiedy potrzebowali bramkarza, czasem chodziło się bronić strzały gwiazd Milanu. Ale to było 7 lat temu, większości nie pamiętam (śmiech). Skupiam się na tym, co jest teraz. Za pół roku kończy mi się kontrakt, prowadzimy już nawet negocjacje. Ale jeszcze długa droga do osiągnięcia porozumienia.

Wzorujesz się na kimś?
– Fascynuje mnie Manuel Neuer z Bayernu, jest teraz numerem jeden na świecie. Jego gra nogami i wszystko, co ten gość wyprawia, to jest szok!

Bogusław Leśnodorski ma nadzieję, że nie zepsuł świąt Janowi Urbanowi.

Media donosiły, że zrezygnował pan z Urbana, bo nie podobał się panu jego stosunek do innych pracowników klubu. Trener zawsze chciał mieć ostatnie zdanie, nie słuchał innych…
– Za bardzo różniliśmy się w wielu aspektach. Od podejścia do treningów poprzez spojrzenie na funkcjonowanie klubu. Inna sprawa, że w Polsce obowiązuje taki model, że trener jest na górze, a cała reszta boi się odezwać. To nie jest tak, że Janek nikogo nie chciał słuchać i szedł swoją drogą. Po prostu nasze spojrzenia na klub i wspólną pracę stały się za bardzo od siebie odległe. To, że podjęliśmy negocjacje z Henningiem Bergiem, nie było żadnym wotum nieufności dla jego poprzednika. Po prostu zastanawiając się nad wyborem optymalnej opcji dla drużyny, musieliśmy mieć jakiś plan B. Załóżmy, że za pół roku zdobędziemy kolejne mistrzostwo i co dalej? Zatrudniając Berga, myśleliśmy nie tylko pod kątem rozgrywek krajowych, ale przede wszystkim pucharów.

1 stycznia otwiera się okienko transferowe. Kto trafi do Legii?
– Chcemy sprowadzić dwóch ofensywnych zawodników. Nazwisk nie podam, bo jak w prasie pojawi się informacja, że interesuje się nimi Legia, to cena drastycznie pójdzie w górę.

A Polonia Warszawa powoli wstaje z kolan… Piłkarzom daleko do luksusów, jakie zapewniał Józef Wojciechowski, ale otrzymują wypłaty na czas. Ogromny udział w odbudowie Polonii mają jej kibice. – Nasi rywale zaproponowali nawet, by rozegrać z nami mecz na stadionie przy ul. Konwiktorskiej w roli gospodarza zamiast u siebie, bo tak im się podoba atmosfera na naszych meczach – zdradza Dziewicki, który piłkarzy do drużyny pozyskiwał na castingach. – Dostałem ponad 400 zgłoszeń. Jeden z kandydatów przedstawił mi bogate CV z nazwami znanych klubów. Postanowiłem go sprawdzić. Poległ na… żonglerce.

PRZEGLĄD SPORTOWY

Szok. Niedowierzanie. Justyna…

Pierwsze piłkarskie strony „Przeglądu” to relacje ze świątecznego grania w Anglii. Dalej wywiad z Mariuszem Lewandowskim, który znaleźliśmy także w Fakcie. Zdaje się, że ani w głowie mu powrót do Polski, choć jak zwykle konsekwentnie unika rozmów o swoim życiu prywatnym.

Numer jaki mi pan przesłał to kierunkowy do Zjednoczonych Emiratów Arabskich, gdzie wcześniej pan już był na wczasach.
– Jestem raz w jednym, raz w drugim kraju. W tym roku spędzę święta za granicą, co wcześniej się nie zdarzyło. O życiu prywatnym nie chcę jednak mówić. Chcę się zregenerować żeby na spokojnie podjąć decyzję o dalszych ruchach.

Mamy też kolejny materiał o Janie Kocianie. Tym razem wywiad.

Czy będzie chciał pan sprowadzić na Cichą swoich rodaków?
– Możliwe, że jakiś piłkarz ze Słowacji się pojawi i od stycznia drużyna nie będzie już złożona z samych Polaków. Poza tym wrócą do zdrowia Maciej Sadlok, Artur Gieraga, Adrian Mrowiec oraz Marek Szyndrowski.

Prezes mówił nam jednak, że w przyszłym roku Ruch nadal ma być tylko polski.
– Jestem przekonany, że jeśli uda się porozumieć z dobrym piłkarzem ze Słowacji, który będzie również mentalnie pasował do Ruchu, prezes oraz Mariusz Klimek nie będą temu przeciwni. Oparcie drużyny na samych krajowych zawodnikach to ciekawy pomysł. Ja też byłem zawsze zdania, że obcokrajowiec musi być o klasę lepszy od miejscowego gracza. Jeśli takiego nie można sprowadzić, to lepiej stawiać na młodzież. Nastolatkowie może nie będą grali regularnie, ale mają oni przed sobą perspektywy rozwoju. Obserwujemy różnych zawodników, ale gwiazdorzy na Cichą nie trafią. Każdy o tym wie, że mamy ograniczone środki.

I szereg drobniejszych informacji:
– Bułgarzy chcą Zacharę
– Legia będzie szukać na Wyspach
– Matsui zagra w Jubilo Iwata
– Śląsk nie ma pieniędzy na kontrakty

Działacze Śląska do 20 grudnia mogli przedłużyć kontrakty z Sylwestrem Patejukiem i Adamem Kokoszką, ale tego nie zrobili (…) Jak udało nam się ustalić, prezes Paweł Ł»elem spotkał się w Pradze ze Stanislavem Levym. Tematem rozmowy były wszystkie wygasające kontrakty piłkarzy. Podczas niej podjęto decyzje w kwestii większości z nich. Po urlopach zawodnicy dowiedzą się więc, na jakie pensje będą mogli liczyć, jeśli zechcą zostać we Wrocławiu.

Dziś spokojny, raczej przeciętny poświąteczny numer.

Angielska prasa sportowa większość miejsca poświęca Boxing Day – wczorajszym wydarzeniom w Premier League. Jest więc kilka słów o tonącym Liverpoolu z okładką StarSport trochę w stylu Faktu i dużym napisem „Hańba”, jest też o Arsenalu, który po kolejnym zwycięstwie pokazuje, że w tym sezonie jednak może coś wygrać. Daily Mirror pisze o „The Goalden Boys”, czyli chłopakach, którzy zdobywają bramki i zapewniają emocje.

Image and video hosting by TinyPic

Image and video hosting by TinyPic

Image and video hosting by TinyPic

Image and video hosting by TinyPic

Hiszpańska prasa przede wszystkim skupia się na przygotowaniach do zimowego okienka transferowego. Natrafiamy na teksty o dylemacie Casillasa dotyczącym jego przyszłości czy poszukiwaniach architekta w środku pola Realu (rozważany jest Gundogan). Do Barcelony napływają zapytania o Pedro (Arsenal, Liverpool, Manchester United), do Madrytu oferty za Moratę, do Londynu – za Curtois, z Barcelony właśnie. Innymi słowy, sezon ogórkowy możemy uznać za otwarty, choć Mundo Deportivo z braku laku na okładce umieszcza Manchester City, rywala Barcy w Champions League. Przypomnijmy tylko, że… pierwszy mecz w połowie lutego.

Image and video hosting by TinyPic

Image and video hosting by TinyPic

Image and video hosting by TinyPic

Image and video hosting by TinyPic

A Bola w świetny sposób zapowiada niedzielne starcie Pucharu Ligi pomiędzy Sportingiem a Porto, choć właściwie – pomiędzy Montero (13 goli w lidze) a Jacksonem (12 goli). Tytuł o pojedynku strzelców I przede wszystkim sympatyczna charakteryzacja mogą się podobać. O Jogo i Record również zapowiadają najbliższy klasyk, natomiast Miguel Lopes stwierdza, że Sporting gra obecnie najlepszą piłkę w Portugalii.

Image and video hosting by TinyPic

Image and video hosting by TinyPic

Image and video hosting by TinyPic

Włosi piszą dziś o będącym w formie Buffonie, czyli kilka słów o bramkarzu, który – nie licząc Napoli – najmniej razy wyciągał piłkę z siatki. Berlusconi wymaga więcej od Mario Balotellego, stawiając mu poprzeczkę wyżej niż dotychczas. Inter wciąż stara się zrealizować jeden ze swoich głównych celów transferowych, czyli ściągnąć Lavezziego. La Gazzetta dello Sport prezentuje natomiast wywiad z Fabio Capello – o Romie, Juventusie i Seedorfie. Jego zdaniem, ten ostatni nie jest gotów, by samodzielnie prowadzić Milan. A Francuzi? Tam nie szukają tematów piłkarskich na siłę i po raz kolejny natrafiamy na okładkę, która z futbolem nie ma nic wspólnego. Zamiast Ribery’ego, Nadal i Williams.

Image and video hosting by TinyPic

Image and video hosting by TinyPic

Image and video hosting by TinyPic

Image and video hosting by TinyPic

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama