Kiedy wyobrażamy sobie Roya Hodgsona, stojącego w szatni naprzeciwko Rooneya, Gerrarda i tak dalej, opowiadającego w przerwie meczu żart o małpie… No, wygląda nam to dosyć niedorzecznie, trochę absurdalnie. Można się uśmiechnąć w myślach, ale do cholery – w życiu nie przyszłoby nam do głowy, by wykrzykiwać hasła o rasizmie. Niesamowite jaka burza przetacza się w związku z tym przez Anglię.
Przerwa meczu z Polską. Hodgson zaczyna mówić mniej więcej coś takiego…
Po tym jak NASA wysyłała w kosmos małpy, w końcu zdecydowano o posłaniu na misję również człowieka. Przez radio padają kolejne komendy:
„Małpa, odpal silniki”
„Małpa, sprawdź stan paliwa”
Misja trwa…
„Małpa, sprawdź system podtrzymywania życia”
W końcu astronauta nie wytrzymuje, łapie za radio i mówi:
„A kiedy ja w końcu dostanę jakieś polecenie?”
„Za piętnaście minut nakarm małpę”
Hodgson byłby całkiem niezłym prawdziwkiem, gdyby opowiadał takie rzeczy dla rozluźnienia atmosfery. Sam twierdzi, ze efekt miał być… czysto taktyczny. Andros Townsend, Anglik urodzony w Londynie z rodziców pochodzących z Cypru i Jamajki, rozgrywał dobre spotkanie, ale nie był obsługiwany wystarczającą liczbą podań. Hodgson chciał rzekomo zasugerować, by partnerzy, m.in. Smalling częściej z nim grali. Taka to historia. Ł»art jak żart. Ani wybitny, ani specjalnie chamski, niestety zawierający niebezpieczne słowo MAŁPA. Towsend – małpa, małpa – Townsend.
Nakarm małpę…
Graj częściej do Townsenda… Rasowo bardziej jednak czarnego niż białego.
W Anglii afera na sto fajerek. Oliver Holt, a więc szef sporty Daily Mirror, pisze, że CO NAJMNIEJ JEDEN członek angielskiej kadry poczuł się żartem oburzony. Większość w mediach bagatelizuje sprawę, chociażby Wayne Rooney na twitterze…
Townsend też już zdążył stwierdzić, że nie wie o co tak wielkie halo, że nie poczuł się urażony, ale organizacje walczące z rasizmem w sporcie, m.in. FARE już ślą skargi i sugerują, że „Hodgson powinien być nieco bardziej uważny w doborze słów”. Selekcjoner rozmawiał już z piłkarzem, rzekomo wyjaśnili sobie sprawę, tak jak wyjaśnili ją angielskiej federacji. W całym środowisku nie brakuje takich, którzy pukają się w czoło, sugerując – ta poprawność polityczna kiedyś nas zabije. Sam Allardyce stwierdził, że niedługo nie będzie można już powiedzieć słowa, a Martin Jol, że gdyby jego zawodnicy zaczęli wyciągać historie z szatni, miałby niezły kłopot.
Patrzymy na tego Hodgsona, obserwujemy jak się zachowuje i szczerze – byłby chyba ostatnią osobą w angielskiej piłce, którą posądzilibyśmy o rasizm czy podobne sprawy. Poczciwina. Ale w „Kick It Out” wiedzą swoje. Szczególnie – ha, tu ciekawostka – że jednym z pracowników organizacji jest… ojciec Townsenda.
Może więc młody Anglik jednak poczuł się urażony?