W Kaiserslautern chcą głowy trenera, Borysiuk na ławce

redakcja

Autor:redakcja

26 sierpnia 2013, 10:35 • 2 min czytania

„Foda raus!” – wykrzykują kibice niemieckiego Kaiserslautern, domagając się zwolnienia obecnego trenera. Powód? Kompromitująca wyjazdowa porażka z ligowym średniakiem z Aalen, i to 4:0. Fani są wściekli zarówno na szkoleniowca, jak i na samych zawodników, w końcu to oni byli dziś na boisku. – Po takim występie musisz liczyć się z wyzwiskami pod swoim adresem – przyznaje wprost jeden z piłkarzy.
– Kaiserslautern jest teraz w takiej sytuacji, że nie może pozwolić sobie na brak awansu do Bundesligi. Przed rokiem byli blisko, grali w barażach z Hoffenheim, ale zasłużenie polegli w dwumeczu. Teraz nikt nie wyobraża sobie powtórki. Dlatego od zespołu wymaga się co najmniej drugiego miejsca, dającego bezpośredni awans. A że to już druga przegrana w tym sezonie, to wielu kibiców mocno i nerwowo zareagowało – analizuje Mariusz Piekarski, menedżer Ariela Borysiuka.

W Kaiserslautern chcą głowy trenera, Borysiuk na ławce
Reklama

Franco Foda przyznaje, że sobotnia porażka była w pełni zasłużona. Nie unika odpowiedzialności, tylko mówi: – To trener odpowiada za drużynę, za jej wyniki… Wściekłość kibiców? Ją też rozumie, w końcu dwa tysiące ludzi specjalnie wybrało się, by dopingować drużynę. I spalili się ze wstydu. Załamani zdają się być również piłkarze. Słowa Markusa Karla, że wyzwiska są zrozumiałe, dość zaskakują. – Taki występ nie ma prawa nigdy więcej nam się przytrafić – zauważa z kolei Florian Dick, kapitan.

Bez ataku, bez obrony, bez dyscypliny – pisze niemiecki „Bild”. My do tego dorzucamy to, co interesuje nas najbardziej: brak w składzie Borysiuka. Po pierwszych pięciu meczach tego sezonu ciężko o jasne wnioski: 20 minut z ławki, poza kadrą, 81 minut, 90 minut, ławka. Po tym, jak przed tygodniem Polak rozegrał pełne spotkanie i miał udział w zwycięstwie nad Erzgebirge Aue, spodziewaliśmy się, że wszystko wróciło do normy. Fonda dokonał jednak trzech zmian, m.in. odstawiając Borysiuka.

Reklama

– Sam jestem zdziwiony, Ariel przed tygodniem zagrał bardzo dobrze. Nie wiem, skąd trener miał taki pomysł, ale nie sądzę, by wszedł on na długo w życie. Wcześniej bywało podobnie, że Borysiuk nie mógł zacząć rundy w pierwszym składzie, tylko dopiero potem się rozkręcał. Dlatego nie panikujemy. Powody do obaw będą, gdy pięć meczów z rzędu przesiedzi na ławce. Wtedy zaczniemy się jednak zastanawiać, są sygnały z różnych klubów – komentuje Piekarski.

Nas martwi jednak to, że Borysiuk – który jest w kadrze na najbliższe mecze reprezentacji Fornalika – ogląda występy kolegów z pozycji siedzącej.

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama