Był 12 maja 2012 roku i był to także jeden z najmilej wspominanych przez polskich kibiców wieczorów. Borussia Dortmund rozbiła w finale Pucharu Niemiec Bayern 5:2, pieczętując zdobycie dubletu. Kapitalny mecz zaliczył Robert Lewandowski, który ustrzelił hattricka, a nie gorzej poradzili sobie pozostali Polacy. Kuba Błaszczykowski zaliczył asystę oraz wypracował rzut karny, natomiast Łukasz Piszczek również dołożył asystę. Przed zbliżającym się Euro 2012 na polskich boiskach braliśmy to za świetny prognostyk – w końcu trzech naszych wytarło podłogę samym wielkim Bayernem…
Dlaczego o tym wspominamy? Bo tego dnia swoje ostatnie poważne trofeum mógł świętować Jurgen Klopp. I to był dla niego naprawdę świetny okres, bo nie dość, że wraz z Borussią potrafił obronić mistrzostwo Niemiec (bijąc ówczesny rekord punktowy Bundesligi), to jeszcze wręcz zdeklasował odwiecznego rywala z Monachium na oczach całego kraju. Później nadeszły lata chude i – mając na uwadze rozstrzygnięcia z tego sezonu – będzie ich przynajmniej siedem. A przecież nie było tak, że Kloppo nie miał okazji, by wstawić nowe trofeum do swojej prywatnej gabloty. Przeciwnie, miał ich całe mnóstwo. Pojedźmy chronologicznie:
Okazja 1 – finał Ligi Mistrzów 2013
Borussia Dortmund Jurgena Kloppa, po perfekcyjnym półfinale z Realem (4 gole Lewandowskiego!) stanęła przed wielką szansą kapitalnego zwieńczenia swojego świetnego okresu, ale nie dała rady. Na boisku ponownie zameldowało się trzech Polaków, ale tym razem nie potrafili zaliczyć takich liczb, jak przed rokiem. Co więcej, nie zaliczyli żadnych liczb. Wynik meczu otworzył Mandzukić, z rzutu karnego wyrównał Gündogan, ale na minutę przed końcem sprawę załatwił Robben. Puchar Europy tuż sprzed nosa Kloppa sprzątnął Jupp Heynckes.
Okazja 2 – finał Pucharu Niemiec 2014
Kolejny finał Borussii Kloppa i kolejne starcie z Bayernem, grającym już pod wodzą Pepa Guardioli. Spotkanie niezwykle wyrównane, ale też mało efektowne – po regulaminowych 90 minutach utrzymywał się wynik bezbramkowy. Na jakiekolwiek trafienia trzeba było czekać do drugiej części dogrywki – w 107. minucie Kloppowi na nosie ponownie zagrał Robben, a w 123. minucie gry wynik meczu na 2:0 ustalił Thomas Müller. Kolejne trofeum pojechało więc do stolicy Bawarii.
Okazja 3 – finał Pucharu Niemiec 2015
Pożegnanie Kloppa z Borussią i szansa na zdobycie ostatniego trofeum w barwach tego klubu. Wydawało się, że najtrudniejsze piłkarze z Dortmundu mają już za sobą, w końcu w półfinale sami odprawili Bayern (już z Lewandowskim w swoich szeregach). Po przeciwnej stronie barykady stał więc Wolfsburg, czyli rywal na papierze o wiele łatwiejszy. Spotkanie także ułożyło się po myśli Borussii, bo już od 5. minuty gry ta prowadziła po trafieniu Pierra-Emericka Aubameyanga. Tyle że po chwili, jeszcze przed zmianą stron, rywale odpowiedzieli trzy razy, a do siatki trafiali kolejno Luiz Gustavo, Kevin De Bruyne i Bas Dost. Jako że w drugiej połowie nic już się nie zmieniło, Puchar pojechał do Wolfsburga.
Okazja 4 – finał Pucharu Ligi 2016
Bardzo szybko po objęciu Liverpoolu Klopp mógł zapisać na swoim koncie pierwsze trofeum. Już w lutym 2016 roku grał bowiem swój pierwszy finał w Anglii, a rywalem był Manchester City. Spotkanie zakończyło się wynikiem 1:1, a na listę strzelców wpisali się kolejno Fernandinho i Coutinho. O tym, do kogo trafi puchar, decydowały więc rzuty karne, a te lepiej wykonywali gracze z Manchesteru. Wygrali w nich 4:2, a Klopp po raz kolejny musiał obejść się smakiem.
Okazja 5 – finał Ligi Europy 2016
Porażkę w Pucharze Ligi wszyscy szybko by Kloppowi wybaczyli, gdyby ten wygrał Ligę Europy. A to dlatego, że to zwycięstwo, oprócz cennego pucharu, dałoby też Liverpoolowi przepustkę do gry w Lidze Mistrzów w kolejnym sezonie (w lidze The Reds zajęli ósme miejsce). Rywalem była hiszpańska Sevilla, a pierwsza połowa układała się po myśli piłkarzy z Wysp – po trafieniu Sturridge’a prowadzili 1:0. Potem jednak do głosu doszli podopieczni Unaia Emery’ego – wyrównał Gameiro, a dwa kolejne gole dołożył Coke. I po meczu to Grzegorz Krychowiak i spółka mogli się cieszyć z trofeum.
Okazja 6 – finał Ligi Mistrzów 2018
Jak było wczoraj – wszyscy pamiętamy. Po kompromitujących błędach Lorisa Kariusa Liverpool przegrał z Realem 1:3.
* * *
Przez ostatnie lata drużyny Kloppa z całą pewnością grały dobrą piłkę, ale nie potrafiły przekuć tego na trofea. Trzy ostatnie sezony w Borussii to w lidze miejsca: drugie, drugie i siódme. Natomiast trzy pierwsze sezony w Liverpoolu to miejsca: ósme, czwarte, czwarte. Do tego równolegle piłkarze Kloppa przegrali sześć wielkich finałów, co tylko pokazuje, o ile bardziej okazała mogłaby być gablota niemieckiego szkoleniowca.
Z jednej strony sama obecność w tych finałach to już dla Kloppa bardzo wiele, bo przecież nie prowadził on drużyn ze ścisłego europejskiego topu. Z drugiej, trochę już razi regularność, z jaką te najważniejsze mecze przegrywa. Patrząc nawet po wczorajszym finale, ciężko nie wrzucić do jego ogródka jakiegoś kamyczka. No bo skoro był w stanie wydać 75 milionów euro na środkowego obrońcę, to szkoda, że nie wysupłał też jakiejś kwoty chociażby na porządnego bramkarza. Owszem, jeden słabszy mecz może się przytrafić każdemu, ale pamiętajmy, że tak właściwie – gdyby nie pomyłka sędziów, którzy niesłusznie pokazali spalonego – to Kariusa w ogóle nie oglądalibyśmy w finale. Co więcej, być może wtedy nie oglądalibyśmy w nim całego Liverpoolu.
Jurgen Klopp to z pewnością świetny trener, który potrafi odcisnąć piętno na swoich drużynach i ma niewątpliwą charyzmę. Problem w tym, że pomału zaczyna mu brakować trofeów. Póki co wygląda to bowiem tak, jakby szedł ścieżką Arsena Wengera z lat 2006-13. Niby Arsenala grał ładnie dla oka, ale konkretów z tego nie było żadnych…
Fot. Newspix.pl