Nie mamy pojęcia, gdzie i według jakiego klucza Radosław Mroczkowski wyszukuje nowych zawodników do Widzewa, ale jesteśmy sobie w stanie wyobrazić, że nawet buszując po łódzkim dworcu PKP zgarnąłby kilku grajków, którzy od biedy w naszej lidze daliby radę. Tym razem charyzmatyczny trener wynalazł gdzieś między Biliną a Sibernikiem niejakiego Kevina Lafrance’a, więc od razu postanowiliśmy przyjrzeć mu się dokładniej i sprawdzić czy może wnieść jakąkolwiek jakość do gry Widzewa.
Nowy obrońca to dla wielu, również dla nas, spora zagadka. Reprezentant Haiti francuskiego pochodzenia, który od 17. roku życia sześć sezonów spędził w lidze czeskiej. Tak, to brzmi co najmniej dziwnie i nietypowo. Ale zagadką jest z nieco innego powodu – piłkarz podobno często miewa na boisku problemy, aby się skoncentrować (tak na łamach transfery.info opowiadał jego były menedżer). A chwilowa utrata koncentracji i nonszalancja to charakterystyka środkowego obrońcy, jakich w Łodzi w ostatnim czasie kilku już było. Choćby taki Ukah, teraz zawodnik Jagiellonii, dziś obecny na trybunach.
Pierwsze wrażenie: nowy Phibel. Dostojny krok, wielki spokój, duża skuteczność w powietrzu i imponująca pewność w grze – „Toma” bez dwóch zdań. Drugie wrażenie: może rzeczywiście nowy, ale piłkarsko zdecydowanie mądrzejszy Phibel. Unika głupich fauli (tylko jedno przewinienie w całym spotkaniu!) i w przeciwieństwie do nowego obrońcy Amkara Perm w ogóle nie idzie „na raz”. Aż trudno uwierzyć, że nie piszemy o 30-latku z licznikiem na poziomie 250 meczów w ekstraklasie, tylko o 23-latku wyciągniętym z II ligi czeskiej.
Największe plusy Lafrance’a? Gra w powietrzu (85% wygranych pojedynków), bardzo dobry w odbiór (aż 16 odzyskanych piłek) i imponujące rozgrywanie piłki świetnie ułożoną prawą nogą. Kevin powinien też rozwiązać problem Widzewa z rzutami wolnymi – dziś próbował uderzać dwukrotnie i w obu przypadkach do szczęścia zabrakło bardzo niewiele.
Trener Widzewa – widząc, że jego zespół ma najgorszą defensywę w lidze i traci średnio 2,6 bramek na mecz – podjął ryzyko. Ryzyko, które się opłaciło. Debiutujący duet Lafrance-de Amo zdał test wzorowo. Popełnili właściwie tylko jeden poważny błąd, gdy Kevin przegrał walkę w polu karnym z Pazdanem, umożliwiając obrońcy Jagi oddanie strzału na bramkę Mielcarza. Aż szkoda, że Stępiński w samej końcówce zniweczył ich wysiłek pozwalając Piątkowskiemu doprowadzić do remisu.
Statystyki:
Podania krótkie (celne/niecelne): 20/4
Podania długie (celne/niecelne): 6/3
Pojedynki główkowe (wygrane/przegrane): 12/2
Pojedynki 1 na 1 (wygrane/przegrane): 4/1
Odbiory: 16
Straty: 8
Wślizgi: 0
Faulował: 1
Faulowany: 0
Strzały: 3