Siedem rzeczy, które… nie wydarzą się w nowym sezonie

redakcja

Autor:redakcja

16 lipca 2013, 16:19 • 4 min czytania

Mieliśmy już tekst o kodeksie postępowania w nadchodzącym sezonie. Była rozpiska z wnioskami z sezonu przygotowawczego i kilka punktów o tym, że w już za moment wejdziemy w rzeczywistość, w której Wojciech Stawowy stawia na tiki-takę, a Radosław Osuch postara się naśladować niezapomnianego Stanisława Płoskonia. No to teraz mała zamiana. Siedem rzeczy, które… NA PEWNO nie wydarzą się w nowym sezonie. Poniżej, w komentarzach, możecie dopisywać swoje propozycje.
1. Musiał nie spotka Radovicia w McDonaldzie – pierwszy – waży obecnie trzy kilogramy za dużo i przez to nie poprowadzi meczu Lechii z Barceloną. Drugi – ostatnio tyle razy został przetyrany w klubie za oponę na brzuchu, że raczej nie dla niego ostatnie McWrapy w McDonaldzie. Sfotografować w tej chwili obu, jak wpieprzają śmieciowe żarcie to byłoby coś, ale raczej się to nie wydarzy. „Rado” zdecydowanie woli inne przybytki, a Musiał, który kiedyś już raz spóźnił się na mecz, ma inne rzeczy na głowie niż w drodze do pracy podjeżdżać na mrożone bułki z colą.

Siedem rzeczy, które… nie wydarzą się w nowym sezonie
Reklama

2. Ł»aden napastnik Śląska nie przekroczy granicy dziesięciu goli – nie wierzymy w cudowną moc Marco Paixao, w lewą nogę Patejuka, ani w Sebino Plaku, który po przyjściu do Wrocławia sam przyznał, że nie jest typem super strzelca. Nie wierzymy, bo Śląsk to jedyny klub w Polsce, gdzie pieniądze na nowych napastników w ogóle nie przekładają się na liczbę goli. Dziesięć bramek… Magiczna bariera, której nie pokonali ani Voskamp, ani Diaz, ani wcześniej Sotirović. Ostatnim piłkarzem Śląska, który strzelił więcej niż dychę był niejaki Przemysław فudziński, tyle że było to 2008 rok i rozgrywki II ligi.

3. W Szczecinie nie zniknie zapach kiełbasy stadionowej – z roku na rok jest coraz lepiej, ale nie – to jeszcze nie ten moment. Kiełbasa była, jest i będzie. OK – na wielu nowoczesnych stadionach poszła w odstawkę, często wypierają ją hot-dogi, ale Szczecin to Szczecin. Byliśmy w tamtej rundzie na kilkunastu stadionach i chyba tylko tam poczuliśmy, co naprawdę znaczy kiełbasa stadionowa, zupełnie odrębny gatunek kiełbasy, którą kiedyś całkiem sprawnie promował Patryk Małecki. Te widoki Janusza z musztardą na wąsach, ten paraliżujący zapach z paleniska. Aż przypomina się Wodzisław, dawna stolica coli i kiełbasek.

Reklama

4. Radosław Mroczkowski nie powie żadnego ciekawego zdania – nie powie pewnie połowa jego kolegów po fachu (np. Brosz), ale patrząc na notowania azjatyckich bukmacherów, daliśmy Mroczkowskiego. Trenerskiego ciamajdę, na którego myśl widzimy te wszystkie bajki o optymalizacji i zrównoważeniu, o tym, że wygra lepszy albo, jakby to powiedział klasyk, że stawianie na młodzież jest szalenie ważne. „Mroczek” znany jest z tego, że nie mówi ciekawie albo nie mówi w ogóle. Jak wtedy, gdy podenerwowany Ukah – o czym mało kto wie – rzucił w niego kiedyś telefonem, a on nawet nie zareagował.

5. Mariusz Rumak nie będzie oglądał Legii – nie chcę nam się teraz przewidywać, czy trener Lecha, tak jak w poprzednim sezonie, zacznie doszukiwać się telewizyjnego spisku, manipulowania przy kalendarzu itd., ale znając życie już w trakcie pierwszych kolejek oznajmi, że meczów Legii nie ogląda i oglądać nie zamierza. Specjalnie dla niego zerknęliśmy w program telewizyjny. W sobotę o 18.00 może śmiało wybrać Magdę Gessler i jej Kuchenne Rewolucje na TVN-ie. Tydzień później natomiast w trakcie meczu Legii z Pogonią na TVP2 ma Festiwal Kabaretu w Koszalinie albo Obcy kontra Predator na Polsacie. Enjoy.

6. فukasz Surma nie pobije rekordu Marka Chojnackiego – możecie ściskać za niego kciuki, wysyłać zagrzewające SMS-y, ale szkoda waszego czasu, bo raz, że mało to interesujące, a dwa – absolutnie niewykonalne. Liga musiałaby mieć 38 kolejek, a Surma co tydzień – miejsce w składzie. Jedno i drugie nie nastąpi. Marek Chojnacki z 452 meczami w ekstraklasie na koncie może spać spokojnie. Surma, jeśli zagra jeszcze trzy mecze przeskoczy co najwyżej Janusza Jojkę.

7. Dolcan i Nieciecza nie awansują do ekstraklasy – Dolcan to wiadomo, bo tym razem nie doskoczy do czołówki i większą część sezonu przeczołga się na remisach z Brzeskiem albo Rybnikiem A Nieciecza – standardowo. Szybki lot w górę, rozbudzone apetyty i katastrofa w końcówce. Nie wiemy, czy będzie to jakiś samobój, czy gol bramkarza rywala w ostatniej minucie, ale to, że ostatecznie ekstraklasa nie zawita na pole kukurydzy jest bardziej niż pewne.

Najnowsze

Niemcy

Potulski rośnie w siłę, ale Mainz bez zwycięstwa w polskim meczu

Wojciech Piela
0
Potulski rośnie w siłę, ale Mainz bez zwycięstwa w polskim meczu
Reklama

Weszło

Reklama
Reklama