Kolejna ofiara podłych zagranicznych trenerów

redakcja

Autor:redakcja

02 lipca 2013, 23:18 • 1 min czytania

Sławomir Peszko dołączył do długiej listy piłkarzy uciśnionych. Wreszcie dowiedzieliśmy się, dlaczego w Anglii grał od święta, po minucie i dlaczego z reguły mecze oglądał z trybun. Odpowiedź jest banalnie prosta, przewidywalna aż do bólu: nie lubił go trener. Nikt nie wie, dlaczego, pozostali zawodnicy się dziwili, kibice klepali Sławka po plecach i mówili „nie przejmuj się, to nie twoja wina”, ale mendowaty trenerek myślał, że pozjadał wszystkie rozumy.
Mówiąc krótko – szkoleniowiec na złość babci odmroził sobie uszy. Tak bardzo Peszki nie lubił, tak bardzo w tej swojej antypatii pozostawał konsekwentny, że aż zrypał się z hukiem z ligi. Peszko więc teraz mówi: – Ten spadek, to nie ja!

Kolejna ofiara podłych zagranicznych trenerów
Reklama

Bo co złego, to nie on.

Dziwni są ci trenerzy, w imię jakichś prywatnych wojenek gotowi są zaryzykować własne kariery. Facet z pewnością widział w treningach, że Peszko może mu uratować tyłek, widział, że z nim w składzie w końcu wygra mecz. A mimo to uparcie stawiał na tych wszystkich patafianów, którzy ani wrzucić nie potrafili, ani strzelić.

Reklama

Przyszłość na szczęście przedstawia się kolorowo. Po spadku z niemieckiej pierwszej ligi do drugiej i z angielskiej drugiej do trzeciej, teraz Sławkowi marzy się Serie A. Oznajmił, że najbardziej lubi Juventus Turyn.

Najnowsze

Reklama

Weszło

Reklama
Reklama