Mariusz Rumak na ponad pół roku wypadł nam z karuzeli trenerskiej. Powoli zaczynaliśmy już o nim zapominać, ale ostatnio coraz częściej pojawiał się w rozmaitych mediach. Pomyśleliśmy “oho, czyli zaraz znajdzie gdzieś robotę”. No i jest – w poniedziałek Odra Opole ogłosiła, że ex-trener Lecha podpisał z pierwszoligowcem TRZYLETNIĄ umowę. 41-letni szkoleniowiec będzie odpowiadał nie tylko za pierwszy zespół, ale i za budowanie całego pionu sportowego – od dzieciaków trenujących w klubie, przez juniorów i na seniorach skończywszy.
19 września Mariusz Rumak wyleciał z Bruk-Betu Nieciecza po zaledwie dziesięciu poprowadzonych meczach. Jego Termalica w lidze mogła “pochwalić się” jednym zwycięstwem, dwoma remisami i sześcioma porażkami. Bilans – przyznajmy – kompromitujący. Godnym pochwały jest fakt, że niecieczańska maszynka Rumaka jedyne zwycięstwo odniosła nad Legią Warszawa, natomiast jeśli koncertowo przerżnęła pozostałe spotkania, to w sumie nie dziwiliśmy się, że państwo Witkowscy rychło podłożyli głowę trenera pod gilotynę. Z Legią gra się przecież tylko dwa razy w sezonie, a do utrzymania potrzeba jednak kilku wygranych więcej.
Minął październik, listopad i grudzień, zmieniliśmy kalendarze na nowe, minął styczeń, luty, marzec i kwiecień. Zobaczyliśmy, że Rumak pojawił się w kilku mediach – a to jako ekspert, a to dał jakiś wywiadzik. Raz – przypomnieliśmy sobie o jego istnieniu, dwa – stało się jasne, że za miesiąc lub dwa zobaczymy nagłówek “Mariusz Rumak nowym trenerem XYZ”. No i w poniedziałek Odra Opole ogłosiła, że zastępcą Mirosława Smyły będzie właśnie trenerski wychowanek Lecha Poznań. 41-letni szkoleniowiec po raz pierwszym w swojej karierze schodzi z wyboru do klubu spoza Ekstraklasy – do tej pory albo trenował kluby z najwyższej ligi, albo (jak w przypadku Zawiszy) z tej elity spadł.
Co czeka Rumaka w Opolu? Przede wszystkim czas. Rumak dostał trzyletni kontrakt i dużą władze w klubie. To znaczy dostał szeroki zakres obowiązków, a zatem domyślamy się, że i w ręce trzyma narzędzia, by wpływać na wszystkie obszary działalności klubu. Oddajmy głos prezesowi Odry, Karolowi Wójcikowi: – Związaliśmy się na taki czas, bo wiążemy z tą współpracą duże nadzieje na przyszłość. Cel, jaki postawiliśmy, to budowa drużyny, która przez najbliższe sezony będzie solidnym pierwszoligowcem, a finalnie włączy się do walki o awans – licząc, że stanie się to wtedy, gdy w Opolu zostanie oddany do użytku nowy stadion. Współpraca z trenerem Rumakiem nie ograniczy się tylko do pierwszej drużyny. To szeroki projekty, związany też ze szkoleniem juniorów, od tych najmłodszych aż po najstarsze roczniki.
Czyli ma być w Odrze kimś, kto nakreśli wizję klubu na najbliższe lata, a przy tym poprowadzi pierwszy zespół ku Ekstraklasie. Czy to odpowiednia osoba na odpowiednim stanowisku? I tak, i nie.
Rumak na pewno nie jest topowym trenerem w Polsce. Nie może przebierać w ofertach, kluby z Ekstraklasy się o niego nie zabijają. Ostatnio boryka się raczej z łatką faceta, którego wyrzucono ze Śląska i Termaliki, a nie wizjonera z niezłym CV. To kompetentny, wykształcony gość. Taki, który szuka możliwości dodatkowego rozwoju. Mamy wrażenie, że od zwolnienia z Lecha odpuścił nieco przeświadczenie o tym, że jest nieomylny, bowiem wcześniej zdarzało mu się odlatywać. W Termalicę rozczarował, ale już w Śląsku tragedii nie było. Ze średnią punktową za swojej kadencji (1,42) dziś biłby się w Ekstraklasie o europejskie puchary, choć wiadomo – wrocławianie nie porywali wtedy swoją grą.
Nie wykluczamy, że koncepcja na spokojne budowanie Odry przez Rumaka wypali. Mówimy tu o średniaku I ligi, który nie należy do najbogatszych ekip w lidze. Może 41-letni trener zacznie wyciągać chłopaków z regionu, obuduje doświadczeniem wychowanków z Opola i za rok czy za dwa faktycznie Ekstraklasa zawita na nowy stadion na opolszczyźnie? Ale zbyt często widzieliśmy takie snucie długofalowym planów, które urywało się po kilku miesiącach i paru porażkach z rzędu. O, chociażby legendarny dziesięcioletni kontrakt Wojciecha Stawowego w Cracovii, który rozwiązano już po miesiącu.
fot. FotoPyk