Po Pucharze Konfederacji opadły już emocje, więc hiszpańscy dziennikarze znów wzięli się za to, co podczas okienka transferowego zajmuje im najwięcej czasu. Spekulacjami. Wszystkich, jak zwykle, nie będziemy wam cytować, bo szkoda czasu, ale z dzisiejszych dzienników wybraliśmy kilka ciekawostek, na które z pewnością warto rzucić okiem.
Temat dnia w “Marce” to dziś Isco, czyli chyba największa nadzieja Realu Madryt, ale też reprezentacji Hiszpanii. Madrycki dziennik przeprowadził ankietę na temat przyszłości kadry i według 50% kibiców to Isco, biorąc pod uwagę młode talenty, powinien awansować do dorosłej drużyny (drugie miejsce – Thiago Alcantara 18%, trzecie – David de Gea – 6%). Co ciekawe, większość czytelników uznała, że Pepe Reina, David Villa, Fernando Torres, Alvaro Arbeloa i Raul Albiol nie zasługują na dalszą grę w reprezentacji, a 48% uważa, że Vicente del Bosque powinien przeprowadzić rewolucję (52% obstaje przy utrzymaniu obecnej kadry).
Na Isco natomiast liczą też kibice Realu, szczególnie kiedy będzie tworzył duet ofensywnych pomocników z Mesutem Ozilem. W zeszłym sezonie obaj zawodnicy zaliczyli łącznie 24 asysty i strzelili 31 goli. Jeśli Carlo Ancelotti będzie wystawiał obu w pierwszym składzie, Luka Modrić prawdopodobnie zostanie cofnięty do defensywnej pomocy, a ze składu wypadnie Angel di Maria.
Do Realu, zdaniem „Marki”, nie trafi natomiast w tym okienku Gareth Bale, za którego Tottenham oczekuje… 115 milionów euro. Ciężko też będzie ściągnąć Asiera Illarramandiego z Realu Sociedad, bo klub ten postawił sobie za cel awans do Ligi Mistrzów, a sprzedaż jednego z najważniejszych zawodników rozsierdziłaby też kibiców.
Transfer Neymara do Barcelony za 57 milionów euro to złoty interes, biorąc pod uwagę występy Brazylijczyka na Pucharze Konfederacji. Zdaniem menedżera piłkarskiego, Manuela Garcii Quillona, dziś „Ney” mógłby kosztować aż 40 baniek więcej, a Jose Maria Minguella, odpowiedzialny za transfery Maradony, Romario i Messiego do Barcelony stwierdził, że kluczowe było ściągnięcie Neymara przed turniejem, bo po takich rozgrywkach w przypadku zawodników tej klasy cena prawie zawsze idzie w górę, a nigdy w dół.
Diego Simeone jest wściekły, że Atletico zamiast się wzmacniać, nie ściągnęło do tej pory ani jednego piłkarza, a pozbyło się najważniejszego – Falcao. Argentyński trener udzielił głośnego wywiadu w stacji Fox Sports, w której wylał swoje żale na działaczy „Rojiblancos”. – Jeśli nie możemy wzmocnić składu, to wszystko, co osiągnęliśmy do tej pory, będzie trudne do rozwinięcia. W dalszym ciągu nie zastąpiliśmy Falcao, ale mam nadzieję, że wkrótce rozwiążemy ten problem. Wcześniej graliśmy w Lidze Europy, a teraz czeka nas Liga Mistrzów, a bez broni będzie ciężko. Nie oczekuję, że Atletico ściągnie zawodnika za 50 milionów euro, ale można wzmocnić skład bez ekonomicznego rozbijania klubu.
Ściągnięcie Thiago Silvy do Barcelony będzie – według “Sportu” – ekstremalnie trudne. Sam zawodnik wstępnie jest przekonany do wyjazdu, ale największe wyzwanie to próba przekonania działaczy Paris Saint-Germain do transferu. Chodzi oczywiście o pieniądze, ponieważ Francuzi zapłacili za Silvę aż 45 milionów euro, a rocznie na jego konto przelewają osiem baniek (teraz, po roku, miało być jeszcze więcej). Barca zamierza złożyć pierwszą ofertę opiewającą na 32 miliony, ale to może nie wystarczyć…
W temacie Thiago Silvy wypowiedział się też Gerard Pique, który udzielił „Sportowi” w miarę obszernego wywiadu. Jego zdaniem Brazylijczyk perfekcyjnie zaadaptowałby się do stylu Barcelony, podobnie zresztą jak Rooney, który ma warunki by być jednym z trzech najlepszych piłkarzy na świecie. Pique zapowiedział też, że chce zostać w Barcelonie, bo nie ma powodu, by miał odejść.
Niewykluczone, że już wkrótce z piłkarskiej mapy Hiszpanii zniknie Deportivo la Coruna. Prezes Augusto Cesar Lendoiro dostał bowiem ultimatum – ma 15 dni na dogadanie się z wierzycielami. Spadek klubu do drugiej ligi i zaległości w wypłatach tylko pogarszają jego sytuację i jeśli nie zostanie ona rozwiązana w najbliższych dwóch tygodniach, to Deportivo może zostać zlikwidowane. Pracownicy klubu w rozmowach z prasą nie dopuszczają jednak takiej możliwości.









