Wiedzieliśmy, że z Wisłą nie jest dobrze. My, Andrzej Iwan, chyba każdy, kto jest wyposażony w oczy, uszy i w miarę trzeźwy umysł – Biała Gwiazda to raczej gwiazda spadająca, niż wschodząca. Ale przyznajemy, ta informacja nas zaskoczyła. Tak jak Lech otwiera nowe rynki ściągając piłkarzy z dość niepopularnych w Polsce państw i lig, tak i Wisła zapragnęła wytyczyć nowy szlak. Najpierw podpisała trenera, który przed momentem spuścił swój zespół do trzeciej ligi niemieckiej, potem syna jego kumpla, który włóczył się jeszcze niżej, a teraz testuje… rumuńskiego studenta. Sorin Oproiescu z Politechniki Timisoara. Brzmi całkiem poważnie, prawda?
Ponoć reprezentant tamtejszej młodzieżówki, utalentowany typ. Tyle że – jak odkryli użytkownicy forum Wisły Kraków – z grą w Politechnice ma wspólnego tyle, co my z astronomią. W dodatku jego największą zaletą może być umiejętność obsługi Windows Movie Makera.
Na czym polega przekręt filmowca z Rumunii? Forumowicze z Wisły, konkretnie “K4millo”, powiedzieli “sprawdzam” i oto efekty ich śledztwa. Tak wygląda kompilacja Sorina, którą zarzucił na youtube “Sorinely007” czyli zapewne sam Sorin.
Jakieś dziwne, prawda? Raz jest niski, raz wysoki, do tego często zmieniają się barwy, w których występuje, ogółem… Wygląda to jakoś niespójnie. Śledczy z wiślackiego forum wypatrzyli, że stadion, na którym Sorin błyszczy techniką, przeglądem pola i świetnym dziabnięciem z dystansu tak naprawdę zlokalizowany jest… w Serbii. A klub, w barwach którego prezentuje się “Sorin” to żadna Timisoara, ale Javor Ivanjica (co widać nawet po serbskich flagach na trybunach!). Idąc tym tropem, pozostało ustalić kim jest ten znakomity pomocnik, pod którego podszywa się Sorin. Panie i panowie, oto Branko Ostojić.
I teraz dochodzimy do kolejnych niuansów. Według Wikipedii Oproiescu nigdy nie wyjechał z ligi rumuńskiej, a w swoim CV ma grę w takich klubach jak:
– Corvinul Hunedoara
– Politehnica Timisoara
– UM Timisoara
Zaskakujący jest natomiast fakt, że w tamtejszych mediach nie można znaleźć na jego temat praktycznie NIC. W przeciwnym razie już wczoraj krakowskie portale zalałyby nas informacjami, kim jest testowany przez Wisłę Rumun. Jedyne newsy, jakie wyskakują, informują o testach Sorina w Arabii Saudyjskiej i mają wdzięczne tytuły: “Rumuński anonim zarobi miliony u szejków”. Pojawia się tam też wzianka, że nawet na Wikipedii nie znajdziemy nic na temat Oproiescu. Czyżby zatem wpis, który zacytowaliśmy w poprzednim akapicie, został spreparowany? Przecież wcześniej go nie było…
Zadzwoniliśmy zatem po komentarz do Jacka Bednarza, który odesłał nas do Zdzisława Kapki. Ten ze stoickim spokojem przyznał, że: “no dobrze, jak się okaże gorszy, to nie zagra w Wiśle”. Zapytaliśmy, czy dopuszcza możliwość, że Wisła został oszukana. Odpowiedź była krótka: “Nie”. Ale powiedzieć, skąd wytrzasnął Oproiescu, też nie chciał.
Kiedyś na WF-ie trzeba było zrobić fikołka, odmyk i wymyk, by zaś poczuć smak prawdziwej ligowej piłki będąc jedynie kibicem – wbiec na murawę podczas burdy, albo happeningu w stylu Jimmy’ego Jumpa. Ileż to było licytacji, w których zwycięzcy mieli okazję zagrać kilka minut z zawodowcami, albo chociaż potrenować z nimi w okresie przygotowawczym. Postęp techniczny otwiera nowe możliwości. Teraz potrzebny jest już tylko odpowiedni program komputerowy oraz dostęp do Internetu. Areny świata stoją otworem, kluby przyjmą wszystkich ze wszelkimi honorami. Nie jesteśmy w stanie przesądzić, czy Wisła została wydymana jak Polonia przez Irka Króla, ale sprawa niemiłosiernie śmierdzi. Zakładając jednak, że Kapka i spółka nie dali się oszukać, ale naprawdę chcieli przyjrzeć się rumuńskiemu studentowi-anonimowi… Nisko upadamy.