Socjaliści i prezydent Francois Hollande chcą ostatecznie pogrzebać piłkę w naszym kraju – po raz kolejny biją na alarm Francuzi. – To może być historyczny moment. Mówimy o śmierci francuskiego futbolu – w najbardziej dramatyczne tony uderza też prezydent unii zrzeszającej lokalne kluby, Jean-Pierre Louvel. Wszystko znów rozbija się o 75-procentowy podatek – jak piszą o nim Anglicy: super-tax, który może uderzyć nie tylko w miejscowych krezusów futbolu, ale i w kilku średniaków.
Co bardziej nerwowi Francuzi od miesięcy przenoszą swoje biznesy za granicę. Według najnowszych danych, dwukrotnie wzrosła nawet liczba obywateli ubiegających się ze względu na niższe podatki o obywatelstwo belgijskie. Kłopotliwy mechanizm, przeciwko któremu występuje ten opór, jest teoretycznie klarowny i prosty: każde francuskie przedsiębiorstwo ma zostać zobowiązane do odprowadzenia 75-procentowego podatku od wynagrodzeń pracowników, którzy w skali roku zarobią milion euro lub więcej.
Środowisko piłkarskie aktywnie włączyło się w lobbing przeciwko reformie. W przyszłym tygodniu w Pałacu Elizejskim ma dojść do kolejnych rozmów pod przewodnictwem prezydenta, ale sprawa na ten moment jest trudna. Przeprowadzone badania opinii publicznej wskazują, że ponad 80 procent Francuzów jest przeciwna zwolnieniu piłkarzy z horrendalnie wysokiego podatku. Równie duży procent badanych jest zdania, że ci ostatni po prostu zarabiają za dużo (średnia dla Ligue 1: 500 tys. euro rocznie).
Każda ze stron ma swoje argumenty…
Kluby grożą strajkiem. Właśnie zapowiedziały, że jeśli w sprawie nie nastąpi przełom, to w ostatni weekend listopada nie odbędzie się żaden mecz w dwóch najwyższych ligach w kraju. Społeczeństwo francuskie, a przynajmniej jego większość, odbiera te groźny negatywnie, a premier Jean-Marc Ayrault obwieszcza, że kluby muszą być traktowane na równi z innymi przedsiębiorstwami. Środowisko piłkarskie znów odbija piłeczkę – że politycy nie dostrzegają wagi problemu, a konsekwencje mogą być bolesne. W dodatku już teraz cały francuski futbol zasila krajowy budżet 750 milionami euro w podatkach.
Ligue 1 i Ligue 2 w ostatnich latach nie generują zysków. Miniony rok budżetowy zamknęły w sumie 150 milionów na minusie. Prezesi burzą się, że kluby już teraz, w dobie kryzysu, mają wielkie trudności, a 75-procentowy podatek tylko tę sytuację pogorszy. Kalkulacja jest prosta. Jeśli dziś piłkarz X zarabia we Francji 50 tysięcy euro miesięcznie, po wprowadzeniu opodatkowania, klub żeby utrzymać jego pensję na dotychczasowym poziomie będzie musiał przeznaczyć na nią 200 tysięcy. Mission impossible.
Szacunkowo, milionowe zarobki dotyczą we Francji około 120 piłkarzy, w tym 21 graczy PSG. To właśnie właściciele klubu z Paryża musieliby wpompować w zespół największe pieniądze albo liczyć się z nagłym odpływem swoich gwiazd do lig zagranicznych. Co ciekawe, na przeciwległym biegunie znalazłoby się AS Monaco, które jako klub z niezależnego księstwa nie podlega francuskim regulacjom podatkowym. Jak łatwo sobie wyobrazić, to też staje się dziś powodem do burzy.