Dudu Paraiba: – Płakałem na samą myśl o wyjeździe do Meksyku. Ciężko się tam żyje…

redakcja

Autor:redakcja

21 czerwca 2013, 21:08 • 4 min czytania

Po roku spędzonym w drugiej lidze meksykańskiej do naszej Ekstraklasy wraca Dudu Paraiba. Lewy obrońca z Brazylii, który grając w Widzewie, był jednym z najlepszych ligowców na swojej pozycji. W krótkiej rozmowie z Weszło zawodnik wyjaśnił m.in., dlaczego w Meksyku nie da się żyć.
Z jednej strony kibice Śląska mogą być zadowoleni, że trafia do nich były czołowy lewy obrońca ligi, z drugiej… przychodzi do Wrocławia z drugiej ligi meksykańskiej.
Rozumiem, ale sam nie chciałem wylądować w Meksyku. Było zainteresowanie z kilku klubów, szczególnie z Wisły i Lecha. Doszło jednak do konfliktu pomiędzy menedżerem a klubem, negocjacje zostały zerwane, a mnie zamknięto drzwi do polskiego klubu. Sprawa polityczna, poszło o prowizję menedżerską. Bardzo mnie to zasmuciło, bo płakałem na samą myśl o wyjeździe, ale było, minęło. Wyjechałem do Meksyku, ale na szczęście wróciłem, bo w tym kraju ciężko się żyje…

Dudu Paraiba: – Płakałem na samą myśl o wyjeździe do Meksyku. Ciężko się tam żyje…
Reklama

Co masz na myśli?
Moja żona chciała wrócić do Polski, bo miała dość Meksyku. Nie chciała żyć w dalszym strachu. Meksyk to nie Polska – tam nie możesz zaufać policji, nie ma takiego bezpieczeństwa. Szybko przekonaliśmy się, jaka tam jest korupcja. Dwa razy policjanci mnie zatrzymali bez powodu, wystraszyli moją żonę. Raz złapałem gumę i próbowali mi wmawiać, że jechałem za szybko. Chcieli wykorzystać, że jestem obcokrajowcem i nie rozumiem wszystkiego po hiszpańsku, by dostać łapówkę. Grozili, że odholują samochód i zabiorą na komendę, a chodziło im tylko o kasę. Raz, dla świętego spokoju, dałem im 500 pesos, a za drugim razem puścili mnie wolno, bo żona płakała w samochodzie. Także rozumiesz, dlaczego nie chciałem tam zostać… Na szczęście nie zdarzyło się nic poważnego, ale koledzy często ostrzegali: „nie chodź tutaj, nie spaceruj tam”. Futbol był naprawdę atrakcyjny, ale co z tego, skoro w życiu nie masz bezpieczeństwa. Dlatego zależało mi na powrocie do Polski.

Który menedżer utrudnił ci przejście do Wisły lub Lecha?
Nie chcę wymieniać z nazwiska. Każdy z nas poszedł w swoją stronę, więc zostawmy tę sprawę.

Reklama

A piłkarsko nie straciłeś tego roku? Druga liga to jednak druga liga.
Nie straciłem, bo mieliśmy naprawdę mocną drużynę i naszym celem był awans do pierwszej ligi. Nie udało się, także ze względów politycznych, ale życie toczy się dalej. Nowe doświadczenie. Fajnie jest poznać nowy kraj i zupełnie inny futbol. Człowiek się uczy przez całe życie.

Na razie ta twoja droga jest jednak wyjątkowo wyboista. Na Bułgarię narzekałeś, w Widzewie nie płacili, teraz ten Meksyk…
Zdarza się, co poradzić? W Widzewie bywało różnie, ale i tak jestem wdzięczny temu klubowi, bo to dzięki niemu się wybiłem.

Spłacili cię?
Tymi sprawami zajmuje się mój prawnik. Mam nadzieję, że w końcu ta walka się zakończy, bo trwa już od roku. Chciałbym ją załatwić w jak najlepszy sposób. Złożono mi obietnice, które nie zostały spełnione.

Jednym słowem – cały czas wiszą ci kasę.
Powiem tak: Widzew pozostawia wiele do życzenia.

Śląsk też miał ostatnio problemy finansowe, zawodnicy otwarcie mówili, że czekają na zaległe premie.
Takie sytuacje zdarzają się na całym świecie. Jeśli nie zaryzykuję, to nie będę wiedział, czy podjąłem dobrą decyzję. Jestem wdzięczny Śląskowi, że otworzył dla mnie drzwi i chcę się pokazać z dobrej strony przed tymi fantastycznymi kibicami. Zaskoczyło mnie, jak pozytywnie zostałem przyjęty w klubie. Zarówno przez działaczy, jak i piłkarzy. Jestem pełen nadziei, jeśli chodzi o Śląsk.

Miałeś jakieś inne propozycje?
Menedżer mówił mi o jakichś z Meksyku, ale nie byłem zainteresowany. Od razu powiedziałem, że chcę wrócić do Polski. Jestem Brazylijczykiem, ale mogę powiedzieć, że kocham wasz kraj. Szybko się zaaklimatyzowałem i bardzo mi się tu podoba. Chciałbym teraz awansować do fazy grupowej Ligi Europy i znaleźć się w czołówce Ekstraklasy. Śląsk pokazał w ostatnich latach, że go na to stać. Może potem pojawi się zainteresowanie z silniejszych lig, jak Niemcy czy Hiszpania. Przyszłość jest w rękach Boga. Na razie cieszę się każdym kolejnym dniem – że mogę pojechać spokojnie do pracy z przekonaniem, że nic mi się nie stanie po drodze.

Najnowsze

Anglia

Antyrekord Wolverhampton. „Chcemy być zapamiętani jako tchórze?”

Braian Wilma
0
Antyrekord Wolverhampton. „Chcemy być zapamiętani jako tchórze?”
Reklama

Weszło

Reklama
Reklama