Nie ma to jak wspierający dziadek… Kilka słów o Harrym Wilsonie

redakcja

Autor:redakcja

17 października 2013, 17:48 • 2 min czytania

Ta sytuacja jest tak nieprawdopodobna, że kilkakrotnie sprawdzaliśmy, czy dziś nie wypada jakieś brytyjskie święto wkrętów, żartów i dowcipów. Harry Wilson to niespełna siedemnastoletni Walijczyk szkolący się w akademii młodzieżowej Liverpoolu. Peter Edwards to zaś jego 62-letni dziadek, który od momentu narodzin swojego wnuczka, wspierał go i dopingował w drodze do piłkarskich sukcesów. O ile na początku były to zwyczajne odruchy kochającego nestora rodu, o tyle w 1998 roku do gry wkroczył równieżâ€¦ hazard.
Dziadek zainwestował 50 funtów u bukmachera, obstawiając, że jego wnuk zagra w reprezentacji Walii. Jak się okazało, nie musiał czekać długo na zwrot inwestycji z potężną nawiązką. Wilson, nie dość, że pojawił się na placu w barwach reprezentacji, to jeszcze pobił przy okazji rekord Garetha Bale‘a, stając się bezsprzecznie najmłodszym Walijczykiem, który dostąpił zaszczytu reprezentowania swojego kraju w oficjalnym meczu piłkarskim. 16 lat i 206 dni, lepiej niż wspomniany skrzydłowy Realu Madryt, lepiej niż legendarny Ryan Giggs. Dzięki tak wczesnemu debiutowi, dziadek mógł się udać na przedwczesną emeryturę, co zresztą przyznał w rozmowie z BBC Sports. Za 125 tysięcy, które wygrał po kursie 2500:1, może spokojnie wypoczywać, aż do osiągnięcia wieku zapewniającego wsparcie państwa.

Nie ma to jak wspierający dziadek… Kilka słów o Harrym Wilsonie
Reklama

Co ciekawe, to nie pierwszy przypadek, gdy bukmacher wypłaca pieniądze całe lata od zawarcia zakładu. Głośny przed kilkoma laty był przypadek Chrisa Kirklanda, którego ojciec postawił w 1992 roku 100 funtów na powołanie swojego syna do seniorskiej kadry Anglii, nim ukończy trzydzieści lat. „Weszło” w 2003, gdy usiadł na ławce w meczu przeciw Chorwacji. Ojciec wygrał dziewięć tysięcy funtów.

Według angielskich mediów, trend może się utrzymać, a kolejne zwycięstwa zachęcić kolejnych ojców i dziadków do obstawiania na przyszłe występy swoich małoletnich pociech. Jeśli mielibyśmy komuś doradzić taki zakład – padłoby chyba na rodzinę Maldinich. Cesare i Paolo to żywe legendy, a Christian, trzecie pokolenie rodu, właśnie rozpoczął treningi z seniorską kadrą AC Milan. Nie bawilibyśmy się jednak w obstawianie powołania dla Christiana. Lepiej od razu rzucić kasę na powołanie dla… ewentualnego syna urodzonego w 1996 roku zawodnika.

Reklama

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama