Młody Portugalczyk z najwyższej ligi chce grać w Zawiszy. Znak czasów?

redakcja

Autor:redakcja

06 sierpnia 2013, 13:28 • 3 min czytania

Czy w miarę młody Portugalczyk, który regularnie gra w swoim kraju i to w najwyższej lidze, może chcieć przyjechać do Polski? Parę lat temu napisalibyśmy – chyba na wycieczkę. Trudniej było sobie wyobrazić, że ktoś taki mógłby u nas grać w piłkę. No, może w Legii, Lechu czy Wiśle, po transferze ze słabszego klubu – w porządku. Ale w drużynie beniaminka bez wielkich perspektyw, ani pieniędzy? Niewykonalne. Czasy się jednak zmieniają i rynek się zmienia. Niekoniecznie ten polski, bo to raczej nie my staliśmy dla Portugalczyków tak atrakcyjni piłkarsko, tylko oni nie są dziś aż tak konkurencyjni finansowo, jak nam się wydaje.
Andre Micael, 24-letni środkowy obrońca Olhanense, pojawił się wczoraj w Bydgoszczy i niedługo prawdopodobnie podpisze kontrakt z Zawiszą. W Portugalii nawet już przesądzają, że tak się stanie i informują, że rozwiązał dotychczasową umowę, która miał obowiązywać go do końca sezonu. Na papierze Micael wygląda dosyć obiecująco. Nie jest to być może materiał na gwiazdę całej ligi, bo jakoś nie widać, żeby biło się o niego pół portugalskiej ligi i jeszcze kilka krajów ościennych, ale na solidne wzmocnienie Zawiszy, przy jego potencjale i aktualnych celach, jak najbardziej.

Młody Portugalczyk z najwyższej ligi chce grać w Zawiszy. Znak czasów?
Reklama

W poprzednim sezonie – 24 występy w Olhanense i 22 w pełnym wymiarze czasowym. Sezon wcześniej -głównie trybuny i ławka, ale też poważniejsza kontuzja. W sumie w karierze: 32 mecze w ekstraklasie, 15 na zapleczu i jeszcze więcej w niższych ligach jako zawodnik Moreirense. Właśnie grając dla tego klubu w 2011 roku wpadł w oko miejscowym skautom. Zebrał m.in. bardzo dobre recenzje po pucharowym meczu z FC Porto. Chciało go Pacos Fereira, ale bardziej naciskało Olhanense, poszukujące zastępcy Jardela, który miał trafić do Benfiki Lizbona. Micael podpisał długi kontrakt, kosztował 200 tysięcy euro.

W jego CV, tak na pierwszy rzut oka, nie ma żadnego haczyka. Ciągle jest w miarę młody, zdrowy i w rytmie meczowym – jeszcze w kwietniu miejscowa prasa podkreślała, że był najlepszym piłkarzem Olhanense w meczu z Benficą. Wysoki i jak przynajmniej wynika ze skrótów, które widzieliśmy, bardzo aktywny przy stałych fragmentach (choć strzelił w ten sposób tylko jednego gola w ostatnim sezonie).

Reklama

Rzecz w tym, że finansowy kryzys nie wybiera. Uderza w każdym zakątku Europy i nie wszyscy są na tyle mocni, żeby się przed nim obronić. Portugalczycy grający w słabszych klubach zarabiają dziś naprawdę niewielkie pieniądze. Możemy być dla nich ciągle mało interesujący piłkarsko, ale coraz częściej możemy konkurować z nimi finansowo. Niedawno rozmawialiśmy z Marcinem Kuźbą, który jako skaut jeździł do Portugali oglądać piłkarzy dla Wisły. I on mówi tak: – Mieliśmy w raportach kilku zawodników, którzy potem trafili do naprawdę dużych klubów. W Pacos Fereira bardzo podobał nam się Pizzi. W Coimbrze oglądałem Edera, który dzisiaj jest w Bradze. Napastnik Lica trafił do Porto. Wielu z tych piłkarzy grało wtedy w przeciętnych klubach. Zarabiali na poziomie pięciu, ośmiu tysięcy euro miesięcznie.

Jedni trafią do Porto albo Benfiki, inni – jak być może Micael – są na to za słabi. Ale niekoniecznie zbyt nędzni, by grać o utrzymanie w polskiej Ekstraklasie. Radosław Osuch, cokolwiek o nim powiedzieć, zdaje się to bardzo dobrze rozumieć. W efekcie, mamy już w Zawiszy podstarzałego Bernardo Vasconcelosa, który – jak twierdzą niektórzy – ostatnio najczęściej wbijał piłki do siatki z dwóch metrów, ale jednak został królem strzelców ligi cypryjskiej (spróbujmy wyobrazić sobie w podobnej sytuacji na Donalda Djousse…). Mamy też Herolda Goulona, który z jednej strony sprawia wrażenie tak powolnego i ślamazarnego, że mógłby nie poradzić sobie w żadnej naprawdę poważnej lidze. Ale jednocześnie jest niesamowicie silny, ma wizję, chcę grać do przodu i to w Ekstraklasie powinno wystarczyć. Tym bardziej nie zdziwimy się, jeśli Portugalczyk Micael, jeśli podpisze kontrakt, wystarczy by rozbić duet stoperów Strąk – Skrzyński.

Prawda, że niesamowite wyzwanie?

Najnowsze

Hiszpania

Były piłkarz o pobycie w Barcelonie: „Nie chciałem z nikim rozmawiać”

Braian Wilma
0
Były piłkarz o pobycie w Barcelonie: „Nie chciałem z nikim rozmawiać”
Reklama

Weszło

Reklama
Reklama