Jeśli spędziliście wieczór na oglądaniu tiki-taki Stawowego, a potem poprawiliście walką Nakoulmy o koguta w Wielkich Derbach Śląska, mamy dla was kilka wieści z tego wszystkiego, co działo się dzisiaj w ligach zagranicznych. Niemcy, Holandia, Francja, Hiszpania. Poniżej kilka wniosków.
Po pierwsze – Borussia, która męczyła się z niepokonanym dotąd Werderem, ale po 19 strzałach i m.in. poprzeczce Błaszczykowskiego w końcu dopięła swego. Zwycięskiego gola strzelił Lewandowski, chociaż przez większość czasu prezentował się przeciętnie, a całą robotę przy jego trafieniu tak naprawdę zrobili Grosskreutz z Reusem. Ten ostatni wyrasta na lidera BVB. Dzisiaj znowu był wszędzie. Inicjował akcje, próbował prostopadłych podań – zupełne przeciwieństwo Mchitariana, który grał biernie, najczęściej podawał do najbliższego i ogólnie było widać, że dopiero wraca po kontuzji.
Po drugie – zerkaliśmy też na mecz Monaco z Tuluzą, ale raz, że spotkanie toczyło się przy pustych trybunach (kara za wybiegnięciem kibiców na murawę w poprzednim sezonie i naruszenie nietykalności cielesnej sędziego), dwa – długimi momentami nic się nie działo. Niewidoczny Falcao (jeden strzał z rzutu wolnego), nieskuteczni Riviere i Ocampos – trochę więcej spodziewaliśmy się po Monaco. Skończyło się bez bramek i jeśli kogoś mielibyśmy tu pochwalić, to wyłącznie bramkarza gości Aliego Ahamandę, który wybronił z dwie setki. Aha, do obejrzenia koniecznie strzał w poprzeczkę Toulalana w samej końcówce.
Po trzecie – świetne widowisko stworzyli dzisiaj piłkarze Heerenveen i Ajaxu. To był radosny futbol od samego początku. Najpierw błędy przy stałych fragmentach popełniali gospodarze, przez co stracili dwa gole. Potem wzięli się do odrabiania, a na cenzurowanym znaleźli się środkowi obrońcy Ajaxu – Alderweireld i Moisander. Skończyło się ostatecznie 3:3. Do zapamiętania świetna współpraca duetu Finnbogason – Ziyech. Ten pierwszy w czterech meczach sezonu ma już sześć goli, drugi właśnie zaliczył asystę nr dwa i trzy. Warto ich obserwować, bo – jak to we Fryzji – zaraz odpalą na dobre i za rok pewnie skończy się jakimś transferem do lepszej ligi.
Po czwarte – Getafe zremisowało 2:2 z Almerią, a Athletic Bilbao wygrał 2:0 z Osasuną. Lać wody jednak nie będziemy, bo akurat w tych meczach nie widzieliśmy nawet pół akcji.