10 kwietnia 2005 roku, stary stadion przy Kałuży w Krakowie, hit 17. kolejki Idea Ekstraklasy. Cracovia gra z Legią. To pierwszy mecz Pasów po śmierci Jana Pawła II. Jest doliczony czas gry, na tablicy świetlnej wciąż bezbramkowy remis. Za chwilę Łukasz Surma z rzutu karnego poda do Marcina Cabaja, właściciela wykwintnego balejażu, a kilkadziesiąt sekund później jego vis a vis Artur Boruc fatalnie wybije piątkę, piłkę przechwyci Marcin Bojarski, minie golkipera Southamptonu, po czym umieści ją w siatce. Zrozpaczony, 19-letni Jakub Rzeźniczak wyciągnie futbolówkę z bramki i wykopie ją w trybuny. Wtedy myślał, że przed nim najlepsze dni kariery. Minęło ponad osiem lat i… znów ma prawo tak myśleć.
Rzeźniczak kluczowy
Sporo wody w Wiśle upłynęło od tamtego meczu. Z Rzeźniczaka zrobiono w tym czasie prawym obrońcą, defensywnym pomocnikiem, aż w końcu – z korzyścią dla wszystkich – historia zatoczyła koło. Znów występuje w centrum defensywy. Świetnie czyta grę, uprzedza rywali, a niedostatki techniczne, które raziły, gdy ustawiano go na innych pozycjach, teraz są w zasadzie niewidoczne. Za kilka dni wyjedzie na zgrupowanie reprezentacji Polski, natomiast dziś – pod nieobecność kontuzjowanego Dusana Kuciaka – to właśnie on ma być postacią numer jeden w defensywie gości. Kolejny raz przyjedzie na stadion Cracovii. Ma już 27 lat, więc najwyższa pora.
Bez Kuciaka przez trzy miesiące
Słowak, który w pojedynkę niemal załatwił Legii miejsce w grupie Ligi Mistrzów, uszkodził łękotkę i wypada na kwartał. Za niego między słupkami zobaczymy przedstawiciela najmniej stresującej profesji świata, człowieka wychodzącego spod strzechy jedynie na czas rozgrywek o Puchar Polski. Certyfikat jakości – z zawodu rezerwowy bramkarz, siedzę sobie cicho i nie narzekam. No, ale będzie trzeba teraz pobronić. Umiejętności ma, tylko taki wystraszony…
Rotacja zawieszona, przynajmniej na chwilę
Po dwóch niespodziewanych porażkach, Jan Urban skorzysta z kilkunastodniowej przerwy w europejskich pucharach. Przeciw Cracovii powinniśmy zobaczyć tę teoretycznie najsilniejszą jedenastkę, która odpadła ze Steauą. Zmiany to raczej kosmetyka – oprócz wymuszonej roszady w bramce, nie będzie też kontuzjowanego Jakuba Koseckiego, w miejsce którego szansę dostanie Henrik Ojamaa, a za Marka Saganowskiego zagra Wladimer Dwaliszwili.
Skład Cracovii ułożył tajemniczy… wirus
Z tego względu ani Marcin Budziński, ani Sławomir Szeliga raczej nie wystąpią w pierwszej jedenastce. Ze składu wypadnie młody Jaroszyński, bo wraca Milos Kosanović, a mecz z trybun obejrzy kontuzjowany Edgar Bernhardt, przed kilku laty testowany przy Łazienkowskiej. Odnotujmy też ciekawostkę: w ligowym meczu od pierwszych minut wystąpi Saidi Ntibazonkiza. Ostatni raz – rok i cztery miesiące temu.

Nasz bukmacher nie zawodzi.

Kliknij aby się zarejestrować i obstawić zakład >>
My polecamy obstawić, że Legia do przerwy będzie remisowała, ale na koniec to ona ucieszy się ze zwycięstwa. Kurs za ten, przyznacie, prawdopodobny scenariusz – całe 3,70. To jak, zakład?