Po tym, jak kilka godzin temu napisaliśmy o rumuńskim przebierańcu, Sorinie Oproiescu, zakładaliśmy, że Wisła Kraków zachowa resztki profesjonalizmu i podejmie w tym kierunku konkretne kroki. Mogłoby to być jakieś długie wytłumaczenie, przyznanie się do błędu albo po prostu krótka informacja o odesłaniu oszusta na drzewo. Mogłoby, gdyby ktoś w Wiśle miał jaja. Albo oczy, bo po tym, co przeczytaliśmy w oficjalnym oświadczeniu na temat Oproiescu, zaczynamy w to wątpić.
Przeczytajmy to jeszcze raz:
Decyzja o testach tego zawodnika została podjęta na podstawie rekomendacji managera piłkarza oraz zebranych materiałów wideo. Dlatego też klub zdecydował się zaprosić Sorina na kilkudniowe testy do Grodziska Wielkopolskiego. Podobna praktyka została uprzednio przyjęta także w przypadku Emmanuela Sarkiego.
Rekomendacja managera… Zebrane materiały video… To nieprawdopodobne, że klub, który chce od tego sezonu wyglądać na poważny, karmi ludzi takim bełtem. Czy ktoś tam w ogóle ma oczy? Jak można analizować materiały video i nie zauważyć, że gość jest raz niski, raz wysoki, a w co drugiej akcji gra w innych barwach. Czy Zdzisław Kapka w ogóle pochylił się nad tymi materiałami?
Śmierdzi to jakimś wałkiem, ale oczywiście w Wiśle wszyscy postanowili milczeć. Sorin skasował filmy z Youtube’a, w Internecie nie ma też już jego strony na Wikipedii. A Kapka zamiast włączyć telefon, każe rzecznikowi wysyłać jakieś marne oświadczenia. Absurd i kompromitacja. Brakuje tylko wypowiedzi Franka, który prawdziwość Rumuna oceniłby pewnie po tym, jak wchodzi po schodach.