Przetrwali razem siarczyste mrozy i przejechali tysiące kilometrów. Dzielnie znosili wszystkie upokorzenia, jakie los rzucał im pod nogi. Teraz muszą nauczyć się żyć bez siebie. Zwolnienie Dariusza Kubickiego z Sybiru każe zadać jedno podstawowe pytanie: co dalej z synem? 20-letni Patryk zagrał w tym sezonie na lewej pomocy w 15 z 16 meczów, nie zanotował asysty i nie strzelił gola. Teraz, gdy obrotny tatuś znalazł się na aucie, może mieć problem.
Pisaliśmy już kiedyś, że to najbardziej bezczelna odmiana nepotyzmu. Trener, który bierze syna i do Znicza, i do Dolcanu, i do ŁKS-u, i na daleką Syberię – również. Nie zastanowi się dwa razy. Nie rozejrzy dookoła. Nie pokryje się wstydem, bo po co? Jak w Ojcu Chrzestnym – rodzina jest najważniejsza. Zabiorę brata na koniec świata, jak to śpiewały ukochane Fasolki.
Ta fantazja musiała go prędzej czy później zgubić. Kubicki notorycznie stawiał na syna, który jeszcze niedawno grzał ławę w Pruszkowie. Wyniki Sybiru to albo pasmo porażek, albo w najlepszym przypadku remisów. 4 zwycięstwa w 16 meczach, 2 punkty nad strefą spadkową. W końcu zwolnienie, chociaż jeszcze dwa tygodnie temu Kubicki senior w rosyjskiej prasie zarzekał się, że tak długo jak tu pracuje, Sybir nie spadnie z ligi.
Cóż, raczej już tego nie sprawdzimy. Kolonia polskich trenerów za granicą drastycznie topnieje, ale jeśli martwicie się o los Kubickiego, mamy dla was świeżutki cytat z rosyjskich mediów. „Jeszcze nie powiedziałem tutaj ostatniego słowa”…
Odważnie.
Fot. FotoPyK