Po niestrawnych piątkowych przystawkach, które u delikatniejszych mogły powodować trwałe rozstrojenie żołądka, a na które idealnym lekiem okazało się danie główne w postaci meczów sobotnich i niedzielnych, czas na poniedziałkowy deser. Choć mecz Piasta i Zawiszy szlagierem nie jest, pół Polski dziś wieczorem nie nastawi tego meczu na swoich telewizorach, tak jednocześnie wszystko wskazuje na to, że zarezerwowanie sobie dziś czasu na ten mecz może okazać się strzałem w dziesiątkę.
Piast pokazał, ile można osiągnąć zwykłą, niedocenianą a jak się okazuje bardzo cenną i rzadko spotykaną w polskiej lidze cechą: normalnością. Zawisza marzy i ma ambicje, by być beniaminkiem w stylu zeszłorocznego Piasta, i generalnie podążać w dużej mierze wyznaczoną właśnie przez gliwicki klub ścieżką. Podobnie rozsądnie dysponuje się w Bydgoszczy pieniędzmi, podobnie nie przepłaca się zawodników, nie wyznaje się popularnej przez lata zasady w stylu „nikt nie zapłaci ci tyle, ile obieca ci Widzew”. W takiej perspektywie mecz ten nabiera wymiaru swoistej rywalizacji „mistrza z uczniem”, Zawisza prowadzony jest bowiem w taki sposób, by docelowo znaleźć się tam, gdzie właśnie znajduje się Piast.
Po drugie, choć to dopiero czwarta kolejka, a mecz ten w najlepszym wypadku wart jest 2 lub 1.5 punkta, to oba zespoły naprawdę mają o co walczyć. Piast polubił spoglądanie na rywali z górnych miejsc tabeli. Poznał ten smak, męczenie się w środku stawki mu zbrzydło i nikogo już nie zadowoli, cele się zmieniły. Dlatego fakt, że dziś można wskoczyć na podium będzie ekipę Brosza mocno motywował, sennego tempa z ich strony nie należy się spodziewać; nie jest przypadkiem przecież, że póki co w tym sezonie mecze z udziałem Piasta przynosiły sporo bramek i niezłe widowiska. Zawisza walczy natomiast o pierwsze zwycięstwo w sezonie, który zaczęli rozczarowująco, poniżej potencjału kadrowego. Wydłużenie serii do czterech meczów bez wygranej może nie wywołałoby w Bydgoszczy burzy, ale znając polską ligę „deszcz mógłby zacząć padać”. Taka długa seria bez zwycięstwa po prostu ciążyłaby też zawodnikom, tym trudniej później byłoby ją przerwać.
Styl gry Zawiszy ma odmienić zaciąg graczy zza granicy. Dziś bardzo możliwe, że szansę na debiut otrzyma środkowy obrońca Andre Micael, który papiery na granie na pewno ma, nawet na stanie się wyróżniającym defensorem ligi. Jeszcze więcej spodziewają się w Bydgoszczy po Brazylijczyku Luisie Carlosie, który na pewno jak na polską ligę może okazać się zawodnikiem nieprzeciętnym, szczególnie że miałby z kim pograć z przodu – Vasconcelos też do frajerów przecież się nie zalicza; dziś jednak nie ma co się spodziewać Brazylijczyka na boisku, nie znalazł się jeszcze w kadrze na mecz w Gliwicach. Tam natomiast sen kibicom z powiek spędza „Robakgate”. Nie ma chyba takiego bywalca stadionu na ul. Okrzei, który nie chciałby Robaka oglądać na dłużej w zespole, jednak biorąc pod uwagę jak skonstruowany jest kontrakt byłego widzewiaka, jego przyszłość w zespole stoi pod poważnym znakiem zapytania. Dziś kolejny raz napastnik Piasta będzie miał okazję do poprawienia swojej karty przetargowej, czy to w negocjacjach z aktualnym klubem, czy też z innymi kontrahentami. Na pewno kibice czuli by się pewniej z Robakiem na pokładzie, bo choć Brosz mówi o Collinsie, że „to jest zawodnik o nieprawdopodobnych wręcz potencjale piłkarskim”, to wciąż nie wiadomo kiedy będzie miał on okazję zameldować się na boisku.
Zajrzyjmy jeszcze do naszego bukmachera

Kliknij aby się zarejestrować i obstawić zakład >>
Faworytem meczu jest naturalnie Piast, po przyzwoitym kursie 1.75. Na zakład powyżej 2.5 bramek mamy kurs 2.10, a pamiętajmy, że Piast w tym sezonie nie rozegrał jeszcze ani jednego meczu, w którym nie padłyby co najmniej 3 bramki.
