Zapraszamy na wtorkowy przegląd ośmiu tytułów prasowych.
FAKT
Rozmowa z trenerem Steauy Bukareszt.
Jesteście drużyną, która ma dużo większe doświadczenie w europejskich pucharach niż Legia, czy to może mieć jakieś znaczenie w tym dwumeczu?
– Zawsze lepiej mieć to doświadczenie niż go nie mieć. Daje nam to jakąś małą przewagę, ale nie przesadzałbym, że dzięki temu, to my jesteśmy faworytami tego dwumeczu. Na tym etapie rozgrywek nie ma przypadkowych zespołów. Tu każdy potrafi grać w piłkę.
Czyli to, że Legia gra rewanż na własnym boisku też nie ma znaczenia?
– Dokładnie. Jeżeli chcesz awansować do Ligi Mistrzów, to musisz w ostatniej rundzie eliminacji zagrać dwa bardzo dobre mecze. Inaczej na pewno ci się nie uda.
Niedawno z pana drużyny odszedł Raul Rusescu, najskuteczniejszy zawodnik minionego sezonu w Rumunii. Chyba ciężko zastąpić napastnika, który strzela ponad 20 bramek w sezonie?
– To dla nas spore osłabienie. Raul jest bardzo dobrym napastnikiem, w poprzednim sezonie zdobył 21 bramek, więc na pewno nie będzie łatwo go zastąpić. Mam już jednak pomysł jak wypełnić tę lukę. Pytanie tylko kiedy uda nam się ten plan wcielić w życie.
Frankowski: Prezes Boniek szybko rozwiąże konflikt.
Obserwuję z boku sytuację pomiędzy PZPN a Lewandowskim i Błaszczykowskim. Jeszcze niedawno sam grałem w piłkę, więc nieco bliżej mi do zdania zawodników. Jak to mówią, koszula bliższa ciału. Trzeba pamiętać, że od dwóch lat Robert i Kuba mają bardzo dużo zobowiązań sponsorskich i to zawsze w tej samej konfiguracji, a teraz zostali wyznaczeni do kolejnej reklamówki. Być może najlepszym rozwiązaniem byłoby dołożenie jeszcze ze dwóch lub trzech reprezentantów o mniejszej renomie. Wydaje mi się, że w takim wypadku żaden z chłopaków nie miałby już żadnych obiekcji. Prezes Zbigniew Boniek jest wytrawnym graczem i na pewno bardzo szybko ugasi ten konflikt. Ja przypominam sobie podobne zamieszanie przed rozpoczęciem mistrzostw świata w 2006 roku. Wtedy postawił się Maciek Ł»urawski, a poparł go Kamil Kosowski. Z tego co pamiętam, chodziło zresztą o tę samą firmę, co teraz, tyle że pod inną nazwą. Chłopaki mieli przeciwko sobie bardzo silne lobby i ostatecznie Ł»uraw przegrał proces. Paradoksalnie takie sytuacje wcale nie wpływają negatywnie na atmosferę w reprezentacji. Z mojego doświadczenia wiem, że kiedy wszyscy przyjeżdżają na kadrę z czystą głową i panuje sielanka, to wyniki nie są najlepsze. Na pewno w trakcie meczu z Danią żaden z zawodników nie będzie myślał o kontraktach ze sponsorami.
Tajne nocne narady – fotostory z Lewandowskim i Szczęsnym.
Wczoraj w Gdańsku rozpoczęło się zgrupowanie reprezentacji Polski przed towarzyskim spotkaniem z Danią. Mecz zszedł jednak na dalszy plan w kontekście marketingowego starcia na linii PZPN i piłkarze. Gwiazdy reprezentacji spotkały się w niedzielną noc w słynnym warszawskim hotelu Bristol, ustalić wspólne działania w konflikcie z PZPN. Związek ustalił ze sztabem kadry i sponsorem, że we wtorek zostanie nagrana reklama z udziałem Roberta Lewandowskiego (25 l.), Jakuba Błaszczykowskiego (28 l.) i Wojciecha Szczęsnego (23 l.). Wyznaczeni zawodnicy odmówili jednak wystąpienia w spocie. Nie zgodzili się, aby zostały wykorzystane tylko ich wizerunki. Powstał ogromny problem, bo sponsor mógłby domagać się wysokiego odszkodowania z tytułu niewypełnienia kontraktu. PZPN jest przekonany, że racja stoi po jego stronie powołując się na ustawę o sporcie i art. 14. Przedstawiciele piłkarzy i sami zawodnicy twierdzą co innego. Ł»ądają precyzyjnego zdefiniowania ich obowiązków marketingowych wobec sponsorów kadry.
RZECZPOSPOLITA
Rozmowa z Waldemarem Fornalikiem.
Piłkarze poszliby za panem w ogień?
– Nie muszą. Piłkarz ma grać na boisku do upadłego. Na tyle, na ile mu starcza sił, ambitnie i z determinacją. Niczego więcej nie oczekuję.
Reprezentacja się zdewaluowała, piłkarze przykładają się mniej, niż w klubach?
– Nie zauważyłem, ale to pytanie do nich. Dla mnie możliwość gry w kadrze byłaby najważniejszym wydarzeniem w karierze. Zastanawianie się np. nad występami w reprezentacji trójki z Borussii, to szukanie dziury w całym.
Czuje pan jeszcze wsparcie kibiców?
– Czuję bardzo duże. To są przejawy normalności, na ulicy, w podróżach. Wiele osób do mnie podchodzi, chce robić zdjęcia. Ł»yczą mi powodzenia, wytrwałości, odporności. Wierzą w to, co robię.
Mało pana było w mediach przez ostatnie dwa miesiące. Po wakacjach zobaczył pan rzeczywistość w trochę jaśniejszych barwach, czy raczej się zniechęcił?
– Byłem dostępny dla mediów, ale widocznie nie było zapotrzebowania na selekcjonera. Odpocząłem, ale też analizowałem nasze występy i przygotowywałem plan na najbliższe mecze. Nie byłem zniechęcony nawet zaraz po zakończeniu meczu z Mołdawią. Pracuję w zawodzie kilkanaście lat, wiem, że zdarzają się trudne sytuacje, z którymi trzeba się zmierzyć. Przecież reprezentacja Polski miała długie fragmenty dobrej gry także w meczach, które nie kończyły się korzystnymi wynikami. To dodaje optymizmu. Jeśli kogoś stać na fantastyczne pół godziny, to stać go także na taką samą grę przez dłuższy czas.
GAZETA WYBORCZA
Sylwester Cacek zgodził się na testy Thomasa Phibela.
Tydzień bez afery z Phibelem jest tygodniem straconym. Kiedy wydawało się, że już tylko będzie nadrabiał zaległości spowodowane przedłużonymi wakacjami, Francuz znów zniknął na kilka dni. Informację o wyjeździe Phibela na testy do Metalista Charków podał w niedzielę portal widzewiak.pl. Szefowie klubu z al. Piłsudskiego nie potwierdzali jednak tej informacji. – Nikt z zarządu się na to nie zgodził – mówili zgodnie Michał Wlaźlik i Michał Kulesza. Ten drugi, rzecznik prasowy Widzewa, w poniedziałek rano zapewniał, że zarząd klubu nie zezwolił Francuzowi na wyjazd na Ukrainę. – Zgoda jednak była – przyznał w południe Kulesza. – Widzew zgodził się na kilkudniowe testy Thomasa. W Łodzi powinien być z powrotem w czwartek. Jeśli dostaniemy ofertę, która będzie korzystna dla klubu i dla zawodnika, to będziemy rozmawiać o transferze. Na tę chwilę jednak udział naszego piłkarza w testach i badaniach nie jest jednoznaczny z tym, że będzie tam grał. Testy Phibelowi w Metaliście załatwił jeden z menedżerów współpracujących z Widzewem. Według naszych informacji decyzję podjął Sylwester Cacek, właściciel spółki. To dziwne postępowanie, bowiem nawet średnio znający się na piłce kibice widzą, że drużyna wymaga szybkiego wzmocnienia. A pochodzący z Gwadelupy stoper, nawet daleki od najwyższej formy, jest jej kluczowym ogniwem.
Jak Legia (nie) odpoczywa…
Wladimir Dwaliszwili został wczoraj powołany na towarzyski środowy mecz reprezentacji Gruzji z Kazachstanem. Duszan Kuciak tego samego dnia, na tydzień przed meczem Legii ze Steauą, przetestuje Stadion Narodowy w Bukareszcie, bo jego Słowacja zmierzy się z Rumunią. W Gdańsku przeciw Danii w reprezentacji Polski zagra w środę Jakub Wawrzyniak. Razem z nim powołany na ten mecz był też Bartosz Bereszyński, ale leczy uraz mięśnia przywodziciela. Estończyk Henrik Ojamaa zagra w reprezentacji swego kraju z Łotwą. W klubie nie ma też Michała Ł»yry, Dominika Furmana i Mateusza Cichockiego, którzy dzisiaj zagrają przy Łazienkowskiej w meczu młodzieżowej reprezentacji z Turcją, oraz Patryka Mikity (kadra do lat 20 zmierzy się z Litwą). W sumie z 23 piłkarzy, którzy w tym momencie trenują na pełnych obrotach i nie leczą żadnych urazów, Janowi Urbanowi zostało 15. Trener nieraz powtarzał, że czuje satysfakcję, jeśli jego piłkarze – zwłaszcza ci, których sam wprowadzał do pierwszego zespołu Legii – są powoływani do kadry. Ale stanowi to też dla niego pewien kłopot – już wiosną zdarzało się, że w terminach na mecze reprezentacji brał na treningi piłkarzy z Młodej Legii, dzięki którym mógł uzupełnić braki np. w wewnętrznych grach. Ale większym problemem może być to, że piłkarze nie odpoczywają. Warszawiacy od początku sezonu grają po dwa mecze w tygodniu. W ciągu 24 dni rozegrali osiem spotkań. Najbliższe czeka ich dopiero w sobotę – w Pucharze Polski zmierzą się z Rozwojem Katowice. Złapią oddech przed przyszłotygodniowym meczem ze Steauą w czwartej rundzie eliminacji Ligi Mistrzów. Również dlatego w klubie zdecydowano, że piłkarze będą mieli dłużej wolne.
SPORT
„Robak odejdzie? Znajdziemy godnego następcę”.
Prezes Piasta, Jarosław Kołodziejczyk, nie robi tragedii z tego, że wkrótce zespół może stracić podstawowego napastnika. – Myślę, że znajdziemy dla niego godnego następcę, bo szukać potrafimy. Dobrych zawodników z kartą na ręku wcale nie jest tak mało. Do tego niedługo do treningów wróci Wojciech Kędziora. Naprawdę nie wygląda to źle – uspokaja działacz. Mówi się, że Robak ma w umowie wpisaną sumę odstępnego, która wynosi 150 tysięcy euro. Jeśli ktoś tyle wyłoży, Piast nie będzie mógł odrzucić takiej oferty. – Chce szukać szczęścia w Pogoni – proszę bardzo. Widać chcą mu zapłacić dobre pieniądze, choć i tak uważam, że u nas – wliczając premie – zarobiłby więcej – uważa sternik gliwiczan. Kołodziejczyk zapewnia, że Piast na pewno nie złoży nowej propozycji Robakowi. – Jeśli ktoś negocjuje kontrakt na dwa i pół roku, a po chwili przychodzi i mówi „panie, daj pan więcej!”, to my jesteśmy na nie – podkreśla.
DZIENNIK POLSKI
Osman Chavez: Dla wielu jestem tym, który podarował rywalom punkty.
Po Pana błędzie Wisła straciła dwa punkty w meczu z Jagiellonią i spadła na Pana lawina krytyki. Poczuwa się Pan do winy?
– To dla mnie trudna sytuacja. Zremisowaliśmy praktycznie wygrany mecz. Biorę odpowiedzialność za to, jako zawodowiec. Dziś jestem tym złym, choć za chwilę to się może zmienić. W takich chwilach jedynymi, którzy stoją murem przy tobie, są osoby z twojej rodziny. Tylko oni człowieka wspierają, a przede wszystkim Bóg. Cała reszta świata odwraca się do ciebie plecami, tak jak w moim przypadku. Ale Bóg jest moją siłą. Nie mogę zapomnieć, ile tak naprawdę jestem wart. Wszystko to uczyni mnie tylko silniejszym.
Wielu kibiców jest na Pana wściekłych. Są jednak też tacy, którzy mówią: to nie wina Chaveza, tylko trenera Franciszka Smudy, bo ustawił go na pozycji, na której nigdy nie grał – defensywnego pomocnika.
– Nie ma co robić z tego wszystkiego dramatu. Popełniłem faul, ale chciałem dobrze. Nie uważam, że jest to wina trenera, wręcz przeciwnie. On mi zaufał, a zdarzyło się to, co się zdarzyło. Nie wiadomo też, co by się stało, gdybym tego zawodnika nie zatrzymał faulem. Ocenia się tylko efekt finalny, a nie wiadomo, jak ta akcja mogłaby się potoczyć. Wiem jednak, że dla ludzi jestem teraz antybohaterem. Może kiedyś sytuacja się odmieni i znów będę mógł dać na boisku chwile satysfakcji tym, którzy we mnie wierzyli.
POLSKA THE TIMES
Konflikt w reprezentacji Polski zażegnany, piłkarze zagrają w reklamie.
Konflikt w piłkarskiej reprezentacji zażegnany. Dzisiaj Robert Lewandowski, Jakub Błaszczykowski i Wojciech Szczęsny wystąpią w spocie reklamowy sponsora reprezentacji Polski – firmy Orange. Polski Związek Piłki Nożnej musi jednak w najbliższym czasie zmienić umowy ze sponsorami. Do łagodzenia konfliktu włączył się prezes PZPN Zbigniew Boniek. Rozmawiał z piłkarzami, ale do konkretnych ustaleń nie doszło. Prezes Boniek wydał też specjalne oświadczenie, w którym apelował do zawodników , aby wystąpili w reklamówce. – Zaapelowałem, by wzięli udział w nagraniu sesji reklamowej (…). Jak wywnioskowałem z rozmowy z zawodnikami reprezentacji narodowej, chodzi im o systemowe rozwiązanie spraw związanych z powinnościami wobec PZPN i sponsorów związku – czytamy w specjalnym oświadczeniu prezesa Bońka. Oświadczenie wydała także firma Orange. „Orange zawsze wywiązywało się ze wszystkich swoich zobowiązań. Oczekujemy wywiązania się naszych partnerów wobec nas.
SUPER EXPRESS
Nawałka: jestem przygotowany na odejście Olkowskiego.
Wiosną zanotowaliście dziesięć porażek z rzędu, by po zaledwie kilku tygodniach przerwy, już w nowym sezonie rządzić w lidze. Gdzie tkwi tajemnica dobrej postawy Górnika?
– Nie ma tu żadnego sekretu. To efekt pracy, jaką wykonujemy w klubie od kilku lat. Wiosną z powodu kontuzji Bembena i Gancarczyka straciliśmy atut, jakim były szybkie i skuteczne skrzydła. Nie mając szerokiej kadry, musiałem rotować składem. I tak Olkowski czy Nakoulma nie grali na swoich pozycjach. Ale już w ostatnim meczu poprzedniego sezonu, zwycięskim z Lechią Gdańsk, widać było, że nawet po serii przegranych z tych chłopaków nie zszedł entuzjazm, że wierzą w to, co robimy i na tej fali przystąpili do zajęć przed obecnymi rozgrywkami. Wyniki cieszą, ale nie popadamy w euforię, bo w grze jest jeszcze wiele do poprawienia.
O co gra Górnik w tym sezonie?
– Dla mnie zawsze najważniejszy jest najbliższy mecz. Natomiast działacze życzą sobie, byśmy awansowali do grupy mistrzowskiej. To na dziś nasz cel minimum.
Nawet bez Pawła Olkowskiego? Jeżeli ten piłkarz będzie grał tak dobrze jak dotąd, to podobnie jak zimą Arkadiusz Milik zostanie sprzedany…
– Jestem na to przygotowany. Realia są takie, że Górnik żyje z transferów. I moja w tym głowa, by po ewentualnym odejściu Olkowskiego nie nastąpiło obniżenie poziomu gry drużyny.
Franciszek Smuda o swoim reprezentacyjnym następcy.
Potrafi pan wytłumaczyć, co dolega reprezentacji Polski?
– To dla mnie bardzo trudny temat. Nie zamierzam nikogo krytykować. Nigdy tego nie robiłem i teraz także nie będę. Mecze kadry oglądam, bo tak jak każdy Polak jej kibicuję. Jakiś czas temu obejrzałem sobie spotkanie z Portugalią na otwarcie Stadionu Narodowego. Chciałem zobaczyć raz jeszcze, jak to wyglądało, czy zrealizowaliśmy założenia taktyczne. Bo ja nawet teraz łapię się na tym, że analizuję mecze, gdy byłem selekcjonerem.
Mamy jeszcze szanse na wyjazd na mistrzostwa świata 2014?
– Jestem takim typem, że wierzę do końca. Jak wygramy z Czarnogórą i San Marino, to sytuacja w grupie znów się zmieni. Nie jesteśmy w stanie wygrać z Ukrainą czy Anglią na wyjeździe? Przecież Ukraina prawie to zrobiła na Wembley! Kilka punktów zgubiliśmy, bo można było pokonać Anglię czy Mołdawię. Ale jeśli wygramy wszystkie mecze do końca eliminacji, to pojedziemy na mundial do Brazylii.
Z tym może byc jednak problem. Podoba się panu styl pracy Fornalika?
– Powiedziałem mu na wstępie: Waldek – rób tak, jak uważasz. Buduj po swojemu. I on tworzy ten zespół. Wprowadził nowych piłkarzy.
PRZEGLĄD SPORTOWY
Dossa Junior: Wolałem Legię od Rosji.
Niedługo gracie o Ligę Mistrzów. Dla pana to nic nowego. Rok temu z AEL Limassol był pan o krok od tych rozgrywek. U siebie wygraliście z Anderlechtem 2:1 po pana golu, ale potem było 0:2 na wyjeździe.
– Tak, na dodatek pierwszego straciliśmy w 82. minucie. Pamiętam tamtą noc, była bardzo smutna. Ale zakwalifikowaliśmy się do Ligi Europy, to był pierwszy taki sukces tego klubu.
Ucieszył się pan, gdy okazało się, że trafiliście na Steauę Bukareszt?
– To dość dobre losowanie, na pewno Steaua to zespół w naszym zasięgu. Ale obserwowałem jego grę w zeszłej edycji Ligi Europy i wiem, że jest to silna drużyna.
W poprzedniej rundzie mieliście ciężką przeprawę z Molde. Zgadza się pan, że w pierwszym spotkaniu nie zagrał pan najlepiej?
– Oczywiście, ani nie był to mój mecz życia, ani zespołu. Może byliśmy zestresowani. Z drugiej strony Molde też potrafi grać, regularnie występuje w pucharach, ma trenera Solskjaera. Pocieszające jest to, że nawet grając źle zremisowaliśmy.
Piłkarze posłuchali Bońka – zagrają w reklamie.
We wtorek o godzinie 10 na na plaży w Sopocie będą czekali przedstawiciele firmy Orange, którzy mają nakręcić film reklamowy z udziałem piłkarzy reprezentacji – Roberta Lewandowskiego, Kuby Błaszczykowskiego i Wojciecha Szczęsnego. Do poniedziałku nie było wiadomo czy zawodnicy pojawią się na planie. Teraz wiemy już, że tak, ale PZPN musi spełnić ich żądania – zmienić umowy ze sponsorami. Bunt naszych gwiazd przyniósł dobre rezultaty. Zawodnicy pokazali, że jeśli nie ugną się przed argumentem siły, mogą wprowadzić nieco profesjonalizmu do struktur związku. W najbliższym czasie, jeszcze przed meczem z Czarnogórą, mają zostać ustalone precyzyjne zasady dotyczące wykorzystania wizerunku. Chodzi głównie o dodatkowe wynagrodzenia dla piłkarzy podczas indywidualnych reklamówek. Lewandowski i Błaszczykowski nie chcieli początkowo wystąpić w filmie, bo zdaniem ich przedstawicieli firma Orange nadużywa umowy sponsorskiej.
Pogoń oferuje Robakowi 50 tys. zł miesięcznie.
Rozmowy są już bardzo zaawansowane, a Robak jest niemal w stu procentach zdecydowany na to, by odejść. Kilka dni temu odrzucił ofertę tureckiego Samsunsporu. Jednak Pogoń złożyła propozycję z gatunku tych nie do odrzucenia. Zawodnik miałby zarabiać około 50 tysięcy złotych miesięcznie. Do tego miałyby dojść premie. Piast we wtorek ma się spotkać z Danielem Weberem, menedżerem piłkarza. Wiele wskazuje na to, że gliwiczanie chcą złożyć kontrpropozycję. W przypadku odejścia Robaka musieliby postawić na Tomasa Docekala, bo Wojciech Kędziora nadal leczy kontuzję. – Spokojnie podchodzimy do sprawy. Pogoń oficjalnie oferty kupna Robaka nie złożyła, a jeśli on odejdzie, to mamy przecież innych. Zresztą ciągle będę się upierał, że u nas zawodnik może liczyć na dobrą płacę. Tyle tylko, że u nas ta kasa leży głównie na boisku – mówi nam prezes Piasta Jarosław Kołodziejczyk.