Lepszy hejter, niż piłkarz. Marcin Krzywicki błyszczy humorem

redakcja

Autor:redakcja

12 października 2013, 16:44 • 1 min czytania

Pamiętacie Marcina Krzywickiego? W Cracovii miał być polskim Crouchem, ale że ruchliwością bardziej przypominał dąb Bartek, szybko odnalazł się w drugiej lidze, a następnie – po awansie Wisły Płock – na zapleczu Ekstraklasy. Co uważniejszy kibic zapamiętał go jednak jako bohatera Pasów w pamiętnym starciu z Bełchatowem. Kiedy na 5 minut przed końcem wchodził na boisko, jego drużyna przegrywała 0:2. Nie dość, że koledzy szybko doprowadzili do remisu, to on w doliczonym czasie dał zwycięstwo.
W skrócie: bez tamtego gola Krzywickiego – jedynego w najwyższej klasie, jak się miało później okazać – nie byłoby słynnego „czuję się jak dziwka po gang-bangu”, autorstwa Tomasza Wróbla. Tak więc, cokolwiek by powiedzieć, jakieś zasługi dla polskiego futbolu ma. No dobra, tylko dlaczego akurat teraz go wyciągacie? – zapytacie w końcu. Ano, cenimy dystans względem siebie samego.

Lepszy hejter, niż piłkarz. Marcin Krzywicki błyszczy humorem
Reklama

Niekoniecznie chodzi o psychiczne harakiri, jakie często funduje sobie Marcin Budziński. Raczej o luz, spontaniczność. Po prostu widać, że z Krzywickiego może i żaden piłkarz, ale za to równy gość. W miejsce Boenischa wolałby Pistoriusa (chyba nigdy wcześniej nie wspominaliśmy o nim tak często!), bo ten, nawet jeśli lepiej nie zacentruje, to chociaż jednym strzałem wyeliminuje główny problem z obsadą tej pozycji. Mocna teza solidnego hejtera. Poniżej dwa komentarze do swój sytuacji w Wiśle Płock.

Reklama

Najnowsze

Anglia

Polski wychowanek Arsenalu zagra… w szóstej lidze

redakcja
1
Polski wychowanek Arsenalu zagra… w szóstej lidze
Reklama

Weszło

Reklama
Reklama