Złote pokolenie belgijskiego futbolu – czy pobiją Scifo i Van Der Elsta?

redakcja

Autor:redakcja

12 października 2013, 15:15 • 5 min czytania

Jeszcze kilka lat temu byli na dnie. W rankingu FIFA zajmowali zaszczytne, 62. miejsce za Iranem, Boliwią i Burkiną Faso. Lało ich Maroko, a na pytanie jakich znasz Belgów, kibice tylko ironicznie się podśmiechiwali, nie wymieniając żadnego piłkarza. Cierpliwość jednak się opłaciła. Dziś są na topie. Eliminacje po prostu zmasakrowali, brak medalu na mistrzostwach będzie rozczarowaniem, ale swój największy sukces i tak już osiągnęli. Odbudowali futbol z dna do poziomu ocierającego się o Włochy czy Hiszpanię, a – chyba można już tak stwierdzić – wyprzedzającego Anglię i Portugalię. Na ile teraz stać reprezentację Belgii? Co może osiągnąć złote pokolenie Kompany’ego i Witsela?
Patrząc na jedenastkę? Kosmos. Na szeroką kadrę? Lepiej się nie dołujmy. Na selekcjonera? Nasz obok takiego nawet nie stał. Na system szkolenia? Od razu wyślijmy tam Koseckiego z notesem pod pachą. Bo im unifikacja w stu procentach się udała. Belgia, która na mundial czekała dłużej niż my, odjeżdża nam w tempie Bolta pojedynkującego się z Pistoriusem bez protez. Inna dyscyplina sportu. Czy to jednak wystarczy, by móc marzyć o czymś więcej niż ćwierćfinał? W sumie… czemu nie? A oto i nasze cztery powody, dla których należy ją traktować jako drużynę z topu.

Złote pokolenie belgijskiego futbolu – czy pobiją Scifo i Van Der Elsta?
Reklama

SELEKCJONER

Marc Wilmots. Legenda reprezentacji, duża kariera w Schalke. W przeciwieństwie do swojego byłego kolegi z Gelsenkirchen nie wozi się na sukcesach klubowych i stawianiu do pionu całego otoczenia („grałeś kiedyś w piłkę?”). Nie, to nie w jego stylu. Ten 44-latek (ale ten czas leci…), mający za sobą nieudaną karierę polityczną, potrafił idealnie posklejać multikulturową zlepkę piłkarzy. Dotarł do wszystkich. Flamandów, Walonów i dzieci imigrantów. Zdaniem byłego selekcjonera, Georgesa Leekensa – zbudował prawdopodobnie najlepszą belgijską drużynę wszech czasów. Ze wszystkimi złapał wspólny język, bo… sam mówi we wszystkich językach Belgii. Kochają go piłkarze, kocha go kraj, kochają go media. Kiedy Eden Hazard spóźnił się na trening, zwrócił się do Vincenta Kompany’ego, by ten… zlecił mu, jaki szampan ma kupić za karę. Zamiast wyrzucać nieposłuszną gwiazdę lub wylewać żale dziennikarzom, postawił go do pionu w sposób – hmm – uroczy, uderzając przy okazji po kieszeni.

Reklama

– Trener pokazał, że ma głowę, by pracować z reprezentacją. Nie widzę nikogo innego na jego miejsce. Wszyscy piłkarze chcieliby, aby z nami został – podkreślał Marouane Fellaini, a sam zainteresowany stwierdził, że kluczem do jego sukcesu jest niemiecka mentalność. Po wczorajszym zwycięstwie nad Chorwacją nie skakał z radości. Nie tryskał szampanem po głowach reporterów. Spokojnie chwalił pracę w defensywie Hazarda i De Bruyne. Po prostu wykonał swoją pracę. Awans na mundial? Nic wielkiego. Najlepsze dopiero ma nadejść.

STABILIZACJA, UNIFIKACJA I PRACUJEMY OOOOO

W 2002 roku, podobnie jak Niemcy, Belgowie zdali sobie sprawę, że wyrżnęli o mieliznę. Eric Deflandre, Wesley Sonck, Gert Verheyen czy Mbo Mpenza. Tylko na to było ich stać. Na grajków niezłych, ale nic poza tym. Grajków, którzy może i zapisywali się w historiach Anderlechtów czy innych Standardów, jednak bez perspektyw na otarcie się o szczyt. Szkolenie kulało, brakowało ośrodków i wykwalifikowanych trenerów. Aż federacja powiedziała: „basta!”, spotkała się z Holendrami i Francuzami, a następnie wypuściła na rynek broszurę z restrykcyjnymi zasadami, do których wszyscy, od pierwszej do czwartej ligi, musieli się stosować. To znaczy – zatrudnianie wykwalifikowanych szkoleniowców, a nie przypadkowych wuefistów rzucających na hali piłkę i chowających się w kantorku oraz granie jednym systemem – 4-3-3 – do 18. roku życia w każdej drużynie. Klubowej, szkolnej i reprezentacyjnej.

– W tamtym czasie nie istnieliśmy. Nasze kadry U-17 i U-19 były pomiędzy 23. a 28. miejscem na świecie. A teraz? TOP 10 – tłumaczy Michel Sablon, dyrektor techniczny federacji, która dziś nie wtrąca się już w szkolenie. Jedynie korzysta z owoców wypuszczanych co rok przez doskonale przygotowane akademie, w których pojawiają się takie perełki jak ostatnio Adnan Januzaj. Ile zajął cały proces? Pięć-sześć lat. Ale najpierw – jak twierdzi Sablon – obejrzeli 1500 juniorskich meczów i wbili do głowy trenerom, że na tym etapie rozwoju wynik nie liczy się zupełnie. Liczy się u-ni-fi-kac-ja. W końcu poznaliście znaczenie tego słowa.

DREAM TEAM

Hiszpania? Francja? Brazylia? Na jakim poziomie znajduje się dzisiaj Belgia? Z Hiszpanią może trochę przesadzamy, ale – Anglia, Portugalia, Francja to chyba już podobna półka. Raz gorzej, raz wyżej, zależ od dyspozycji dnia. Ale typowanie „23” na mundial to wybieranie pomiędzy dobrymi, bardzo dobrymi, a wybitnymi. Praktycznie jedynym przeciętniakiem, który wskoczy do samolotu, będzie trzeci bramkarz (Proto z Anderlechtu lub Casteels z Hoffenheim). Ale dwaj pierwsi to już klasa sama w sobie – Courtouis i Mignolet. Obrona? Nie ma Kompany’ego, są Alderweireld, Van Buyten, Lombaerts i Vertonghen. Atak? Nie ma Benteke – jest masakrujący Chorwatów Lukaku. Pomoc? De Bruyne, Fellaini, Defour, Witsel i Hazard.

Pamiętacie Lestienne’a? Tego cwaniaczka z Brugge, który woził się między Kokoszką a Pawelcem? Wcale nie musi polecieć do Rio. A 16-letniego „wonderkida” z PSV, Zakarię Bakkalego? On też może obejrzeć mundial w telewizji. Gra o miejsce w samolocie właśnie się rozpoczyna i co najmniej kilku piłkarzy klasy europejskiej tylko pomacha kolegom. Ale w sumie… Co za różnica? Tam może wystąpić każdy. A ich podejście najlepiej podsumowuje sam Wilmots. – Gdybym kazał im grać defensywnie, na remis, odcięliby mi głowę.

Tak to jest, kiedy prowadzi się trzeci najdroższy skład na świecie. Zaraz po Brazylii i Portugalii.

MOŁ»E BYĆ TYLKO LEPIEJ

Z niecierpliwością czekamy na mecz Belgów z bardzo poważnym rywalem, bo Chorwaci, Serbowie, Walijczycy czy Szkoci już za takich nie uchodzą. Dziewięć meczów, osiem zwycięstw i remis – tak wygląda bilans Belgów w eliminacjach do MŚ. Eliminacjach, do których przecież – jako 44. drużyna w rankingu – nie przystępowali jako faworyci. Raczej kandydaci do drugiego miejsca. Nie wszystkie ich mecze były też porywające. W jednym grali po prostu przeciętnie, w drugim ratował ich bramkarz, w trzecim brakowało jeszcze czegoś innego. Prawie zawsze – poza wynikiem – były jakieś drobiazgi do poprawy. Ale z drugiej strony… Czy oni tak naprawdę musieli się jakoś specjalnie wysilić? Czy Benteke musiał wznieść się na wyżyny, by strzelić Szkocji, a Hazard Macedonii? Czy walijscy snajperzy to jakaś przeszkoda dla Courtois?

Najbliższy cel to pokonanie… Scifo, Pfaffa i Van Der Elsta. Oni w 1986 zatrzymali się na półfinale. – Jeśli poradzimy sobie lepiej, będziecie o nas mogli mówić jako o złotym pokoleniu – podsumowuje Lukaku.

TOMASZ ĆWIĄKAفA


Najnowsze

Polecane

OFICJALNIE: Były trener Radomiaka zaprezentowany w nowym klubie

redakcja
0
OFICJALNIE: Były trener Radomiaka zaprezentowany w nowym klubie
Reklama

Weszło

Reklama
Reklama