W Piaście mówią, że był zbyt pazerny na pieniądze. On sam twierdzi, że gliwiczanom nie zależało na jego zatrzymaniu, bo wcale nie miał wygórowanych wymagań. Cóż, patrząc na to, jak wielkie problemy obecnie ma Piast ze strzelaniem bramek, pewnie niektórzy w Gliwicach żałują, że nie sięgnęli głębiej do kieszeni. Szczególnie przy nieskuteczności Rabioli… W każdym razie dla kibiców śląskiego klubu punktem honoru jest to, by Robak nie strzelił dziś żadnej bramki. Możemy podejrzewać, że nie tylko dla nich, ale i dla jego byłych kolegów.
Na pewno gra Robaka będzie daniem głównym, największym smaczkiem dzisiejszego meczu. Przypomnijmy, że Piast bez tego zawodnika zdołał pokonać tylko Widzew i Podbeskidzie. Bardziej poważne drużyny okazywały się już zaporą nie do przejścia. Więcej bramek strzelił Piast podczas czterech kolejek z Robakiem w składzie, niż we wszystkich pozostałych grach – wynik mówi sam za siebie. Robak osierocił ten zespół, osłabił go dalece bardziej, niż wielu mogło przypuszczać. Ale nie tylko przecież on będzie straszył dziś Trelę na „Papricanie”. Równie wiele ciekawskich oczu będzie śledzić każdy ruch bohatera poprzedniej kolejki: Jakuba Bąka.
Piłkarskich meteorów, które błysnęły i zgasły, nie damy rady zliczyć. Hat-trick wprowadzonego z ławki Mąki. Jarka, którego miała nam podebrać niemiecka reprezentacja. Paluchowski, mający niezłą rundę w Legii… Można wymieniać i wymieniać. Ale przecież nie brakowało również takich, którzy łatwo nie dali o sobie zapomnieć, wybili się, poszli dalej. Chyba wszyscy mamy nadzieję, że mecz z Koroną to nie był jednorazowy wystrzał Bąka, ale że po dzisiejszym pojedynku będzie wokół niego jeszcze więcej zamieszania. Wszak młodych Polaków, którzy ogrywają poważne role w swoich zespołach, nigdy mało.
Pogoń dzięki zwycięstwu może – przynajmniej na kilka godzin – wskoczyć na podium ligi. Ale nie można powiedzieć, żeby byli w formie. Raczej uszło z nich powietrze. W weekend Korona miała ich w garści, to sędzia pomógł odmienić losy spotkania. Wcześniej remis z Ruchem i wysoka porażka z Górnikiem, a więc nie za dużo pozytywów. „Portowcy” mają więc coś do udowodnienia, a Piast? Może i też nie błyszczy formą, może i nie strzela, ale przecież prędzej czy później musi się przełamać. Dlaczego nie na „Papricanie”, na której szczecinianom idzie w tym sezonie nieustannie pod górkę?
Fot. FotoPyK