Jedenastka kumpli: Sebastian Mila wspomina Paulinho i podziwia Grzegorza Rasiaka

redakcja

Autor:redakcja

11 października 2013, 11:57 • 5 min czytania

Kolejnym, który wziął udział w naszej zabawie i wytypował swoją jedenastkę kumpli, jest Sebastian Mila. 31-letni rozgrywający Śląska Wrocław wspomina m.in. nauczyciela Tomasza Wieszczyckiego i Ivicę Kriżanaca, którego poznał w Groclinie, a który zrobił później niezłą karierę w Rosji.
W bramce Jurek Dudek. Na tej pozycji miałem największy problem, bo grałem z kilkoma naprawdę fantastycznymi bramkarzami. Lepszych nie mogłem sobie wymarzyć. Wybrałem Dudka, który był dla mnie wielką gwiazdą i wieszałem jego plakaty na ścianie. Miałem też kontakt z Łukaszem Fabiańskim, Tomkiem Kuszczakiem czy z Arturem Borucem na reprezentacji, ale ostatecznie to Dudek wygrał w mojej klasyfikacji.

Jedenastka kumpli: Sebastian Mila wspomina Paulinho i podziwia Grzegorza Rasiaka
Reklama

Jeśli chodzi o obrońców, to zagram trójką z tyłu. Na początek proponuję Ivicę Kriżanaca. Grałem z nim w Grodzisku. Niesamowity zawodnik. Zawsze mówił, żebym nigdy się nie wracał do tyłu, bo tylko tam przeszkadzam. Miałem się skupić na ofensywie. Pamiętam, że choć był bardzo twardym graczem, to nigdy nie dostawał żółtych kartek. Grał ostro, ale fair. Trzeba też wspomnieć o tym, jakie sukcesy odniósł w Rosji. Zaliczył w barwach Zenita 100 spotkań i zdobył Puchar UEFA. Niesamowite osiągnięcia. Do niego dołączy Sasa Papac, z którym grałem w Austrii Wiedeń. Świetny defensor, reprezentant Bośni i Hercegowiny. Z Austrii poszedł potem do Glasgow Rangers. Dlaczego on? Świetnie się prezentował na boisku, a ponadto w Wiedniu leczył poważną kontuzję, którą doznał w wyniku wypadku samochodowego. Wydawało się, że to może być koniec jego kariery. Niespodziewanie jednak pozbierał się, wrócił do formy i zawędrował aż do Szkocji.

Trzecim moim obrońcą, chyba najbardziej utytułowanym, jest Ronny Johnsen. Grał w latach 90-tych w Manchesterze United, z którym zdobył cztery mistrzostwa kraju, Puchar Anglii i Champions League. Po ten ostatni puchar sięgnął w pamiętnych, niesamowitych okolicznościach: w finale z Bayernem na Camp Nou. Z Johnsenem grałem w Norwegii. Fajnie ze trafiłem na końcówkę jego kariery. Opowiadał zawsze bardzo ciekawe historie. O Fergusonie wspominał, że miał wielki szacunek u zawodników, dbał o morale każdego z nich. Sam Ronny miał bardzo dobry kontakt ze szkockim szkoleniowcem, który nazwał go nawet najlepszym obrońcą w historii, jakiego prowadził.

Reklama

Idziemy teraz do pomocy, a tam wystawiam piątkę zawodników. Choć występowałem z piłkarzami, którzy zrobili większe kariery niż ta piątka, to jednak wybrałem głównie tych, z którymi najlepiej mi się grało i byli w najlepszej formie.

Na prawym skrzydle stawiam na Waldka Sobotę. Jego charakteryzować oczywiście nie muszę. Ale to co pamiętam, to moment gdy przychodził do Śląska z Kluczborka i moment gdy odchodził do Belgii. Przez ten czas nie zmienił się ani trochę. Miał niesamowity drybling, zachowywał się jak w PlayStation. Na lewą pomoc فukasz Madej , którego znam od kilkunastu lat. Spotykaliśmy się na różnych młodzieżówkach, w ŁKS-ie, potem Śląsk, gdzie razem zdobyliśmy mistrzostwo. Madej miał zawsze wielki potencjał. Już w wieku 16 lat interesowały się nim wielkie kluby. Zakolegowaliśmy się, jak był na topie, co mnie dodatkowo ujmowało. To, że zechciał zwrócić uwagę na takiego drewniaka, jak ja. Nasze koleżeństwo, właściwie przyjaźń, trwa do dziś. Do tego stopnia, że byłem na jego weselu. Szkoda, że Łukasz nie zrobił większej kariery.

Dalej Francuz Jocelyn Blanchard, z którym grałem w Austrii Wiedeń. Środek pomocy. Miał nawet mały epizod w Juventusie Turyn. Dodatkowo wystąpił w ponad dwustu spotkaniach ligi francuskiej. Opowiadał zawsze niesamowite historie o Juve. Co ciekawe – przyjaźni się z samym Zidane’m – co działa na wyobraźnię. Na boisku był nie tylko faktycznym kapitanem, ale grał strasznie mądrze. Bardzo rozsądnie rozdzielał piłki.

Koło niego Paulinho, z którym występowałem w ŁKS-ie. Absolutnie nikt nie spodziewał się wtedy, jak daleko może on zajść. Nawet on sam. Pamiętam też, że wtedy w Łodzi było kilku Brazylijczyków, ale Paulinho jako jedyny znał angielski. Można było z nim fajnie pogadać i to robiło spore wrażenie. Nie każdy młody chłopak, który przyjeżdża z Ameryki Południowej, bywa tak otwarty. Był bardzo lubiany przez zespół, bezkonfliktowy. Jego zwrot w karierze jest niesamowity. Pamiętam, że jak ostatnio Brazylia przyjechała do Wrocławia, to trenowała przy Oporowskiej. Jak wychodziliśmy z drugiego boiska, to bałem się, że chłopaki będą naciskać: Weź pogadaj z nim, zaczep go. A on mógłby mi powiedzieć wtedy przecież: A słuchaj, a kim ty jesteś? Na wszelki wypadek nie chciałem takiej sytuacji.

Ostatnim pomocnikiem będzie Tomasz Wieszczycki, z którym grałem w Grodzisku. Tomek na boisku pokazywał wszystkim dookoła, czy to podczas sparingu, czy też meczu, gdzie chce zagrać piłkę. Krzyczał na nas: Idź tutaj, tu ci zagram. Myślał pięć razy więcej niż pozostali. To było strasznie śmieszne. Nie mogłem uwierzyć, że to tak może funkcjonować. Tomek ponadto bardzo mi pomógł i w życiu i na boisku. Pamiętam jego opowieści o tym, ile można stracić, ile można zyskać. Nakierował mnie jako człowieka, wiele mu zawdzięczam. Jak na pomocnika, był także bardzo skuteczny. Wielki szacunek dla niego.

W ataku mam dwóch napastników. Pierwszym z nich jest Mohammed Abdellaoue. Poznaliśmy się w Oslo, ale niedługo potem poszedł do Niemiec. Grał w niższych ligach norweskich i jak skończył mu się kontrakt, trafił do Valerengi. Potem jego kariera nabrała rozmachu. Transfer do Hannoveru, później do Stuttgartu. Taki wielki skok na przestrzeni dwóch-trzech lat. Wybrany najlepszym piłkarzem w Norwegii. Mnie to nie dziwi, bo od początku doceniałem jego wielki potencjał. Miał niesamowicie ułożoną lewą nogę. Do tego ta jego boiskowa elegancja i wykończenie. Jak graliśmy z Hannoverem i strzelił nam gola, to po meczu wymieniliśmy się koszulkami. Ot, takie małe pocieszenie.

Ostatni zawodnik – Grzesiek Rasiak. Tak bardzo niedoceniany w Polsce, a przecież wielu mogłoby mu pozazdrościć takiej kariery. Tyle bramek w Anglii nastrzelał, miał tam taką renomę. I z kim on grał? Bale, Defoe, same wielkie nazwiska. Pamiętam, że byłem z nim w pokoju na kadrze, jak ustalano ten jego transfer za pięć dwunasta. Biegał wtedy z faksami przez cały wieczór. Grzesiek to bardzo fajny, oddany człowiek. Uwielbiałem z nim grać w jednej drużynie, bo miał super timing, przy stałych fragmentach gry zawsze śmierdziało golem. Jak mawiał kiedyś Leo Beenhakker, to był international level.

Image and video hosting by TinyPic

Image and video hosting by TinyPic

Image and video hosting by TinyPic

Image and video hosting by TinyPic

Image and video hosting by TinyPic

Image and video hosting by TinyPic

Image and video hosting by TinyPic

Fot. FotoPyk

Najnowsze

Niemcy

Klub z zaplecza Bundesligi wykupi Polaka? Czterokrotna przebitka rekordu

Braian Wilma
0
Klub z zaplecza Bundesligi wykupi Polaka? Czterokrotna przebitka rekordu
Niemcy

Tragiczna śmierć niemieckiego piłkarza. Spadł z wyciągu narciarskiego

Maciej Bartkowiak
2
Tragiczna śmierć niemieckiego piłkarza. Spadł z wyciągu narciarskiego
Reklama

Weszło

Reklama
Reklama