– Akumulatory naładowane. Możemy zaczynać! Jesteśmy gotowi do pracy w najmniejszych szczegółach. Mamy zaplanowany każdy etap pobytu, aby wykorzystać go jak najefektywniej. To najważniejszy moment. Chcemy jeszcze poprawić wiele aspektów np. automatyzmy w obronie i ataku. Od rozegrania do finalizacji akcji, a także zachowanie po stracie piłki, aby od razu być gotowym całą drużyną na jej przejęcie – tłumaczył Nawałka w większych niż zwykle detalach – czytamy w Przeglądzie Sportowym.
Lada moment zgrupowanie kadry w Arłamowie. Jak wygląda jej stan na chwilę obecną?
Wszyscy piłkarze muszą się stawić w hotelu do godziny 18. Na razie nie ma żadnych wyjątków. Można z góry założyć, że przed ośrodkiem pojawią się tłumy kibiców, aby jak dwa lata temu entuzjastycznie witać lądującego helikopterem Roberta Lewandowskiego, który w poniedziałek wypełniał jeszcze obowiązki sponsorskie. Większość zawodników jest zdrowa. Kamil Glik, który w Juracie leczył uraz Achillesa, przejdzie kontrolne badania po których zapadnie decyzja, czy od razu będzie mógł trenować z resztą drużyny. Michał Pazdan jest gotowy do pracy na sto procent. Lekko przeziębiony Dawid Kownacki także doszedł do siebie. Największym znakiem zapytania jest Karol Linetty. W komunikacie i podczas konferencji prasowej padło stwierdzenie o niegroźnej infekcji, ale udało nam się doprecyzować, że pomocnik Sampdorii jest bardzo zmęczony po sezonie i miał kiepskie wyniki badań wskazujące na duże zagrożenie kontuzją. Przez weekend przechodził w Poznaniu zabiegi mające na celu postawienie go na nogi. Wydaje się na tę chwilę, że to nic poważnego, ale nie wiadomo, czy 23-latek nie będzie potrzebował jeszcze jakiegoś czasu na odpoczynek.
Czy powoływanie młodych zawodników to zawsze “inwestycja bez gwarancji”?
W polskich warunkach nie ma silnie zakorzenionego zwyczaju zabierania na turnieje młodych piłkarzy. Jeśli już, to takich, którzy mają realne szanse na grę. Tak, jak było w przypadku Bartosza Kapustki w trakcie EURO 2016. Pomocnik grający wówczas w Cracovii miał zaledwie 19 lat, jednak w kadrze był już od wielu miesięcy, a Adam Nawałka wpuszczał go na boisko w każdym meczu turnieju we Francji. To nie był przypadek nastolatka, który jedzie na mistrzostwa, by zbierać doświadczenie, ale takiego, który od razu ma decydować o sile drużyny. Tak, jak Władysław Żmuda w 1974 czy sam Nawałka w 1978 roku. Obecny selekcjoner pojechał do Argentyny jako 21-latek, ale w zespole Jacka Gmocha grał we wszystkich spotkaniach turnieju.
Czy będziemy mieli kolejnego Polaka w Bundeslidze? Freiburg chce ponoć ściągnąć Jacka Góralskiego w Łudogorca.
W kwestii transferu „Górala” już rozmawiali dyrektorzy sportowi obu klubów. Czyżby tylko rok miała potrwać przygoda byłego piłkarza Jagiellonii z mistrzem Bułgarii? Przecież latem ubiegłego roku, najlepszy zespół bułgarskiej ligi zapłacił białostoczanom za Góralskiego 1,5 miliona euro. Polak znany z ponadprzeciętnej waleczności na boisku, z dobrej strony pokazał się w krajowych rozgrywkach, a także w Lidze Europy. Łudogorec awansował z trudnej grupy, w której za rywala miał między innymi Hoffenheim. Właśnie wtedy przedstawicielom kilku klubów Bundesligi, obserwujących spotkanie w Niemczech, wpadł w oko defensywny pomocnik Łudogorca.
Antoni Piechniczek wspomina dawne przygotowania kadry do wielkich imprez.
Wisła to jego miejsce na ziemi. Z wyboru. Przyjeżdżał tu jako piłkarz, pracownik naukowy i szkoleniowiec. Pracował, wędrował, biegał po okolicznych wzgórzach, a przy okazji podziwiał efektowne panoramy i chłonął wyjątkowy beskidzki klimat. Wreszcie upatrzył sobie kawałek gruntu pod lasem. – Najpierw wydzierżawiłem działkę, postawiłem domek letniskowy. A potem uznaliśmy z żoną, że jeśli już tak nam się podoba, to trzeba wybudować porządny dom i na dobre zapuścić korzenie – opowiada Piechniczek.
W tamtych czasach zgrupowania ciągnęły się tygodniami. Akurat tego Nawałka może zazdrościć. Ale długi obóz to większe niebezpieczeństwo monotonii i złej rutyny. Wiadomo, że młodym facetom skazanym na ciężką pracę w zamkniętym ośrodku trzeba uatrakcyjniać pobyt. Nawałka organizuje im zajęcia integracyjne i Piechniczek też o to dbał. – Były wyjścia do kina, przyjeżdżali do nas artyści, swoje występy mieli choćby Bohdan Łazuka i Wojtek Gąsowski. Słyszałem, że jeszcze w Juracie drużynie Nawałki przygrywał Lady Pank, no a my podczas zgrupowania w Wiśle byliśmy na koncercie Budki Suflera – zaznacza selekcjoner.
Jerzy Brzęczek wyrósł na poważnego kandydata do zastąpienia Deana Klafuricia w Legii.
W czwartek Brzęczek ma przyjechać do Warszawy na rozmowy z prezesem Dariuszem Mioduskim. To jeden z dwóch głównych kandydatów do prowadzenia warszawskiej drużyny w przyszłym sezonie. Tym drugim jest obecny szkoleniowiec mistrzów Polski Dean Klafurić. Część osób z kierownictwa klubu i z nimi związanych chce, by drużynę przejął Polak. Za takim rozwiązaniem opowiada się ponoć doradca Mioduskiego, Bernhard Heusler. A z ostatnich sześciu trenerów pięciu to obcokrajowcy. Wyjątkiem był oczywiście Jacek Magiera (…) Problem w tym, że szkoleniowiec ma ważną umowę z Wisłą. Co prawda w jego kontrakcie znalazła się klauzula odstępnego w wysokości 250 tys. euro, ale z naszych informacji wynika, że zacznie obowiązywać dopiero od przyszłego sezonu. Czyli Legia musiałaby dogadać się z Wisłą co do warunków zmiany pracy przez Brzęczka.
Arkadiusz Reca z Wisły Płock blisko SPAL!
Serwisy lanuovaferrara.geeelocal.it i lospallino.com w ostatnich dniach potwierdzały nasze ubiegłotygodniowe doniesienia. Defensor Nafciarzy ma kosztować klub z Ferrary ok. 1 mln euro. Według włoskich dziennikarzy rozmowy na temat transferu trwają i mają się zakończyć w przyszłym tygodniu po powrocie piłkarza z podróży poślubnej.
Prezes Lecha, Karol Klimczak, nie jest zadowolony z wycofania Pro Junior System z Ekstraklasy.
– Ciągłe zmiany powodują, że kluby nie mogą przyjąć długoterminowej strategii opartej na konkretnych, dodatkowych pieniądzach. Oczywiście są to pieniądze PZPN i do jego wyłącznej dyspozycji, ale skoro zaproponowany przez związek system według mnie powoli zaczynał przynosić efekty, to jaki jest sens nagle go likwidować i przerzucać te środki na III ligę? Przy całym szacunku dla niej, to jednak kluby ekstraklasy dostarczają ogromną większość piłkarzy we wszystkich rocznikach drużyn narodowych – podkreśla Klimczak. I polemizuje z kluczowym argumentem PZPN. – Podobno PJS się nie sprawdził, bo nie wszystkie kluby łapią się do końcowego rankingu i punktuje w nim stosunkowo niewielu piłkarzy. A ja twierdzę, że jeśli nawet nie punktują, to tych minut spędzonych przez młodzieżowców na ekstraklasowych boiskach jest coraz więcej – zaznacza Klimczak.
Rozmowa z Dusanem Kuciakiem o beznadziejnym sezonie Lechii.
– Zrobił pan rachunek sumienia po sezonie? A jeśli tak, to jakie są wnioski?
– Postanowiłem, że nie zrobię rachunku sumienia, nie chcę też podsumowywać. Na razie nie czuję takiej potrzeby. Ten sezon był dla mnie tak męczący, że muszę odpocząć. W poprzedni czwartek rano poszedłem potrenować z dzieciakami, to była forma odskoczni od tego wszystkiego. Potrzebuję pozytywnej energii. Nie mówię, że miałem dość, ale czułem już znużenie. Myślę, że moi koledzy też są zmęczeni. Seria bez wygranych meczów trwała i trwała, straciliśmy ekstremalnie dużo bramek.
Miedź Legnica awansowała do Ekstraklasy… I co dalej?
Wiadomo, że nad Kaczawą nie będzie rewolucji personalnej. Beniaminek poszuka bramkarza i zawodników do gry w bocznych sektorach boiska, bo tym legnickim zegar tyka. Wojciech Łobodziński w tym roku kończy 36 lat, Grzegorz Bartczak i Frank Adu Kwame mają po 33. Nikt ich z klubu nie wygania, ale trzeba przygotować pełnowartościowe zastępstwo. – Jesteśmy w stanie pozyskiwać piłkarzy dobrych, ale jednocześnie mieszczących się w naszych możliwościach finansowych. Uważam, że w ekstraklasie czeka nas piękna przygoda, a nie walka o przetrwanie – mówi Dadełło.
Rozmówka z Dominikiem Nowakiem, trenerem Miedzi.
– Co czuje trener, który właśnie awansował do ekstraklasy?
– Wielką ulgę. Miedź to klub, który w I lidze co roku stawiał sobie poważne cele i cieszę się, że nie zawiodłem. W końcówce meczu z Chojniczanką nie panowałem nad emocjami, ale chyba w tym momencie już nikt na stadionie nad nimi nie panował. Wygraliśmy siedemnaście spotkań, a mamy jeszcze szansę na poprawienie tego wyniku w ostatniej kolejce. Punktowo to jeden z najlepszych wyników w ostatnich latach na tym poziomie rozgrywek. Pozwolę sobie na nieskromne stwierdzenie: byliśmy w tej lidze zdecydowanie najlepsi.
Czy Manuel Neuer pojedzie na mundial?
Neuer od września kurował koszmarną kontuzję stopy. Uraz co chwila się odnawiał i zamiast pierwotnie planowego powrotu do gry w marcu, bramkarz w dalszym ciągu czeka na pierwszy występ w tym roku. Na zgrupowaniu kadry Niemiec w południowym Tyrolu może jednak trenować z pełnym obciążeniem i sprawia wrażenie, jakby nie pauzował od września. – Czymś innym są treningi, a czymś innym mecze. Zdaję sobie z tego doskonale sprawę. Ale wierzę, że pokażę, iż jestem już w dawnej formie i pojadę na mundial – powiedział kapitan mistrzów świata. Ostateczna kadra Niemców, a także pozostałych uczestników finałów MŚ 2018, musi być zgłoszona do 4 czerwca. Dwa dni wcześniej Niemcy grają sparing z Austrią i już teraz wiadomo, że cały mecz rozegra Neuer. Będzie to jego pierwszy występ od 16 września ubiegłego roku, gdy zagrał w Bundeslidze z Mainz (4:0), a kilka dni później odnowiła mu się kontuzja stopy.
Super Express
Krótka rozmowa z właścicielem Miedzi Legnica, Andrzejem Dadełło.
– W poprzednich latach starania o ekstraklasę przegrywaliście na finiszu rozgrywek. Nie zniechęciło to pana jednak do inwestowania w piłkę nożną.
– Oczywiście, zdarzają się momenty zwątpienia, ale doceniamy sukces dopiero, gdy zostanie osiągnięty po ciężkiej pracy. Jako przedsiębiorca, który do wszystkiego doszedł sam, nauczyłem się nie załamywać porażkami. W poprzednim sezonie, gdy drużynę prowadził Ryszard Tarasiewicz, po prostu zabrakło nam szczęścia.
– Pozostając przy terminologii szachowej, kto w tym sezonie w drużynie Miedzi był królem, kto hetmanem, a kto skoczkiem?
– Królem byli trener Dominik Nowak i cały sztab szkoleniowy. Zatrudniając tego szkoleniowca, trafiliśmy w dziesiątkę. Naszą siłą była mocna, wyrównana kadra, ale jeśli już mam kogoś wyróżnić indywidualnie, to hetmanem był Mateusz Piątkowski, który strzelał ważne bramki. Podobnie jak Marquitos czy Fabian Piasecki. Bardzo ważną rolę odegrał też Wojtek Łobodziński, który był liderem drugiej linii. Z kolei Łukasz Garguła może grał mniej, ale wykonywał kapitalną pracę w szatni. Był znakomitym motywatorem.
Reklamowy boom na kadrę trwa. Kamil Grosicki, Robertt Lewandowski, Kamil Glik oraz Adam Nawałka promują wiele produktów.
Zanim wspomniany Kamil Grosicki zacznie strzelać realnie na treningach w Arłamowie, spróbował strzałów… wirtualnych. Wczoraj, na terenie Biblioteki Uniwersytetu Warszawskiego, „Grosik” wziął udział w imprezie polskiej firmy, która stworzyła grę Turbo Soccer VR. To gra piłkarska, w której gracz przenosi się do wirtualnej rzeczywistości i ma różne opcje do wyboru. Może być bramkarzem, może być strzelcem, może też odtwarzać realne sytuacje boiskowe z różnych meczów i brać w nich udział. Gra ma różne stopnie trudności i naprawdę można się dobrze bawić. Co do technologii, to wykorzystywane są gogle, ale i lasery, które gracz zakłada na nogi. Dzięki temu strzela się właśnie kończynami. Gra trafi na rynek na początku czerwca. Ma kosztować 25 euro (bez sprzętu).
Gazeta Wyborcza
Raport ze zgrupowania kadry – najważniejsze informacje o Miliku i Błaszczykowskim.
Nawałka: Jestem zadowolony z poziomu wydolności Arka i Kuby. Mieli trochę kłopotów, ale w klubie wykonali świetną pracę. W grze kontrolnej z KP Starogard Gdański (6:0) był widać wysoki poziom wytrenowania Arka. Ale nie uważam, że może już grać 90 minut. Mobilność i szybkość były na dobrym poziomie, mamy czas, by poprawić jego wydolność. O poziomie wytrenowania Kuby bardzo pozytywnie wypowiadał się trener Wolfsburga. Z Kubą również będziemy pracowali, jest w podobnej sytuacji co Arek.
Rozmowa z Jerzym Dudkiem, który analizuje finał Ligi Mistrzów.
– Co ma zrobić Karius, by poradzić sobie w tej sytuacji?
– trudny czas przed nim. Zwłaszcza, że jedzie na urlop i nie dostanie szybko okazji do rehabilitacji na boisku (…) Musi zdać sobie sprawę, że wszystko zależy od niego. Dramat sportowy można odwrócić. Ja po golu Forlana stałem się lepszym bramkarzem. Takim, który pomógł Liverpoolowi wygrać legendarny finał w 2005 roku (…)
– Wyjdzie z tego?
– Pewności nie ma. To nie był ligowy mecz z Wigan, ale finał LM, który naznaczy Kariusa na długo. A może nawet na zawsze. Będą go wytykali palcami na ulicy, jak mnie w 2002 roku. Ale jeśli okaże się mocny, wróci. Dramat sportowca, zwłaszcza w tak wielkim meczu, porusza wyobraźnię milionów. Ale jest wiele poważniejszych nieszczęść życiowych. Karius zawalił Liverpoolowi finał, ale nikt od tego nie umarł. Zachowajmy odpowiednią miarę rzeczy.
Fot. 400mm.pl