Tekst czytelnika: O tym, jak nie wszedłem na Legię i jak daleko nam do Europy…

redakcja

Autor:redakcja

05 sierpnia 2013, 12:24 • 3 min czytania

W dniu dzisiejszym, sobota 3.08, byłem w Warszawie. Powodem wizyty była pewna impreza motoryzacyjna, w czasie której kolega będący kibicem Legii zaproponował pójście wieczorem na mecz Legii z Podbeskidziem. Pomyślałem, dlaczego nie? Jestem ze Śląska, nigdy specjalnie się na Łazienkowską raczej nie pofatyguję, a zobaczenie meczu na żywo będzie fajnym zwieńczeniem wycieczki.
Kolega kibic Legii zabrał mnie ok godz.14 na Łazienkowską 3, abym mógł wyrobić sobie kartę kibica oraz kupić bilet. Po odczekaniu paru minut w kolejce, miła pani w biurze najpierw zapytała mnie czy jestem obcokrajowcem. Gdy zorientowała się, że raczej nie, zapytała skąd jestem. Na odpowiedź, że ze Śląska zakomunikowała, że w tym przypadku karty nie wyrobię ponieważ jest zarządzenie które mówi, że ludziom zameldowanym w województwie w którym gra klub będący przeciwnikiem Legii w danym dniu karty się nie wydaje. Zdziwiłem się bardzo. Gdyby Legia grała z Lechem lub Widzewem, to mecz bym zobaczył, ale z Podbeskidziem nie. Powiedziałem, że mecz chcę zobaczyć wśród kibiców Legii, że nie jestem przestępcą/kibolem karanym za coś tam itd. Pani było przykro, ale karty wydać mi nie może.

Tekst czytelnika: O tym, jak nie wszedłem na Legię i jak daleko nam do Europy…
Reklama

Pierwszy raz w życiu poczułem się jako obywatel dyskryminowany ze względu na pochodzenia, miejsce urodzenia czy adres zamieszkania. W mediach w ostatnim czasie dużo było artykułów o tym, jaka ta Legia już europejska, jak otwarta na ludzi, jaki to Bogusław Leśnodorski zacny prezes. Legia coraz częściej jest przyrównywana do europejskich marek, kibic ma być klientem, klub ma wychodzić naprzeciw, a wizyta na stadionie ma być atrakcją. Po dzisiejszym dniu osobiście się przekonałem, że do Europy dalej nam daleko. A przynajmniej Legii. Dlaczego, ja – „Janusz”, zwykły człowiek, nie mogę wejść z ulicy, nabyć biletu i zobaczyć meczu? Dlaczego traktuje się mnie jako potencjalne zagrożenie tylko dlatego, że mieszkam tam gdzie w okolicy istnieje klub, z którym akurat mierzy się Legia?

Dodam, że mieszkam w mieście oddalonym do Bielska- Białej o 100 km, a mój związek emocjonalny z Podbeskidziem jest żaden. Zresztą jakie to ma znaczenie? Czy Legia nie strzela sobie w stopę? Czy sama sobie nie robi czarnego PR-u, czy sama na własne życzenie nie traci pieniędzy? Takich ludzi jak ja mogło dziś być i 100 osób. 10 zł karta kibica, 33 zł bilet, do tego jakiś napój, przekąski. Legii może tym sposobem przechodzić w dniu meczowym kilka tysięcy złotych? Mało? Może Legia jest tak bogata i ma tylu kibiców, że na Januszów może się wypinać i wymyślać sobie swoje bzdurne regulaminy czy przepisy.

Reklama

Czuję się zniesmaczony i zażenowany całą sytuacją. W życiu bym się nie spodziewał, że ktoś może dać mi odczuć że mogę być dla kogoś zagrożeniem czy niebezpieczeństwem. Na jakiej podstawie Legia wprowadza sobie swoje przepisy i czy one nie łamią moich swobód obywatelskich i Konstytucji? Myślałem, że w XXI w. będę mógł w Polsce na nowym stadionie zobaczyć mecz tak samo łatwo i przyjemnie jak np. w Dortmundzie, gdzie zobaczenie meczu jest równie proste jak wejście do kawiarni czy restauracji. Polska pod względem dostępności meczów piłkarskich nadal jest dzikim krajem, a takim postępowanie władze klubów na pewno nie zapełnią swoich obiektów.

KAROL

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama