Michniewicz rozpaczliwie lepi z gliny. Poznajcie Bartlewskiego

redakcja

Autor:redakcja

20 października 2013, 09:58 • 2 min czytania

– Prosimy o powtarzalność – pisaliśmy po ostatnim olśniewającym (tak, dokładnie tak!) występie Cracovii w Białymstoku. Oglądając tiki-takę w wykonaniu podopiecznych Stawowego nie mogliśmy uwierzyć, że to naprawdę ta sama drużyna, w którą nie tak dawno niczym w masło wjeżdżała z impetem gdańska Lechia. Mimo to nie potrafimy dopuścić do siebie myśli, że dla Cracovii takie mecze miałyby stać się normą. Jasne, dobrze byłoby się wreszcie pomylić, tak dla dobra futbolu, ale jakoś tego nie czujemy. Czy może nadarzyć się jednak lepsza okazja do ponownego porwania widzów swoją grą niż starcie z ostatnią drużyną ligi?

Michniewicz rozpaczliwie lepi z gliny. Poznajcie Bartlewskiego
Reklama

W Bielsku nadal trwa rozpaczliwe lepienie z gliny. – Czeka nas mecz z Cracovią, w której nikt nie narzeka na kontuzje, choroby, nikt nie pauzuje za kartki. U nas, żeby myśleć o taktyce, przede wszystkim muszą być zdrowi zawodnicy – powiedział Czesław Michniewicz. Lista kontuzjowanych w ostatnich tygodniach była tak niebezpiecznie długa, że trener Podbeskidzia miał naprawdę poważny problem z zestawieniem wyjściowej jedenastki na spotkanie z Lechem. Przerwa na reprezentację przyszła więc w najlepszym możliwym momencie i dziś – poza Chmielem, Pawelą oraz wciąż przyspawanym do trybun z powodu braku certyfikatu Iwańskim – wszyscy są gotowi do gry.

Największym problemem Podbeskidzia jest oczywiście brak jakiegokolwiek żądła w ataku. Bryndza wśród napastników jest tak wielka, że w ostatnich tygodniach grywał tam Piotr Malinowski – jeden najbardziej nieefektywnych pomocników w lidze. Na pustym krakowskim stadionie (drugi mecz przy zamkniętych trybunach) zobaczymy więc debiutującego w Ekstraklasie 19-letniego Sebastiana Bartlewskiego, który przed sezonem trafił do Bielska z Arki Gdynia. Czy srebrny medalista i najlepszy zawodnik ostatnich mistrzostw Polski juniorów starszych okaże się lekiem na całe ofensywne zło Podbeskidzia? Mniej od „Maliny” z pewnością nie strzeli. – Nie miałbym żadnych obaw wstawić go do pierwszego składu, ale jest warunek: musi mieć zgodę na grę. Jeśli będzie zgłoszony, będę z niego korzystał, bo zasługuje na grę – przekonuje Michniewicz.

Reklama

W zupełnie odmiennym nastroju reprezentacyjną przerwę przeżył opromieniony efektownym zwycięstwem w Białymstoku Wojciech Stawowy. Na wyższy poziom boiskowej inteligencji wskoczył ostatnio Marcin Budziński, na skrzydle rozbujał się wreszcie Saidi Ntibazonkiza, a tryskający zdrowiem Dawid Nowak ponownie przeobraził się w prawdziwego lisa pola karnego. Wygląda więc na to, że rola Stawowego polega dziś tylko na tym, żeby tej dobrze funkcjonującej maszyny nie popsuć. Tu tylko coś dokręcić, tam naoliwić i po prostu pozwolić jej pracować. Na najwyższych obrotach. Wtedy powinno pójść gładko.

Fot. FotoPyk

Najnowsze

Ekstraklasa

Pamiętacie transfery Efforiego? Haditaghi: „Fałszywe faktury”

redakcja
0
Pamiętacie transfery Efforiego? Haditaghi: „Fałszywe faktury”
Ekstraklasa

Pogoń Szczecin ma oko na snajpera. Wymiata w Lidze Konferencji

redakcja
1
Pogoń Szczecin ma oko na snajpera. Wymiata w Lidze Konferencji
Reklama

Weszło

Reklama
Reklama