Angielskie media żyją najnowszym wywiadem udzielonym przez Paulinho z Tottenhamu – gdybyście nie wiedzieli, to były piłkarz ŁKS-u, co przypomina się równie często, jak fakt, że polskie trio gra w Dortmundzie. Otóż sympatyczny Brazylijczyk, wyrzut sumienia wszystkich klubów naszej Ekstraklasy, śmiało opowiedział o dawnych, trudnych czasach w Europie. A konkretniej, o bałaganie i rasizmie, których doświadczył w Polsce i na Litwie.
Z jednej strony, istotna rola w reprezentacji Brazylii w ostatnim czasie, zwycięstwo w Pucharze Konfederacji i strzelenie gola Anglikom na Maracanie. Z drugiej, przykre wydarzenia sprzed ponad pięciu lat, które mogły sprawić, że rzuciłby wszystko w cholerę. Pewnie by to zrobił, bo trafił do zupełnie innego świata, gdyby nie jego matka i dziewczyna (dziś żona). Tak właśnie Anglicy przedstawiają historię 25-latka, który za 17 milionów funtów właśnie trafił do Tottenhamu… – To opowieść o upokorzeniu, rozczarowaniu i depresji, która w pewnym momencie postawiła spokojnego, rodzinnego mężczyznę przed decyzją, czy całkowicie nie zrezygnować z piłki – pisze „Daily Mail”.
Co więc takiego naopowiadał Paulinho? Oto kilka cytatów:
– Na Litwie cierpiałem przez okropne, rasistowskie wyzwiska. W dwóch konkretnych meczach, kiedy wyszedłem na boisku, kibice zaczęli wydawać odgłosy małp i rzucać w moim kierunku monety. Od razu pomyślałem: „Nie muszę tego tolerować”. Wiedziałem, że muszę ruszyć dalej.
– Nie zamierzam opowiadać o wewnętrznych problemach w Polsce, bo byłem drużynie, która mi pomogła. Przechodziłem tam jednak naprawdę gorszy okres. Były w klubie problemy powiązane z konkretnymi osobami, ale nigdy o tym nie mówiłem w wywiadach i nadal nie chcę mówić.
– Straciłem nadzieję. Straciłem pewność siebie. Właściwie byłem załamany – a kiedy jesteś w takim położeniu, dopada cię kompletny smutek. Myślałem o zostawieniu piłki w spokoju. Nie chciałem, żeby takie sytuacje się powtarzały, żebym znów znajdował się w złym położeniu. Rozmawiałem wtedy z żoną i ona mówiła „Jeśli porzucisz piłkę, to co zrobisz?”. Miała rację. Gdybym zrezygnował, pozostałbym z niczym.
A, co podkreśla dziś angielska prasa, od rezygnacji był o krok. Najpierw przez Litwinów, potem przez Polaków…