A zatem już wszystko wiadomo. Karty odkryte, kości zostały rzucone. Newsy z ostatnich dni i doniesienia z Twittera nieaktualne, bo oto z piwnicy wyszedł zapomniany Edward Potok i na łamach „Expressu Ilustrowanego” rzucił tekstem, po którym lekko musieliśmy usiąść. Adam Nawałka asystentem, Stefan Majewski selekcjonerem reprezentacji Polski… To wszystko padło z ust Potoka. „Nikt zatem nie ma szans?” – zapytał dziennikarz. „Wydaje mi się, że nie. Wielu ewentualnych kandydatów nie ma prawa otrzymać drużyny narodowej, bo jeszcze nic nie osiągnęli w zawodzie lub mają plamę na honorze” – odpowiedział wszechwiedzący pułkownik.
Aż chciało się zakrzyknąć: wrócił! Co tam dziennikarze, co tam Nawałka. Przecież za rogiem czai się Majewski. Potok wraca w wielkim stylu, potwierdzając to, co pisaliśmy o nim rok temu, czyli totalny brak kontaktu z rzeczywistością i przemówienia rodem z PRL-u. Pamiętacie jak wykrzykiwał coś o rezerwach wiejskich (cokolwiek to jest)? Jak dukał z kartki życiorys albo powtarzał zmiany, zmiany, zmiany? Dzisiaj jedyna zmiana, jaka przychodzi nam na myśl w jego kontekście, to zmiana lekarza. Dla upewnienia, o komentarz do całej sprawy poprosiliśmy Zbigniewa Lacha.