Balotelli HAS missed a penalty, powrót Milito i płacz Balzarettiego – między kolejkami Serie A

redakcja

Autor:redakcja

25 września 2013, 10:12 • 3 min czytania

Liga włoska nie narzuciła co prawda takiego tempa jak rodzima Ekstraklasa, ale kibice z Rzymu, Mediolanu i Turynu i tak nie mają na co narzekać. Liga Europy, fenomenalny weekend z meczem derbowym w Rzymie, a dziś i jutro kolejne emocje, między innymi za sprawą meczu Inter – Fiorentina. Przeglądając jednakże włoskie portale oraz gazety, mamy wrażenie, że nie opadł wciąż dym po wybuchach minionego tygodnia. Cóż takiego stało się we Włoszech? Przebiegnijmy się po najważniejszych wydarzeniach.

Balotelli HAS missed a penalty, powrót Milito i płacz Balzarettiego – między kolejkami Serie A
Reklama

Balotelli HAS missed a penalty

Balotelli. Dwadzieścia sześć rzutów karnych, dwadzieścia sześć trafionych. Nerwy ze stali, zimna krew, pewna noga – maszyna. Balo, któremu często zarzuca się pewne deficyty intelektualne, do karnych, nawet tych najważniejszych, które mogą przesądzić o wyniku spotkania, podchodził jakby właśnie wypijał poranną kawę. Zero emocji, zero stresu. Trochę jak nieświadomy wagi tego jednego kopnięcia. Z drugiej strony sam przechwalał się, że to nic trudnego – wyczekać na ruch bramkarza i posłać piłkę w drugi róg. Czy to z genialnego refleksu, czy braku presji – nie pudłował. Powstała nawet strona, która już w nazwie zdradzała całą swoją treść: hasbalotellimissedapenalty.com.

Reklama

No i stało się.

Cena? Wysoka. Porażka u siebie 1:2 z Napoli, bezpośrednim konkurentem w walce o tytuł, czy – jak szydzą kibice z Turynu – w walce o wicemistrzostwo. Balo zdążył zresztą jeszcze zdobyć w tym meczu gola i zaliczyć czerwoną kartkę za dwa „żółtka”. Kiepski dzień. Tak czy owak – czapki z głów za serię dwudziestu sześciu wykorzystanych „jedenastek”. Ciekawi jesteśmy, czy do następnego karnego znów podejdzie genialny Włoch.

Balzaretti we łzach

Kolejny z fleszów weekendu to Federico Balzaretti tuż po strzeleniu pierwszego gola w derbach Rzymu.

Na filmiku możecie tego nie zauważyć, ale chłopak kompletnie się rozkleił.

Fot. Whoateallthepies.tv

Balzaretti miał solidne powody, by pozwolić sobie na chwilę wzruszenia. Roma notuje znakomity start w Serie A, po czterech meczach przewodzi w tabeli z dwunastoma punktami na koncie, a dzięki golom Federico i Adema Ljajica pokonała odwiecznego rywala. Co prawda Lazio, a szczególnie jego kibice, delikatnie bagatelizowało wagę spotkania (fani weszli na mecz dopiero kilka minut po gwizdku, chcąc zamanifestować, że prawdziwymi derbami było starcie w finale Coppa di Italia, zamiast fanatycznego dopingu, pierwszy gwizdek na Curva Nord przywitał jedynie transparent: „ach, zapomnieliśmy, dzisiaj są jakieś derby? Dokończymy piwko i wpadniemy”), jednak nie ma to większego znaczenia – Roma wygrała i to ona przez najbliższe pół roku będzie chodzić po Rzymie z podniesioną głową. I obrazkiem wzruszonego Balzarettiego w pamięci.

Powrót Diego Milito w wielkim stylu

Ubiegły sezon w czarno-niebieskiej części Mediolanu został okrzyknięty przeklętym. Bo jak inaczej określi rozgrywki, w których nie udaje się kompletnie nic, deklasują cię rywale i ligowi średniacy, a wiosnę notujesz najgorszą od lat? W dodatku psuje się czterdziestoletni filar drużyny, który w życiu miał jeden lekki uraz i może ze dwa razy odciski na piętach. I psuje się nie na tydzień, czy dwa, ale na osiem miesięcy? Najlepszy snajper kładzie się do łóżka na najważniejszą fazę sezonu?

Inter zostawił to wszystko za sobą, a weekendowy mecz z Sassuolo był czymś w rodzaju katharsis. Jasne, zwycięstwo ze słabeuszem było pewne, kursy nie powalały, a nawet kilka bramek nie mogło być sensacją. Inter jednak po raz pierwszy od kilkudziesięciu lat od razu władował siedem, w dodatku dwie z nich zdobył powracający w glorii i chwale Diego Milito. Mediolańczycy w czterech meczach nowego sezonu zdobyli już dziesięć punktów, strzelili trzynaście goli, stracili tylko jeden. A na horyzoncie jest już powrót Javiera Zanettiego…

***

Za nami więc wyjątkowo gorący weekend, a dziś i jutro kolejne mecze w najwyższej włoskiej lidze. Co prawda ciężko będzie rozbudzić podobne emocje, jak podczas derbów Rzymu, ale jutrzejsze spotkanie odradzającego się Interu z Fiorentiną zapowiada się całkiem pysznie.

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama