Pewnie jeszcze o tym nie wiecie, ale dawno temu staliśmy się fanami Marcina Gabora. Byłego asystenta Wojciecha Stawowego. Wizjonera, który jakoś dwa lata temu, zanim jeszcze kibice GKS-u Katowice wywieszali transparenty „Ekstraklasa albo śmierć” chciał nawiązywać do dawnych sukcesów, pamiętnych bojów w Europie i wprowadzić GieKSę do panteonu polskiej piłki – i nie jest to nasz wymysł, tylko najprawdziwszy cytat.
„Dziś miałem gościa z Niemiec, który interesuje się GKS-em Katowice poprzez moją osobę. Miałem taki mały pokaz audiowizualny, pokazałem mu wycinki z naszych spotkań, nasze akcje ofensywne, naszą grę w defensywie. I pierwsze co powiedział, to powiedział: – Bardzo cię proszę, nagraj mi te fragmenty na płytę, ja pokażę, że w Polsce tak się gra w piłkę” – tak to mniej więcej leciało dalej.
Przyznajemy, że na jakiś czas przestaliśmy śledzić błyskotliwą karierę pana Gabora, póki się nie dowiedzieliśmy, że teraz do panteonu polskiej piłki zamierza wprowadzać Stal Sanok. W końcu, skoro Orest Lenczyk mógł zaczynać w Sanoku, to i Gabor może! Ł»eby być uczciwym: podkarpacki trzecioligowiec znajduje się w bardzo nędznej kondycji finansowej, większość lokalnych pieniędzy przeznaczonych na sport pakowana jest w drużynę hokejową, jedną z najlepszych w kraju zresztą. No i tu zaczyna się akcja…
Gabor został trenerem Stali, kiedy ta miała na koncie 10 punktów po 10 meczach. Dokładnie 26 września. Tydzień później sanoczanie przegrali 0:1 z Resovią, po czym zaliczyli dwa najbardziej brutalne lania w sezonie. 0:6 ze Stalą Kraśnik i 0:5 z Chełmianką Chełm. Minęło parę godzin, po czym klub wydał oświadczenie:
„Zawodnicy i trener opuszczali dzisiaj plac gry po 45 minutach w asyście krzyków i wyzwisk. Ci, którzy podali rękę klubowi i podjęli się ratowania piłki nożnej w Sanoku, zostali w dniu dzisiejszym wyzywani i obrażani. W związku z powyższym trener Marcin Gabor złożył rezygnację z pracy…”. Trzy i pół tygodnia po przejęciu zespołu.
Symboliczne jak o Gaborze wypowiadają się ludzie na powyższym materiale. Wygląda na to, że panteon polskiej piłki póki co niezagrożony.
Fot. FotoPyk