Komisja Licencyjna wreszcie wyrwała się z zimowego snu

redakcja

Autor:redakcja

22 października 2013, 17:25 • 3 min czytania

Krytykowaliśmy Komisję Licencyjną PZPN za to, że dała się oszukać Śląskowi Wrocław w kwestii licencji na europejskie puchary i dziwiliśmy się, dlaczego nie wyciąga konsekwencji dyscyplinarnych. Wszystko to wyglądało jak rozpoczynający się w sierpniu i kończąc dopiero w kwietniu, 8-miesięczny sen zimowy. Okazało się jednak, że komisja może nie jest najszybsza w działaniu, ale jednak widzi, co się wokół niej dzieje. Dzisiaj wrocławski klub otrzymał karę w wysokości 250 tysięcy złotych. Nie to, żeby nas specjalnie cieszyło, iż komuś przepadła spora forsa, ale cieszy nas, że jednak wszystko wskazuje na to, iż albo kluby zaczną respektować piłkarskie prawo, albo będą miały coraz większe kłopoty.
W czasach „starej” Komisji Licencyjnej, poza nielicznymi, skrajnymi przypadkami, wszystko wyglądało na jeden wielki popis krętactwa, mataczenia i ściemniania. Ktoś poświeci oczyma, ktoś inny przedstawi jakieś mgliste biznesplany i zaświadczenia, komisja trochę nagnie zasady, kluby trochę zacisną pasa i jakoś to będzie. W pewnym momencie zastanawialiśmy się co właściwie jest oceniane – faktyczna kondycja finansowa klubów, ich stabilność i perspektywy na przyszłość, czy zdolności retoryczne i oratorskie osób przedstawiających dokumentację w KL? Potem, już pod wodzą Sachsa, proces zaczął wyglądać profesjonalniej, pojawiło się za to pytanie, co po rozdaniu licencji. Czy komisja faktycznie będzie nadzorować kluby? Czy rozda kary za brak realizacji obietnic zawartych we wnioskach? Czy wyciągnie konsekwencje wobec krętaczy?

Komisja Licencyjna wreszcie wyrwała się z zimowego snu
Reklama

Teraz już wiemy – tak. Śląsk grubo przesadził. To nie była niewinna ściema, to nie było nagięcie faktów.

Wrocławianie zagrali w sposób bezczelny, grając na nosie całej komisji, poddając w wątpliwość kompetencje jej członków i sam sens istnienia takiego organu. Zawsze przecież można coś obiecać, przesłać jakiś świstek papieru, kiwać ze zrozumieniem głową i zapewniać, że „wszystko będzie dobrze”, a potem… kompletnie olać sprawę. Gdyby Komisja Licencyjna nie uderzyła pięścią w stół, pozbawiłaby się jakiegokolwiek autorytetu.

Reklama

Śląsk kręcił, zwodził, ale przede wszystkim uważał, że po otrzymaniu papierów licencyjnych można hulać bez żadnej kontroli, aż do nowego sezonu i nowego rozdania. Ćwierć miliona kary pokazuje, że jednak nie można.

Dodatkowo jeszcze mocniejszy oddech na karku poczuł prezes Ruchu Chorzów, bo ten klub kpi sobie z podpisanych wcześniej umów. Gdyby umowy rozwiązywały się z automatu po trzech miesiącach niepłacenia, to dzisiaj w barwach „Niebieskich” grałby chyba Gerard Cieślik. Każda kolejna licencja Ruchu jest coraz bardziej na słowo honoru i coś nam się wydaje, że ten klub może mieć naprawdę spore problemy, by spłacić wszystkie swoje długi za 2013 roku (będzie musiał to zrobić do 31 marca 2014). Co za tym idzie – chorzowianie powinni powolutku zapoznawać się z realiami lig od IV do B-klasy.

Z jednej strony smutno, że takie kary dotykają zasłużonych klubów, smutno, że kibice będą cierpieć za błędy na górze, z drugiej – cieszymy się, że wreszcie futbol zaczyna normalnieć. Kto wie, może nawet za parę lat okaże się, że wszyscy ekstraklasowcy płacą w terminie?

Fot. FotoPyk

Najnowsze

Ekstraklasa

Pamiętacie transfery Efforiego? Haditaghi: „Fałszywe faktury”

redakcja
0
Pamiętacie transfery Efforiego? Haditaghi: „Fałszywe faktury”
Ekstraklasa

Pogoń Szczecin ma oko na snajpera. Wymiata w Lidze Konferencji

redakcja
1
Pogoń Szczecin ma oko na snajpera. Wymiata w Lidze Konferencji
Reklama

Weszło

Reklama
Reklama