Co prawda Wolfsburg w tym sezonie zaliczył całą masę przeciętnych spotkań, ale porażka w barażowym dwumeczu z Holstein Kiel byłaby duża niespodzianką. W końcu mówimy o zupełnie innych światach, a najlepiej świadczy o tym dwanaście razy wyższy budżet drużyny Błaszczykowskiego. Oczywiście futbol już nie takie historie pisał, ale nie tym razem. Bruno Labbadia i jego podopieczni dali radę i nie roztrwonili zaliczki z pierwszego spotkania. Ba, nawet dorzucili jeszcze jedno trafienie, a tym samym pewnie utrzymali się w Bundeslidze.
Pierwszy mecz zakończył zwycięstwem Wolfsburga 3:1, a więc beniaminek 2. Bundesligi nie miał dzisiaj nic do stracenia. Nie ukrywamy, że liczyliśmy na intensywne ataki gospodarzy od początku spotkania, ale nie do końca tak było. Pierwsza połowa, jeśli chodzi o ofensywę, właściwie do zapomnienia. Jasne, Seydel był aktywny, a jego uderzenie lewą nogą było naprawdę groźne. Zabrakło niewiele, ale poza tym jego strzały i dośrodkowania były blokowane. Dopiero pod koniec pierwszej połowy Kiel zaatakowało większą liczbą graczy, ale uderzenie Kinsombiego było zbyt lekkie. Cóż, trochę mało, jeśli trzeba odrobić dwie bramki.
Trochę ganimy przedstawiciela 2. Bundesligi, ale Wolfsburg również wiele nie pokazał. Oczywiście grę na siebie brał Brekalo, który znowu biegał po całej szerokości boiska, co przyniosło kilka dośrodkowań. Nie obyło się jednak bez głupich strat. Najbardziej w pamięć zapadła nam kontra, która mogła zakończyć się bramką, ale młody Chorwat zdecydował się na strzał z bardzo niedogodnej pozycji… Najlepszą akcję Wilków w pierwszej części wykombinował Guilavogui, który świetnie dograł do Yunusa Malliego, a ten pewnym strzałem pokonał Kronholma. Bramka została jednak anulowana, ponieważ arbiter skorzystał z VAR-u i dopatrzył się spalonego Origiego. Belg ewidentnie przeszkadzał bramkarzowi. Tutaj więc sędzia podjął słuszną decyzję, ale generalnie był dzisiaj najgorszy na boisku, co wcale nie oznacza, że piłkarze powiesili wysoko poprzeczkę. Daniel Siebert przeoczył dwa rzuty karne – po jednym dla każdej drużyny. Poza tym zapomniał chyba, że może karać piłkarzy żółtymi kartami, a nawet czerwoną, na którą z pewnością zasłużył Herrmann.
Druga część zaczęła się całkiem obiecująco dla gospodarzy, bo Seydel oddał niezły strzał piętą, a Schindler przeprowadził niezłą akcję. Można było odnieść wrażenie, że piłkarze Marcusa Anfanga wreszcie ruszą na poważnie do ataków, ale nic z tych rzeczy. Po chwili znowu zgaśli, a dobił ich Knoche, który wykorzystał dośrodkowanie Arnolda z rzutu rożnego. Chwilę później wyrównał Czichos, ale piłkę do bramki skierował ręką. Arbiter ponownie skorzystał z VAR-u i gola słusznie nie uznał.
Wolfsburg nie pokazał wielkiego futbolu w tym dwumeczu, ale pozostał w Bundeslidze zasłużenie. Oczywiście nas najbardziej smuci fakt, że Jakub Błaszczykowski w dzisiejszym meczu dostał jedynie cztery minuty. Miejmy nadzieję, że zgrupowanie reprezentacji wystarczy, by solidnie przygotować się do mundialu.
Holstein Kiel – Wolfsburg 0:1 (0:0)
0:1 Knoche 75’
Fot. newspix.pl