Adam Godlewski przypomniał dzisiaj o światowej klasyfikacji trenerów, w której Adam Nawałka zajmuje 440 miejsce. Jaki ma to sens? Oczywiście żaden. Popatrzyliśmy chwilę na to dziwaczne zestawienie i aż przypomniały się czasy, gdy Jurek Engel chwalił się pierwszą setką w klasyfikacji wariatów z IFFHS, a Marcin Ł»ewłakow zajmował czwarte miejsce w plebiscycie na najpopularniejszego piłkarza świata. Ogólnie stek bzdur, których nikt zdrowy na umyśle cytować nie powinien.
Zerknijcie. Pep Guardiola jest poza pierwszą setką i wyprzedza tylko o trzy pozycje Jana Urbana. Mariusz Rumak wygrywa z Adamem Nawałką o jakieś 150 pozycji, a w czołówce polskich trenerów jest Tomasz Kulawik. Do tego jakiś Koreańczyk z Seulu na dwunastym miejscu.
Zupełny totolotek.
Kilka razy pisaliśmy, że rankingi to zabawa, że szatańskie wzory nie mają niczego wspólnego z rzeczywistością, ale jak widać zawsze znajdzie się jakiś prawdziwek, który weźmie je na poważnie, a potem doda na Twitterze, że „dają jakieś wyobrażenie”. Rzeczywiście, Marcin Brosz to piąty trener w Polsce, Laurent Blanc sąsiaduje z Maciejem Skorżą, a pracę Marka Zuba w Ł»aligirisie można o kant dupy potłuc, bo łyka go niemal każdy, z Kieresiem włącznie.
Zabawa…
Fot. FotoPyK