Gdyby kary z naszego futbolu przełożyć na zwykłe życie, ten kraj byłby rajem dla przestępców. Oszustwa finansowe? Tysiąc złotych grzywny i trzydniowy dozór kuratora. Morderstwo? Miesiąc aresztu domowego. Spowodowanie wypadku samochodowego po pijaku? Trzy dni bez alkoholu i pięć godzin prac społecznych. Tak to niestety wygląda. Niby nie chcemy mieć bajzlu na trybunach, ale nie umiemy karać kibiców, niby nie chcemy bandyterki na boisku, ale nie umiemy karać rzeźników. Najnowszy dowód to “konsekwencje” wejścia Grzegorza Piesio w Sebastiana Szymańskiego: piłkarz Arki za swoje zidiocenie dostał co prawda pięć meczów zawieszenia, lecz kara obowiązuje tylko w Pucharze Polski!
Ręce opadają. Już pięć spotkań wydawałoby się łagodną karą, ale jeszcze ograniczać to zawieszenie tylko do rozgrywek Pucharu Polski? Absurd. Przecież może się tak zdarzyć, że drużyny Piesio będą odpadały co roku we wczesnych rundach, więc piłkarz nawet nie zorientuje się, że coś jest nie tak. Zawodnik może też złapać kontrakt w drugiej lidze cypryjskiej (na więcej go nie wyceniamy) i co, wtedy kara w ogóle go ominie? Dobra, jeśli ktoś uważa jego odejście za granicę za niemożliwe – cóż, ma prawo – weźmy pod uwagę jeszcze jeden scenariusz. Arka znów jest mocna w PP i eliminuje kolejnych rywali. Wtedy Piesio wchodzi do gry od rewanżów w półfinale: czyli ominąłby wyjazdy na mniejsze i większe wioski, a zostałby przywrócony do składu na same salony.
Jakkolwiek się skończy rozkład tej kary dla piłkarza, mamy nieodparte wrażenie, że jest ona odległa, ulotna, mało uciążliwa. Nie potrafimy uwierzyć w to, że Piesio teraz siedzi i ryczy w poduszkę, bo istnieje szansa, że już nigdy nie zagra w Pucharze Polski. Sorry, mamy dużą wyobraźnię, ale nie aż taką. Jako piłkarz kasę zarabia głównie w lidze.
I można go było ukarać mocniej, nie myślcie, że przepisy związały tutaj władzom ręce. Pamiętacie Dytiatjewa i jego okropne wejście w Kubickiego? Wówczas kara została przeniesiona na ekstraklasę, a rzeźnik musiał pauzować cztery spotkania. Uznano wtedy, że Dytiatjew może uciec z ligi i konsekwencji nigdy nie odczuć. Oczywiście to w sumie przykre dla Piesio, że nikt nie wyobraża sobie go grającego gdzie indziej niż w Polsce, ale można było podejść do sprawy inaczej, sprawić, by Piesio odczuł karę choćby tak, jak Dytiatjew.
A tak ból czuł tylko Szymański i na tym cała sprawa się najwyraźniej skończy.
Fot. FotoPyk