Ancelotti w Realu, czyli siła spokoju po okresie pożarów

redakcja

Autor:redakcja

26 czerwca 2013, 01:09 • 3 min czytania

Mówiło się o tym od kilku tygodni, ale dopiero dziś wiemy to już na sto procent. Carlo Ancelotti podpisał trzyletni kontrakt z Realem Madryt, co patrząc na dostępnych na rynku trenerów, wydaje się dla „Królewskich” najlepszym rozwiązaniem. Nie chciał budować paryjskiej potęgi, nie próbował namawiać szejków na kolejną porcję ptasiego mleka. Wybrał wyzwanie. Po okresie konfliktowego Mourinho ma przywrócić harmonię w szatni i podnieść giganta z kolan.
Przechodzi do drużyny, która – jak to określił dziennik „AS” – przeszła w ostatnich trzech latach drogę od wszechmocności do impotencji. Rozbita psychicznie. Zdezorientowana. Ogołocona w ostatnim sezonie ze wszystkich trofeów. Ancelotti ma to wszystko poukładać od nowa. Był świetnym piłkarzem, więc Sergio Ramos nie powie mu, że się nie zna. W szatni stawia na atmosferę, dlatego na siłę nie odstawi od składu Casillasa. Do tego ma to coś, że gdzie pójdzie, to od razu przynosi sukcesy. Wygrał mistrzostwo kraju we Włoszech, Anglii i Francji. Jest dwukrotnym zdobywcą Ligi Mistrzów. Ma za sobą sukces w PSG, w którym pochlebnie wypowiadali się o nim m.in. Thiago Silva albo Zlatan Ibrahimović.

Ancelotti w Realu, czyli siła spokoju po okresie pożarów
Reklama

Teraz, gdy madrycka szatnia potrzebuje, odświeżenia atmosfery, Ancelotti wydaje się idealnym kandydatem. Nigdy nie miał otwartego konfliktu z jakąkolwiek gwiazdą, nie robił cyrków na konferencjach prasowych. Rządzi twardo, ale w granicach. Piłkarze mają go za jowialnego starszego pana, o którym Paolo Maldini mówił, że nawet przed finałem Ligi Mistrzów potrafił opowiadać w szatni kawały. Pod tym względem często porównuje się go do Vicente del Bosque. Patrząc na status, jaki ma ostatnio selekcjoner Hiszpanów, lepszego porównania usłyszeć nie mógł.

Czasem mówi się, że mógłby być bardziej łapczywy, mocniej udzielać się w mediach. Didier Drogba powiedział kiedyś, że to trener wycofany, a przez to trochę niedoceniany. Ancelottiemu w ogóle to nie przeszkadza. Rzadko słucha podszeptów z boku. Przed przyjściem do Chelsea mówiono, że obrzydzi kibicom futbol, a potem ograł 9:0 Wigan i ustanowił rekord goli strzelonych w jednym sezonie Premier League (103).

Reklama

Teraz obawy są podobne. Uczeń Arrigo Sacchiego nie zmienia przyzwyczajeń, ale nie róbmy też z niego gościa, który w polu karnym stawia autokar. W Realu od pierwszych kolejek ma postawić na młodych, m.in. na Jese i Moratę. Za chwilę też powinien rozruszać ruch transferowy, który do ogłoszenia jego nazwiska, w Madrycie był nieco wstrzymany. Florentino Perez, który od dziesięciu lat w różnych okresach namawiał Włocha na przyjście do Madrytu, mówi: „Mój trener to Ancelotti”, pokazując tym samym, jaki kredy zaufania daje mu na starcie. Nieważne, że w ostatnich dziesięciu latach osiem razy robił zmianę szkoleniowca, a rodaka Carlo, Fabio Capello wywalał dwukrotnie i to po zdobytych mistrzostwach.

– Mój ojciec był farmerem, a filozofię drużyny opieram na tym, czego nauczyłem się od niego, robiąc ser. W skrócie: siejesz dziś, a zbierasz za rok lub dwa lata później – powiedział parę lat temu.

Nie wiemy, czy te dwa lata dostanie, ale patrząc na to, jak układał sobie współpracę z Berlusconim, Abramowiczem i szejkami – jest odpowiednim człowiekiem na odpowiednim miejscu. Madryt jest pełen niepokoju, ale gdzieś tam w tle pojawia się ulga. Po okresie pożarów mamy siłę spokoju. Przynajmniej na razie.

Najnowsze

Hiszpania

Były piłkarz o pobycie w Barcelonie: „Nie chciałem z nikim rozmawiać”

Braian Wilma
0
Były piłkarz o pobycie w Barcelonie: „Nie chciałem z nikim rozmawiać”
Reklama

Weszło

Reklama
Reklama