Serie A się odradza. Piękne mecze, jedenaście bramek, wygrane faworytów…

redakcja

Autor:redakcja

31 sierpnia 2013, 23:32 • 4 min czytania

Wiele wskazywało na to, że Serie A w tym sezonie może wyjść z impasu. I chyba powoli należy oswajać się z tym, że w weekendy warto włączyć ligę włoską nie tylko ze względu na Polaków. Dziś oba spotkania były prawdziwą ucztą: jedenaście bramek, piękne zagrania, emocje i wymiany ciosów.
Hitem było oczywiście spotkanie Juventusu z Lazio, nie tylko dlatego, że spotkały się dwie uznane marki, ale również wielu pewnie chciało podejrzeć jak prezentuje się najbliższy rywal Legii. Nie da się ukryć – na trudnym terenie w Turynie Lazio mimo porażki pokazało świetny futbol. Choć Juve miało 66% posiadania piłki, to Lazio oddało aż 17 strzałów na bramkę, z czego aż 12 celnych, dwa razy więcej niż gracze Antonio Conte! I bynajmniej nie były to uderzenia na statystykę, Buffon miał dziś niezły trening strzelecki dzięki swoim nieszczególnie agresywnym obrońcom. Lazio to zespół o bardzo podobnej charakterystyce co Sevilla, potrafiący sobie stworzyć bardzo łatwo sytuacje pod bramką rywala (nawet grając w dziesiątkę, na wyjeździe, z mistrzem kraju, przy stanie 4:1), ale również nie będący wcale monolitem pod własną bramką. Fakt, że mimo tak krótkiego posiadania piłki, potrafili tak często zagrozić Buffonowi, jest naprawdę imponujący, pokazuje jak wielką swobodę mają na połówce rywali Candreva, Hernanes i ich koledzy.

Serie A się odradza. Piękne mecze, jedenaście bramek, wygrane faworytów…
Reklama

Jeśli zastanawialiście się więc, jak Legia wypadłaby w dwumeczu z Sevillą, to będziecie mieli okazję mniej więcej się przekonać już niedługo, gdy warszawianie zmierzą się z Lazio w LE – ta sama półka, ta sama specyfika. Oczywiście wiele zależy też od składu jaki wystawi Vladimir Petkovic. Z jednej strony żadna liga tak bardzo nie olewa Ligi Europy jak Serie A, a już na pewno nikt nie będzie specjalnie mobilizował się na Legię. Z drugiej strony to będzie pierwszy grupowy mecz u siebie, na pewno Lazio też myśli o awansie, więc będzie chciało dobrze wejść w rozgrywki.

W Juventusie zaimponował przede wszystkim Vidal. Oczywiście, środkowego pomocnika nie rozlicza się za wykończenia, ale jakie to były bramki! Ten spokój, wyczekanie bramkarza, znalezienie luki w jego ustawieniu – może były to nierzucające się w oczy strzały, ale jednak pełne piłkarskiego kunsztu. Znowu ukłuł też Tevez, niewidoczny przez dużą część spotkania, jednak ponownie udowadniający, że nie można go spuścić z oka choćby na sekundę. Daje tej drużynie coś więcej, nawet gdy długo go „nie ma”. Uwagę warto też zwrócić na cudowne asysty przy bramkach, szczególnie blisko 40-metrowe podanie Bonucciego do Vidala.

Reklama

Napoli uporało się natomiast z Chievo 4:2 w spotkaniu, w którym grało przez długi czas 10 na 12. Ewidentnie Britos uprawiał dzisiaj wysokiej klasy sabotaż, i to w dużej mierze dzięki niemu Chievo potrafiło strzelić w pierwszej połowie dwie bramki. Obie autorstwa Paloschiego, który jak tak dalej będzie grał, to długo już w Weronie nie pogra. Mimo iż gospodarze walczyli na całej długości boiska, tak po prostu na Napoli nie mieli dziś dość argumentów. Sił starczyło na pierwszą połowę, w drugiej dominacja zawodników z południa Italii nie podlegała żadnej dyskusji. Bramki były tylko kwestią czasu i padły, kolejne dwie dorzucił Marek Hamsik, tyleż doceniany we Włoszech, co prawdopodobnie niedoceniany wszędzie poza granicami tego kraju. Być może w tym sezonie dzięki grze w CL zyska wreszcie uznanie, które należy mu się jak mało komu.

Napoli ma jedną z najlepiej skonstruowanych drużyn w Europie. Oczywiście, są zespoły lepsze kadrowo, to jest jasne. Ale gdziekolwiek spojrzysz, tam znajdziesz gracza o cechach optymalnych jak na daną pozycję. Maggio i Zuniga na bokach obrony w każdej akcji robią przewagę pod polem karnym rywala, a potrafią robić to nie gorzej niż skrzydłowi. Behrami, Inler czy też Dzemaili to defensywni pomocnicy, z których każdy potrafi być tak samo skuteczny w obronie, co znakomicie włączyć się do ataku. Na ataku klasyczna dziewiątka, killer Higuain, na bokach Callejon, Insigne albo Pandev, zależnie jakiego gracza potrzebujesz na skrzydle – czy walczaka, czy też kogoś bardziej technicznego. No i w końcu Hamsik. Generał, potrafiący znakomicie dograć, rozprowadzić akcję, ale i ją skończyć. Do tego silna ławka, dająca wiele opcji… W tym sezonie z Napoli trzeba się liczyć. Jedynej pozycji, której na razie nie da się wyróżnić na plus, jest bramka, ale też dajmy czas Reinie na wejście do zespołu, zgranie z obrońcami jest kluczem efektywnej gry dla golkipera.

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama