Burkhardt ostrzega Piasta, Osuch nikomu się nie kłania, Kogut o sprawie Kowalczyka

redakcja

Autor:redakcja

18 lipca 2013, 08:35 • 12 min czytania

Zapraszamy na czwartkowy przegląd, w którym zaglądamy do sześciu codziennych tytułów w poszukiwaniu ciekawych materiałów.

Burkhardt ostrzega Piasta, Osuch nikomu się nie kłania, Kogut o sprawie Kowalczyka
Reklama

FAKT

Avram Grant dla Faktu: Chciałem Lewandowskiego w West Hamie.

Reklama

Co sprowadza pana znowu do Polski?
– Mam tu swoje korzenie i wielu przyjaciół. Przyjeżdżam do Polski bardzo często – tym razem na wesele mojego kolegi. Piękna uroczystość, bardzo tradycyjna. Zupełnie inna niż w Izraelu, USA, Anglii…Ludzie byli bardzo szczęśliwi, dobrze się bawili. Zostałem prawie do rana. Czy była wódka? Ja akurat nie piję, ale inni byli bardzo pijani (śmiech).

Stara się pan o polskie obywatelstwo?
– Tak. Mój ojciec, dziadek i pradziadek byli Polakami. Historia mojej rodziny w Polsce liczy sobie kilkaset lat. Myślę, że mój ojciec chciałby, abym miał polski paszport. Wiedział, że często tu przyjeżdżam, większość mojej rodziny jest tu pochowana. Mój ojciec by tego chciał. Teraz sprawdzamy jaka jest sytuacja. Zobaczymy. Nie chcę na ten moment zbyt wiele mówić. Po prostu to rozważam. Mój ojciec stąd pochodził, ja też czuję się tu dobrze, moje dzieci były w Polsce kilka razy.

Czy to oznacza, że może się Pan przeprowadzić do Polski?
– Ja i tak bardzo dużo podróżuję, jestem tu często. Rozważam kupienie mieszkania w Warszawie.

Felieton Andrzeja Iwana: Legia da radę, boję się o Śląsk.

Z niecierpliwością czekam na występy polskich drużyn w europejskich pucharach. Największe oczekiwania mam w stosunku do Legii, chyba jak każdy obiektywny kibic w Polsce. Pierwsza runda to formalność, nawet nie ma sesnu o tym mówić. Liczę na to, że Legia odczaruje dla nas Ligę Mistrzów i zagra w fazie grupowej. Uważam, że wszyscy musimy jej kibicować, bo to sprawa ważniejsza niż lokalne podziały.
To kwestia postrzegania nas w poważnej piłce i otwarcie drogi dla innych, zdobycie punktów w rankingu. Bardzo ważna rzecz. Zastanawiacie się pewnie, czy Legia w obecnym składzie personalnym jest w stanie podołać takiemu zadaniu. Myślę, że tak. Jasne, wzmocnienia, których dokonano w Warszawie to nie były trzy, cztery transfery piłkarzy, jacy od razu posadziliby konkurentów na ławkę, ale jednak dadzą oni pewną jakość i wierzę, że pomogą w awansie. Europejskie puchary to czas brutalnej weryfikacji umiejętności. Nie chcę słuchać o tym, że jesteśmy przed sezonem, bo przecież gdybyśmy byli w jego trakcie, to pewnie zawodnicy zasłanialiby się zmęczeniem. Nie,nie,nie.

Marcin Burkhardt ostrzega piłkarzy Piasta: Będzie wam bardzo ciężko

W ubiegłym sezonie Piast Gliwice był rewelacją ekstraklasy i po raz pierwszy w historii zagra w europejskich pucharach. Tę przygodę zaczyna już dzisiaj w Azerbejdżanie, meczem z Karabachem Agdam. „Bury” wie, co mówi, bo jeszcze niedawno grał w lidze azerskiej. Był piłkarzem zespołu Simurq Zaqatala i miał okazję mierzyć się z Karabachem. – Graliśmy z nimi dwa albo trzy mecze. Pamiętam, że na wyjeździe przegraliśmy 1:2 i głównie biegaliśmy za piłą. To bardzo mocny zespół. Mają świetnego rozgrywającego i dobrych skrzydłowych. Grają ładną dla oka, techniczną piłkę. Kiedyś mogliśmy się śmiać z Azerbejdżanu, ale teraz to nie jest już żaden dziki kraj. Tutaj nawet Hiszpanie przyjeżdżają grać w piłkę – opowiada Faktowi Burkhardt.

RZECZPOSPOLITA

Większy tekst o Cracovii przed Ekstraklasą.

– Każdy trener ma swoją Cracovię – mówił trener Rafał Ulatowski, tłumacząc dlaczego po zwolnieniu z Krakowa przez długi czas nie mógł znaleźć pracy. Cracovia to klub-symbol, jeden z nielicznych w Polsce, które płacą na czas, mają piękny stadion i niezłych piłkarzy, ale nie potrafią osiągnąć oczekiwanych sukcesów. Cracovia wróciła do ekstraklasy w 2004 roku po dwudziestu latach tułania się w niższych ligach. Właściciel klubu Janusz Filipiak mówił, że taki sukces w jego hierarchii stoi wyżej od stworzenia firmy ComArch. Przez osiem lat w ekstraklasie drużyna niczym się jednak nie wyróżniła, zwiedzała dolne rejony tabeli, kolejni dyrektorzy sportowi pudłowali z transferami, brakowało zrozumienia z trenerami i w końcu Cracovia spadła. Wojciech Stawowy wprowadził ją do ekstraklasy wtedy, wprowadził i teraz, zaledwie po roku gry w pierwszej lidze, ale nie ma już tak mocnej pozycji, jak kiedyś. Filipiak nie proponuje mu już dziesięcioletniego kontraktu i chociaż teraz zaprzecza, pod koniec sezonu szukał dla niego zastępcy. Cracovia awansowała rzutem na taśmę, wykorzystując słabość Termaliki, która straciła punkty w końcówce. Stawowy nie był pewny posady nawet po zakończeniu rozgrywek. Do pracy w Krakowie przymierzani byli Michał Probierz i Piotr Stokowiec. Mówiło się nawet o Tomaszu Hajcie.

GAZETA WYBORCZA

Jakub Kosecki po środowym meczu pucharowym.

W szatni było gorąco? W pierwszej połowie graliście bardzo słabo, w drugiej dużo lepiej…
– W szatni były ostre słowa, ale nie powiem jakie. To zostanie między nami. Nie graliśmy tego, co byśmy chcieli, tylko to, co chciał rywal. Wdaliśmy się w ich gierkę. A potrafimy przecież grać lepiej nawet niż w drugiej połowie. Ale spokojnie. To dopiero początek sezonu, najważniejsze, że wygraliśmy. A pierwsza połowa była rzeczywiście fatalna. Po prostu nam nie wyszła, ale w porę się ogarnęliśmy, i tyle. Optymistyczne po tym meczu jest to, że wiem, że umiemy grać o wiele lepiej. No i wynik, chociaż nerwów było co niemiara.

Legia może być pewna awansu do trzeciej rundy?
– Ten wynik chyba rozstrzyga rywalizację, ale na pewno nie wyjdziemy na boisko z przeświadczeniem, że awans nam się od razu należy. Walijczycy potrafią grać. Pokazali to w pierwszej połowie, zrobili trochę „smrodu”, ale daliśmy sobie z tym radę. The New Saints było na pewno mocniejsze niż media ich przedstawiały. Nazywano ich „kelnerami”. Tak nie można. Mam pełen szacunek do każdego przeciwnika i wiedziałem, że będzie ciężko.

O piłkarzach z Wysp Brytyjskich mówi się, że grają przede wszystkim twardo. Ty nie masz wyjątkowych warunków fizycznych. Było ciężko?
– Kilka razy mnie sfaulowali, ale miałem asystę i strzeliłem gola. Z tego jestem zadowolony, z gry mniej, bo umiem grać dużo lepiej i nasz zespół też.

Angielski futbol w Mławie, czyli co czeka Polonię w IV lidze.

-Trawa powyżej kostek, słaby poziom sędziowania, a czasami dwa pomieszczenia imitujące szatnie, bo jedno jest tak małe, że nie mieści się w nim cała drużyna. – Ale pograć w piłkę tam się da – mówi Mierzyński. – Piłkarsko to nie folklor – jest kilka drużyn, które podchodzą do gry solidnie – dodaje. Kto jest groźny? – Na awans napinać się będą Błękitni Raciąż, MKS Przasnysz, Narew Ostrołęka i Bug Wyszków – ocenia były szkoleniowiec rezerw Wisły. – Tym drużynom na pewno nie jest w smak, że Polonia wylądowała w IV lidze. Będzie im trudniej awansować – przewiduje. A z kim Polonii powinno być najłatwiej? – Z Amatorem Maszewo – mówi Mierzyński. – Oni dopiero awansowali do IV ligi. Znam trochę te realia i myślę, że to będzie taki dostarczyciel punktów dla wszystkich, nie tylko dla Polonii – wyjaśnia. Zdaniem trenera kluczowe w IV lidze jest dobre przygotowanie fizyczne, które w dużej mierze decyduje o wynikach. – Większość kładzie tutaj nacisk na siłę. Motoryka w tej lidze jest kluczowa, ale jeśli zespół jest techniczny, jeśli ma opracowanych kilka wariantów taktycznych w defensywie i ofensywie, to się obroni. Nawet grając juniorami – zaznacza jednak szkoleniowiec. To tak, jakby nowoczesny, kolorowy telewizor zamienić na czarno-biały – Zbigniew Mierzyński, trener, który przez ostatnie dwa lata prowadził w IV lidze rezerwy Wisły Płock, mówi o tym, czego może się w tych rozgrywkach spodziewać Polonia.

SPORT

Kosznik jednak w Górniku? Wczoraj trenował w Zabrzu.

Górnik Zabrze już w piątek rozpocznie nowy sezon. Trener Adam Nawałka będzie się musiał sporo nagłowić nad zestawieniem defensywy. Niewykluczone jednak, że sprawę ułatwi mu transfer Rafała Kosznika. Zawodnik, który próbuje odejść z GKS-u Bełchatów trenował wczoraj w Zabrzu. Nawet jeśli trafi do Górnika, to wątpliwe, by stało się to przed meczem z Wisłą. Będzie więc problem. Nie bardzo jest bowiem komu zagrać u boku Adama Dancha – Oleksandr Szeweluchin i Antoni فukasiewicz narzekają na urazy. Do środka będzie więc przesunięty Seweryn Gancarczyk. To stwarza natomiast lukę na boku. Może w nią wskoczyć wracający z wypożyczenia do GKS-u Tychy Maciej Mańka. Jest też możliwość, że zadebiutuje w Górniku Tomasz Wełnicki, który może zagrać na stoperze. Pewne jest natomiast, że za ich plecami będzie stał Pavels Steinbors – nowy bramkarz zabrzan.

Prezes Piasta Gliwice: Jesteśmy jakby we mgle.

Kołodziejczyk jest z zespołem w Azerbejdżanie, gdzie dziś Piast zadebiutuje w europejskich pucharach. – Gorąco, duszno. W skrócie – 40 stopni Celsjusza. Mamy za to świetny hotel. Swoją drogą, imponująco prezentuje się tu mnóstwo budynków. Można powiedzieć wręcz, że pieniądze leżą tu na ulicy. Stadion, na którym zagramy, to z kolei taki typowy obiekt w arabskim stylu – opowiada. Szczęśliwie, po problemach z wylotem z Polski, na miejscu nie było już żadnych kłopotów. Wszystko szło szybko i sprawnie. – Bywa, że odprawa wizowa jednej osoby trwa godzinę, tymczasem w naszym przypadku te 60 minut zabrała odprawa całej 40-osobowej ekipy. Nie ma co, sprawili się na piątkę. Byliśmy naprawdę miło zaskoczeni i nawet podziękowałem już za to w ambasadzie – podkreśla prezes gliwiczan. Najważniejszy będzie dziś jednak wynik. Sam Kołodziejczyk nie wie, czego się spodziewać po zespole. – Nie powiem, jaki wynik mnie zadowoli, bo choć Piast ma kilkudziesięcioletnią tradycję, to jednak doświadczeniami z europejskich pucharów nie dysponuje. Nie wiemy, jak będzie, bo nie mamy punktu odniesienia. Jesteśmy jakby we mgle.

DZIENNIK POLSKI

Tekst o aresztowaniu Macieja Kowalczyka.

– Nie było mnie na meczu i o wszystkim dowiedziałem się przez internet. Na razie nie podejmujemy żadnych kroków, bo nie mamy żadnych oficjalnych informacji z krakowskiej prokuratury – mówił nam wczoraj rzecznik prasowy Olimpii Arkadiusz Paterek, dodając: – Na piątek zwołane zostało posiedzenie zarządu klubu, ponieważ do tego dnia powinniśmy już uzyskać oficjalne informacje na temat naszego zawodnika. Zatrzymanie K. ma mieć związek z ostatnimi dwoma, trzema latami, gdy występował w klubach z Sądecczyzny. Stanisław Kogut, senator RP i wiceprezes Kolejarza, którego barw K. bronił jeszcze kilka tygodni temu, twierdzi, że organy ścigania nie kontaktowały się z nikim z klubu w trakcie śledztwa. – Gdybym miał chociaż jedną taką informację, Maciek od razu przestałby u nas grać. Jestem w szoku, że do czegoś takiego mogło w ogóle dojść. Większość naszych piłkarzy mieszka zawsze w Nowym Sączu [Stróże od Nowego Sącza dzieli ok. 30 km], a nie jesteśmy w stanie dorosłych chłopów prowadzić za rączki – senator Kogut jest wyraźnie poruszony całą sprawą. – Nie chcę rozstrzygać o winie Maćka, bo od tego są odpowiednie służby, ale jeśli to się potwierdzi,będę w jeszcze większym szoku – to morderczy i bandycki interes. Ludzie działający w biznesie narkotykowym powinni być wyeliminowani ze społeczeństwa. Mało rodzin ma przez to problemy? Przecież piłkarze naprawdę nieźle zarabiają! Naprawdę trzeba dorabiać na boku? – pyta retorycznie polityk PiS.

SUPER EXPRESS

Rozmowa z Miłoszem Przybeckim.

Z ilu klubów miałeś oferty?
– Z tylu, że nie dałoby się ich policzyć na palcach jednej ręki (śmiech). Miałem twardy orzech do zgryzienia, ale nie żałuję, że wybrałem Zagłębie. To solidny klub, w którym będę mógł skupić się tylko na grze w piłkę.

Przyzwyczaiłeś się już do normalności, jaka jest w Lubinie?
– Tutaj nie da się znaleźć nawet jednego powodu, by na coś narzekać. A w Polonii czasami było naprawdę ciężko. Gdy przez wiele miesięcy nie widziałem należnych mi pieniędzy, zastanawiałem się, kiedy to wszystko się zmieni, kiedy będzie normalnie. I się doczekałem – właśnie teraz, w Zagłębiu.

Z jakimi uczuciami wspominasz pobyt w Polonii?
– Tylko z dobrymi. O tym, co było złe, staram się nie myśleć, bo po co zaprzątać sobie głowę? Było, minęło. Zresztą pomijając wszystkie problemy z finansami, to Polonia dała mi bardzo wiele. Dzięki niej się wypromowałem, dostałem okazję zaprezentowania się szerszej publiczności. No i pojawiły się oferty transferowe.

Wyjazd do zachodniego klubu był możliwy?
– Gdybym tylko chciał, byłbym teraz za granicą, bo miałem takie oferty. Ale uznałem, że jest na to jeszcze za wcześnie. Chciałbym nabrać doświadczenia w Ekstraklasie i dopiero potem wyjechać.

„Kolejorz” zetnie fińskie sosny?

Słowo „honka” po fińsku oznacza „sosna”. Czy więc Lech zetnie fińskie sosny? – Mam nadzieję, że tak, choć teraz wszyscy w Finlandii patrzą na ten zespół i oczekują niespodzianki. A wszystko przez tę nieszczęsną pierwszą rundę. Inter Turku przegrał z zespołem z Wysp Owczych, Mariehamn uległo drużynie z Azerbejdżanu, a Turun Palloseura padł w starciu z Luksemburczykami. Już dawno nie było takiej katastrofy w fińskiej piłce – przyznaje Hamalainen, który jest pewien, że po dwumeczu z Lechem jego rodacy stracą ostatniego reprezentanta w Lidze Europy. – Honka jest w środku sezonu, bo w Finlandii gra się systemem wiosna-jesień, ale nie sądzę, aby to im specjalnie pomogło. Po pierwsze nasza przerwa była bardzo krótka, a po drugie graliśmy sparingi z dobrymi rywalami. Atutem Honki jest dyscyplina w grze, zespołowość, szczelna obrona. Minus to małe doświadczenie w europejskich pucharach. Mają tam jednego gracza z dużym CV, obrońcę Abdoullaye Meite z Wybrzeża Kości Słoniowej, jednak na Lecha to nie wystarczy. Jeśli zachowamy koncentrację, to ich wypunktujemy – zapowiada Hamalainen, który poza celem sportowym z „Kolejorzem” ma inny, równie ambitny – opanować język polski.

PRZEGLĄD SPORTOWY

Właściciel Zawiszy: Nikomu się nie kłaniam.

Powiedział pan: „Gdyby Zbigniew Boniek nie został prezesem, nigdy byśmy nie awansowali”.
– Mogę powtórzyć to jeszcze raz. Za czasów Grzegorza Laty, w sześciu ostatnich meczach, zostaliśmy oszukani w skandaliczny sposób. I co mogłem zdziałać? Zrobiono wszystko, by Zawisza nie awansował. Widziałem to, ale byłem bezradny. To, co wydarzyło się podczas meczu z Piastem, było kryminałem. Jurado doznał kontuzji, był opatrywany poza boiskiem. Nasz bramkarz podawał do obrońcy, który przyjmował ją tyłem. Nagle został zaskoczony przez Jurado, któremu sędzia Borski – sam się zgłosił, by ten mecz prowadzić – pozwolił wbiec na boisko. Przecież wiadomo, że wraca się na murawę od środka, albo gdy piłka jest po drugiej stronie boiska. Ale nie na 20 metrze, kiedy można ją przejąć! No i Jurado przechwycił piłkę i strzelił gola. Minutę później padła druga bramka i było po meczu. Tak rok wcześniej przegraliśmy awans. W sposób wyjątkowo nieuczciwy.

Po takich stwierdzeniach znów może mieć pan kłopoty. Za słowa, że Leo Beenhakker handlował w Polsce żywym towarem, musiał pan przeznaczyć 75 tys zł na cele charytatywne. Niewyparzony język trochę już pana kosztował.
– W porównaniu z inwestowaniem w klub, to jakieś drobne. Mogłem przeprosić Beenhakkera, ale jako człowiek honoru powiedziałem, że tego nie zrobię. Jak się potem okazało, Holender swój ukochany Feyenoord doprowadził do ruiny. Prezes holenderskiego klubu oświadczył, że doszło do dość dużych nadużyć, chyba na 4 miliony euro. Okazało się więc, że w moich słowach było sporo prawdy.

Sobota: Nie przesądzam, że wyjadę.

Jaka będzie pana przyszłość? Dostał pan propozycję przedłużenia kontraktu ze Śląskiem Wrocław, ale chcą też pana w klubach z ekstraklasy greckiej i rosyjskiej.
– Propozycji ze Śląska, takiej „czarno na białym” jeszcze nie dostałem. Nie wiem, co proponują władze klubu, dlatego trudno mi się do tego ustosunkować.

Prezes Waśniewski zapewnia, że ofertę nowej umowy złożył. Na ręce pańskiego menedżera Marka Citki.
– Mnie menedżer jeszcze tego nie przekazał. Pewnie w najbliższych dniach to zrobi. Miałem już głowę pełną myśli, co teraz robić, ale przynajmniej na tą chwilę tematem numer jeden jest dla mnie mecz Śląsk – Rudar.

Kiedyś jednak ten Śląsk z pucharów odpadnie i trzeba będzie pomyśleć o przyszłości.
– We Wrocławiu jest mi dobrze. Spędziłem tutaj najlepsze lata w całej dotychczasowej karierze.

Najnowsze

Niemcy

Potulski rośnie w siłę, ale Mainz bez zwycięstwa w polskim meczu

Wojciech Piela
0
Potulski rośnie w siłę, ale Mainz bez zwycięstwa w polskim meczu
Reklama

Weszło

Reklama
Reklama