Weszło z butami: Marcin Kuś o niedoszłym końcu kariery, papierach „Budzika” i Barosu

redakcja

Autor:redakcja

14 października 2013, 23:12 • 3 min czytania

W naszym stałym cyklu „Weszło z butami” tym razem przepytujemy Marcina Kusia, piłkarza Cracovii.
Najcenniejsza koszulka, jaką wymieniłeś się po meczu?
Zbyt wiele ich nie mam, ale w Turcji wymieniłem się z Harrym Kewellem, grał wtedy w Galacie.

Weszło z butami: Marcin Kuś o niedoszłym końcu kariery, papierach „Budzika” i Barosu
Reklama

Najlepszy napastnik, przeciwko któremu grałeś?
Milan Baros.

Derby Krakowa czy Stambułu?
Krakowa. W tych tureckich, w których ja grywałem, było spokojnie – niewielu kibiców miał mój Istanbul BB.

Reklama

Krakowska tiki-taka – za czy przeciw?
Mimo że niektórzy z nas żartują, to jak najbardziej za. Cracovia ma to, czego brakuje wielu polskim drużynom: swój styl. Słyszę coraz częściej, że niezależnie od tego, z kim gramy, ten styl staramy się prezentować.

Czego nie usunąłbyś z iPada?
Przeglądarki internetowej.

„Nie sądziłem, że tyle osiągnę” czy „liczyłem na więcej?”
Trzeba by rozgraniczyć okres przed kontuzją i po kontuzji – tę, którą miałem dziesięć lat temu. Przed urazem spodziewałem się czegoś większego, ale mając w pamięci, że byłem o krok od zakończenia kariery, nie mogę narzekać.

Najlepszy piłkarz Ekstraklasy?
Ostatnimi czasy to Radović.

Najbardziej niedoceniany ligowiec?
„Przybyś”. To znaczy, Przybylski z Górnika.

Największy twardziel w lidze?
Znów nie będę oryginalny – „Sobol”. Za charakter, ambicję i wolę walki.

Studia – tak czy nie?
Tak, choć… nie próbowałem. Ciężko byłoby mi pogodzić to z piłką, dość szybko dostałem się do pierwszej drużyny. Ale nie wykluczam, że kiedyś jeszcze spróbuję.

Ile masz punktów w prawie jazdy?
Zero.

Najgłupsze pytanie od dziennikarza?
Pewnie te pomeczowe, na gorąco. „Jak się grało?” i „Czemu przegraliście?”.

Ilu dziennikarzy masz na czarnej liście?
Nie mam takiej listy, chętnie porozmawiam z każdym.

Na trening samochodem czy tramwajem?
Samochodem.

Najlepszy technik?
Jest kilku piłkarzy, którzy wiele potrafią, ale najbardziej podoba mi się Dani Quintana.

Największy symulant?
Arboleda.

Najbardziej surowy trener, z jakim pracowałeś?
Georgij Jarcew, pracowaliśmy razem w Torpedo Moskwa, był bardzo mocnym trenerem.

Największy jajcarz w szatni?
Krzysiu Nykiel.

Największy pantoflarz?
Nikt specjalnie w oczy się nie rzuca, ale wybrać kogoś muszę… Niech będzie Adam Marciniak.

Mecz, po którym chciałeś zapaść się pod ziemię?
Były dwie totalne wtopy w niedługim odstępie czasu – 1:6 u siebie z Trabzonsporem i 6:0 na wyjeździe z Bursasporem. Dramat straszny.

Kto z Cracovii do Turbokozaka?
Edgar Bernhardt i Krzysiek Danielewicz.

Ulubiony ekspert piłkarski?
Lubię Tomka Wieszczyckiego, dobrze też posłuchać Mateusza Borka.

Ulubiony piłkarz?
Wielu pewnie zaskoczę, bo to nie moja pozycja – Marko van Basten z dawnych lat. Niesamowity zawodnik.

Ekstraklasa w telewizji czy spacer z psem?
Psa nie mam, ale po obejrzeniu Ekstraklasy trzeba się gdzieś ruszyć.

Języki?
Po angielsku może nie mówię perfekt, ale potrafię się porozumieć. Po turecku się dogadam i po rosyjsku – trochę liznąłem go już w szkole – również.

Alkohol i hazard?
Alkohol od czasu do czasu, jak normalny człowiek – zdarza się, ale z umiarem. Do hazardu mnie nie ciągnie.

Sędzia, z którym poszedłbyś na piwo?
Ulubionego arbitra nie mam.

Ostatnia książka, jaką przeczytałeś?
Historia Andrzeja Iwana – „Spalony”.

Plan po zakończeniu kariery?
Koniec powoli się zbliża, ale konkretnego planu nie mam. Chciałbym pozostać przy piłce, tylko nie wiem, w jakiej formie – na dzień dzisiejszy na pewno nie będzie to trenerka.

Najostrzejsza krytyka, jaką usłyszałeś?
Padały różne słowa, jako młodszy chłopak nawet się przejmowałem. Przeszło mi z wiekiem, dziś nie zawsze jest czas, żeby czytać te wszystkie opinie.

Gej w szatni?
Odpada.

Najładniejsza dziewczyna piłkarza Cracovii?
Wiadomo, że moja żona. Zresztą, nie poznałem partnerek moich kolegów z szatni, ale na pewno są ładne.

Prawdziwa chwila zwątpienia?
Rok 2003, poważna kontuzja, odsunięcie do rezerw w Polonii, jakieś procesy. Ale dałem radę.

Turcja – dobre miejsce do życia czy szybkiego zarobku?
Jedno i drugie.

Fenomen Marcina Budzińskiego – wytłumaczalny czy niewytłumaczalny?
Złapał gaz, jak to się mówi. Ma formę „Budzik” i myślę, że będzie grał jeszcze lepiej. Rocznik 90., może się jeszcze rozwinąć. Inteligentny, utalentowany, nie tylko piłkarsko, ale o tym wszystkim to na pewno wiecie. Będę go obserwował, bo ma papiery, żeby fajnie pograć.

Fot.FotoPyk

Najnowsze

Anglia

Polski wychowanek Arsenalu zagra… w szóstej lidze

redakcja
1
Polski wychowanek Arsenalu zagra… w szóstej lidze
Reklama

Weszło

Reklama
Reklama