Czapki z głów przed Kobylańskim – dwa mecze prawdy

redakcja

Autor:redakcja

24 września 2013, 18:36 • 2 min czytania

To wielki dzień dla Kobylańskiego – napisał niemiecki „Bild” o napastniku z Polski. 19-latku, którego w akcji widzieli nieliczni, bo i nie za bardzo mieli gdzie go oglądać: w Werderze Brema, jeśli grał, to tylko w czwartoligowych rezerwach. Ale kiedy pierwsza drużyna znalazła się w dołku i namnożyły się absencje, postawiono właśnie na niego. Sam fakt, że trener Robin Dutt wybrał go do kadry meczowej, wywołał zdziwienie. Ale że 19-latka wstawił od razu do pierwszego składu? No, to już była sensacja. Tym bardziej, że Werder przed tym prestiżowym spotkaniem był w naprawdę kiepskiej formie.
Martin Kobylański za sam debiut od „Bildu” dostał notę „4” – tylko dwóch zawodników Werderu zostało ocenionych tak nisko, nikt niżej. Niedługo później ci sami dziennikarze zacytowali jednak kilka kolejnych osób, które Polaka chwaliły. Dutt przyznaje o przedmeczowej nocy pełnej wątpliwości, ale widział u chłopaka pewność siebie i szum, który robił na treningach. Clemens Fritz, kapitan, mówi o bardzo dobrej grze i dużym oddaniu 19-latka. Napastnik Nils Petersen, analizując debiut przed 50-tysięczną publicznością, przyznaje: czapki z głów.

Czapki z głów przed Kobylańskim – dwa mecze prawdy
Reklama

A co mówi sam Kobylański? On nie mówi nic. Takie otrzymał zalecenie z góry – po meczu żadnych wypowiedzi.

Wiadomo natomiast, że przyniósł szczęście i Werderowi, i właśnie Petersenowi. Napastnik Werderu w ostatnich miesiącach się zaciął, i to na dobre. Nie mógł się przełamać od połowy lutego. 1365 minut. – 14, 15 spotkań bez gola to dla napastnika brzmi katastrofalnie. Ale cieszę się, że to już koniec tej passy – przyznaje 24-letni napastnik. Dutt opowiada jednak, że Petersen nie jest rozliczany tylko z goli, bo wykonuje świetną robotę dla drużyny. Chociaż wcale nie ma nic przeciwko, by ten worek z bramkami został właśnie na stałe rozwiązany.

Reklama

Co czeka Kobylańskiego w Bremie? Jeszcze przez dwa najbliższe pauzował będzie Franco di Santo, co pozostawia Polakowi drzwi otwarte do pierwszego składu: z Norymbergą i ze Stuttgartem. Czy potem wróci na swoje wcześniejsze miejsce, do rezerw, czy faktycznie będzie bliżej pierwszej drużyny – zależy już tylko od niego. Na razie przy jego nazwisku Dutt może dopisać pierwszy, mały plusik.

Najnowsze

Anglia

Simons i Romero, czyli „Głupi i Głupszy”. Liverpool górą w hicie

Maciej Piętak
0
Simons i Romero, czyli „Głupi i Głupszy”. Liverpool górą w hicie
Reklama

Weszło

Reklama
Reklama